Teraz najważniejsza jest  diagnostyka

WZW C – Teraz najważniejsza jest diagnostyka


Z dr. hab. Andrzejem Horbanem, krajowym konsultantem ds. chorób zakaźnych, rozmawia Katarzyna Pinkosz.

Panie docencie, większość dawnych zakażeń wirusowym zapaleniem wątroby typu C to zakażania bardzo wstydliwe dla służby zdrowia, bo to tzw. zakażenia szpitalne. A dziś, czy dochodzi do nowych zakażeń?

Tak. Nadal często są one efektem kontaktów z placówkami ochrony zdrowia, choć trzeba powiedzieć, że warunki higieniczne w szpitalach bardzo się poprawiły. Zdarzają się jednak zakażenia spowodowane używaniem niesterylnego sprzętu. Do zakażeń dochodzi również np. w salonach kosmetycznych czy odnowy biologicznej, przy wykonywaniu drobnych zabiegów, takich jak przekłuwanie uszu, robienie tatuaży.

Czy wiadomo, jak wiele osób w Polsce jest zarażonych WZW typu C?

Statystyki są bardzo różne. Oficjalnie rozpoznano około 40-50 tys. przypadków – to stanowiłoby około 0,2 proc. populacji. Na pewno jednak nie wszyscy chorzy są zdiagnozowani. Choroba rozwija się przez wiele lat, na początku często przebiega bezobjawowo. Badania Polskiej Grupy Ekspertów HCV przeprowadzone wśród pacjentów zgłaszających się do szpitali wykazały, że zarażonych może być nawet około 3 proc. osób. U połowy z nich stwierdza się replikację wirusa, u pozostałych są tylko przeciwciała, co świadczyłoby o tym, że te osoby zostały zakażone dawno temu. Warto pamiętać, że chociaż u około 80 proc. osób choroba przechodzi w postać przewlekłą, to jednak u około 2-3 proc. rocznie następuje naturalny proces zdrowienia. Po 10 latach samowyleczenie nastąpi więc u około 20-30 proc. chorych, a po 20 latach – u 40-60 proc.

Niektóre osoby są bardziej narażone na zakażenia. Do grup ryzyka należą m.in. osoby, które przed 1989 rokiem miały przetaczaną krew, dostawały wtedy preparaty krwiopochodne, a także osoby, które brały narkotyki, robiły sobie tatuaże.

Kiedy lekarz powinien skierować pacjenta na badanie przeciwciał anty-HCV?

Gdy podejrzewa, że przyczyną stanu chorobowego jest WZW typu C. Lekarz zbiera wywiad i powinien w historii choroby odnotowywać zdarzenia medyczne, podczas których mogło dojść do zakażenia. Warto jednak pamiętać, że lekarz POZ ma do czynienia z wieloma innymi chorobami. Jeżeli w Polsce jest epidemia otyłości, nadciśnienia, cukrzycy, to profilaktyka wykonywana przez lekarza POZ jest nastawiona na te choroby i ich leczenie, bo występują powszechnie i nieleczone zabijają. Prawda jest taka, że nikt nie wdroży w całym kraju powszechnych badań przeciw WZW C. Pacjent musi sam wiedzieć, czy u niego występuje takie zagrożenie, czy miał wykonywane zabiegi medyczne lub wykonywał inne czynności, podczas których mogło dojść do zakażenia. Jeśli lekarz podejrzewa, że pacjent ma uszkodzoną wątrobę, to zaleca mu wykonanie badań, które sprawdzą, czy nie ma WZW C. Jednak w Polsce najczęstszą przyczyną uszkodzenia wątroby wcale nie jest WZW C, tylko alkohol.

To prawda, że WZW C w połączeniu z alkoholem to mieszanka piorunująca?

Na pewno skumulowanie kilku czynników ryzyka – a są nimi na pewno zarówno zakażenie HCV, jak i picie alkoholu – spowoduje, że ryzyko zachorowania na ciężką postać zapalenia wątroby będzie dużo większe. Alkohol niszczy wątrobę. Powoduje również zaburzenia pracy układu immunologicznego. Osoby, które piją dużo alkoholu, mają niedobory białek, immunoglobulin, są więc bardziej narażone na wszystkie infekcje, nie tylko WZW.

Jak ocenia pan leczenie WZW typu C w Polsce w porównaniu do innych krajów europejskich?

Leki są takie same, jak w Europie, używamy takich samych metod diagnostycznych i takich samych preparatów. Jednak warto pamiętać, że nie jest to leczenie proste. Sam proces diagnostyczny pozwalający prawidłowo ocenić, czy pacjenta trzeba leczyć, czy nie, trwa nawet pół roku. Przeprowadza się szereg badań, począwszy od obrazowych, jak USG, czasem tomografia, przez serologiczne, wirusologiczne. Szuka się wirusa, określa jego genotyp, czasem konieczna jest biopsja wątroby. Porównuje się dynamikę zmian zachodzących w wątrobie, obserwuje, czy postęp choroby jest wolny, czy szybki. Dopiero na tej podstawie podejmuje się decyzję o leczeniu.

