Kamerun to prawie Polska

Kamerun to prawie Polska (częsć 2)

Staramy się dotrzeć do wszystkich byłych republik, w których są Polacy. Ich los jest różny. Na Litwie, Białorusi, Ukrainie mają głównie problemy społeczno-polityczne; w Kazachstanie, Mołdawii, Rumunii raczej materialne. Wszędzie jest bardziej lub mniej dojmująca bieda, samotna starość, przewlekłe, nieleczone choroby. Aby dostać się do szpitala na zabieg, trzeba przynieść ze sobą leki, bandaże, strzykawki itp. To dotyka wszystkich, ale Polacy są w zdecydowanie gorszej sytuacji.
Staramy się przekazać leki i materiały medyczne dla Polaków na dawnych Kresach za pośrednictwem Związków Lekarzy Polaków, Domów Polskich, ośrodków katolickich. Z niektórymi ośrodkami nawiązujemy bliższą współpracę, np. z polskimi lekarzami w Mołdawii. Na czele tamtejszego Polskiego Towarzystwa Medycznego w Bielcach stoi niezmordowana dr Andżela Bogucka, która prowadzi hospicjum. Znajdują tam opiekę osoby starsze, samotne. Duży procent z nich to Polacy.

Pomoc bez granic (częsć 1)

Stowarzyszenie “Lekarze Nadzei” ma obecnie trzy oddziały: w Krakowie, Warszawie i we Wrocławiu. W Krakowie i Warszawie prowadzi przychodnie lekarskie dla bezdomnych, ubogich i migrantów, tzw. apteki darów z bezpłatnymi lekami.
Idea świadczenia usług medycznych dla osób nieubezpieczonych, jakimi w większości są wasi podopieczni, nie jest u nas zjawiskiem powszechnym.
Stosunek ludzi do osób bezdomnych i wyobcowanych ze społeczeństwa jest niewłaściwy, czasem naganny. Funkcjonuje przekonanie, że bezdomni i żyjący w nędzy to tzw. margines społeczny. Najgorsze zaś jest to, że ludzie bezmyślnie powtarzają zasłyszane gdzieś opinie, że „on jest bezdomny, bo chce być bezdomny”. Zbyt długo pracujemy w tym środowisku, stąd wiemy, że jest to nie tylko nieprawda, ale też opinia krzywdząca dla tych osób. Tak się czasem układa życie, często wcale nie z ich winy. A bezdomnym można się stać w jednej chwili.

Wizyta władz samorządu dzielnicy XIV w Aptece Darów

Nie mam na leki…

„Starsza Pani” nosiła wypłowiały ze starości, ale schludny płaszcz, sfatygowane, ale czyste buty. Do tramwaju weszła z trudem. Ruch sprawiał jej ból. Niepewnie rozejrzała się po przedziale. Chwyciłam jej wzrok. Podeszła i powiedziała cicho: Jestem chora. Nie mam pieniędzy na leki.
Proszę o pomoc…

START TYPING AND PRESS ENTER TO SEARCH