Kierunek w medycynie estetycznej jest dziś taki: widoczne korzyści przy minimalnym bólu i krótkim okresie rekonwalescencji. Większość zabiegów z użyciem kwasu hialuronowego to tzw. „zabiegi lunchowe”, trwające około pół godziny, po których można po prostu wrócić do pracy. Podobnie wygląda ewolucja technik laserowych. Kiedyś posługiwano się przede wszystkim laserami ablacyjnymi, czyli powodującymi dość duże uszkodzenia naskórka, a okres rekonwalescencji był rozciągnięty na 2-3 miesiące. Dziś pacjent, który zgłasza się na zabieg przed weekendem, w poniedziałek wraca do codziennych obowiązków! Z kolei piling chemiczny jeszcze niedawno wiązał się z kilkudniowym okresem złuszczania się naskórka, co sprawiało, że przez ten czas pacjent wyglądał… nieciekawie. Teraz, dzięki użyciu nowych lamp oraz nanotechnologii, złuszczanie możemy zminimalizować, uzyskując bardzo dobre efekty.