Leczenie osób zakażonych genotypem 1 wirusa – a takich jest w Polsce najwięcej – jest bardzo trudne. Trwa ono rok, jest uciążliwe dla pacjenta i niesie wiele objawów ubocznych, a tylko u 50 proc. osób następuje trwałe wyleczenie. Dlatego u osób, które nie mają zmian zapalnych w tkance wątrobowej, ryzyko związane z leczeniem może być większe, niż ryzyko zachorowania na ciężką postać. Czasami zatem lekarz decyduje się na obserwację i odroczenie leczenia. Osoby zakażone innymi genotypami wirusa – 2 lub 3 – leczy się krócej (pół roku), a odsetek wyleczeń wynosi prawie 80 proc.

Czy na efekty terapii ma wpływ czas, jaki minął od momentu zakażenia?

Na efektywność leczenia ma wpływ wiele czynników. Jednym z nich jest czas od momentu rozpoznania choroby do podjęcia leczenia. Jeśli dochodzi do włóknienia wątroby, to szansa wyleczenia jest mniejsza niż u osób z relatywnie zdrowszą wątrobą. Jeżeli do zakażenia dojdzie w późniejszym wieku, to postęp choroby następuje szybciej, szczególnie u mężczyzn. Panowie przechodzą chorobę ciężej niż panie. Być może ma na to wpływ styl życia, a zwłaszcza dieta i alkohol.

Czy jest szansa, że pojawi się szczepionka przeciw WZW typu C?

Niestety, nie w najbliższym czasie. Jest to spowodowane cechami wirusa HCV. To wirus stosunkowo niedawno poznany, o dość specyficznym sposobie namnażania się, nietypowym dla wirusów: jego materiał genetyczny namnaża się w cytoplazmie, a nie w jądrze. Trudno znaleźć taki fragment antygenów wirusa, które wzbudziłyby właściwą odpowiedź immunologiczną chroniącą przed zakażeniem. Od momentu wykrycia wirusa HBV do chwili wynalezienia szczepionki minęło około 20 lat, a jest to wirus łatwiejszy, niż HCV. Prace nad szczepionką przeciw wirusowi HIV, który ma wiele cech podobnych do HCV, rozpoczęły się 30 lat temu i nadal jesteśmy bardzo daleko od jej wytworzenia. Na razie nie widać szans na szczepionkę przeciw WZW typu C.

Na szczepionkę nie ma szans w najbliższym czasie. A na skuteczniejsze leki?

Jest duża szansa, i to bardzo dobra wiadomość dla pacjentów: za 2-4 lata powinny pojawić się nowe leki. Obecnie w leczeniu WZW C stosujemy dwa. Pierwszy to interferon – ma on na celu wzmocnienie odpowiedzi przeciwwirusowej nieswoistej. Drugi lek to rybowiryna, analog nukleozydowy, który hamuje replikację wirusa. Mechanizm działania tego leku nie jest jeszcze dobrze poznany, ale wiadomo, że znacznie zmniejsza wiremię. Chory otrzymuje go razem z interferonem.

Nowe leki, które wkrótce się pojawią, działają inaczej: hamują aktywność jednego z enzymów wirusa, czyli działają na niego w sposób bezpośredni. Liczymy na to, że pozwolą skrócić okres leczenia – przy genotypie 1 nie będzie to – jak dziś – 48 tygodni, tylko 24 tygodnie, a może nawet krócej. Nowe leki dają też znacznie większą szansę na skuteczne wyleczenie: badania kliniczne mówią, że będzie to około 70 proc. wyleczeń dla genotypu 1 i prawie 90 proc. dla genotypu 2! Tak więc sytuacja wygląda obiecująco.

Obecnie najważniejsza jest diagnostyka. Pacjent musi wiedzieć, czy mógł się zarazić, a jeśli tak, to powinien się zbadać. Chorobę trzeba kontrolować, by nie doszło do nieodwracalnych zmian w wątrobie.

Dziękuję za rozmowę.

4.5/5 - (276 votes)

Nikt nie pyta Cię o zdanie, weź udział w Teście Zaufania!

To 5 najczęściej kupowanych leków na grypę i przeziębienie. Pokazujemy je w kolejności alfabetycznej.

ASPIRIN C/BAYER | FERVEX | GRIPEX | IBUPROM | THERAFLU

Do którego z nich masz zaufanie? Prosimy, oceń wszystkie.
Dziękujemy za Twoją opinię.

Leave a Comment

POLECANE DLA CIEBIE

START TYPING AND PRESS ENTER TO SEARCH