Demonopolizacja NFZ  – szanse i zagrożenia

Demonopolizacja NFZ – szanse i zagrożenia


Demonopolizacja NFZ i wprowadzenie konkurencji między publicznymi płatnikami, oraz związana z tym powszechna komercjalizacja służby zdrowia, mogą być receptą na uzdrowienie polskiego systemu opieki zdrowotnej.

W 1997 roku Sejm Rzeczy­pos­politej Polskiej uchwalił rewolucyjną ustawę, która zmieniła system publicznej opieki zdrowotnej. W dokumencie zawarty był słynny już punkt 4a: „Ubezpieczony może realizować obowiązek ubezpieczenia zdrowotnego w innej niż Kasa Chorych Instytucji ubezpieczenia zdrowotnego, działającej na podstawie odrębnych przepisów o działalności ubezpieczeniowej…”.

Rok później powstało 16 Regio­nalnych i jedna Branżowa Kasa Chorych dla Służb Mundurowych. Prywatne Kasy Chorych miały rozpocząć działalność 1 stycznia 2001 roku.

Zbyt krótki czas, jaki upłynął od uchwalenia zmian do powstania publicznych Kas Chorych, w pierwszych dwóch latach ich działania spowodował sporo zamieszania. Z czasem jednak było coraz lepiej. Konkurencją dla Regionalnych Kas, a błogosławieństwem dla szpitali, stawała się powoli Branżowa Kasa Chorych dla Służb Mundurowych. Zaczęło się rodzić współzawodnictwo i walka o pacjenta.

Ale wszystko, co dobre, szybko się kończy. Przyszły nowe wybory, nowa partia, nowe pomysły. Skończyła się konkurencja w służbie zdrowia, o wszystkim decyduje teraz centrala w Warszawie, „bo wie lepiej”.

Tymczasem w Europie…
Stary pruski porządek wprowadzający w 1883 roku Kasy Chorych ewoluuje, jest zastępowany systemem scentralizowanym, tak jak u nas.

Co na to pacjenci? Dużym zaskoczeniem dla wszystkich były wyniki badań Health Consumer Index 2007 i 2009. W badaniu pacjenci oceniali systemy zdrowotne, w których funkcjonowali. Brano również pod uwagę czynniki obiektywne, jak jakość świadczonych usług czy wyniki leczenia. Najlepiej ocenione zostały kraje, w których działały kasy chorych, a tym samym panowała największa konkurencja na rynku usług medycznych.

A polski system służby zdrowia wciąż jest oceniany przez Polaków źle…

Demonopolizacja NFZ
Coraz więcej polityków i ekspertów chce powrotu do tego co już było, i – jak widać – w Europie całkiem nieźle się sprawdza. Pojawiają się projekty demonopolizacji NFZ, dopuszczenia, by inne instytucje zarządzały i finansowały usługi medyczne opłacane z naszych obowiązkowych składek.

Już dwa lata temu, w lipcu 2008 ro­ku, pojawił się projekt ustawy, w którym dokonuje się podziału Narodowego Funduszu Zdrowia na 7 Publicznych Towarzystw Ubezpieczeń Zdrowotnych i zostaje zapisana możliwość tworzenia Prywatnych Towa­rzystw Ubezpieczeń Zdrowotnych (TUZ). Zasady tworzenia i funkcjonowania towarzystw prywatnych miała określić odrębna ustawa. Nadzór nad wszystkimi TUZ miałby pełnić ponownie powołany do życia Urząd Nadzoru Ubezpieczeń Zdrowotnych.

Opinie sceptyków
Są jednak na scenie politycznej zagorzali przeciwnicy tego pomysłu. Spróbujmy przyjrzeć się ich argumentom.

Podstawowy zarzut dotyczy wzrostu kosztów administracyjnych związanych ze zmianą i działaniem systemu. To prawda, wydatki w tej strefie wzrosną, ale zastanówmy się, czy w ostatecznym rozrachunku nie wyjdzie nam to na dobre. Obecnie koszty administracyjne NFZ to około 1,2 proc. (wg planów na 2009 rok). Za te pieniądze kontroluje się wydawanie ponad 55 mld złotych. Czy w związku z tym prawidłowy nadzór nad tymi finansami jest możliwy? Nie.

Mniejsze Publiczne Towarzystwa Ubezpieczeń Zdrowotnych lub powstałe obok NFZ prywatne, charytatywne, samorządowe i inne Towa­rzystwa Ubezpieczeń Zdrowot­nych na pewno będą wymagały zaangażowania wyższych kosztów administracyjnych, ale dzięki temu będą lepiej kontrolować wydawanie pieniędzy z naszych składek. Przede wszystkim dlatego, że będą konkurować o nasze pieniądze, zadowolenie i zdrowie.

Czy ktoś policzył, ile kosztuje wykonywanie badań mammograficznych niezgodne z procedurami, wytycznymi i na niesprawnym sprzęcie? Czy nie lepiej, nawet wyższym kosztem, sprawdzić jakość placówek medycznych przed zapłaceniem, niż wydać pieniądze na badania, które można wyrzucić do kosza? Za te badania trzeba będzie przecież zapłacić jeszcze raz, bo wiele tysięcy kobiet i całe ich rodziny, gdy tylko zorientują się w zaistniałej sytuacji, przepiszą się do innego TUZ, który nie pozwoli sobie na takie zaniechanie, bo straci ubezpieczonych i przychody.

Kolejnym argumentem, wysuwanym przeciwko powołaniu TUZ, jest obawa o ograniczenie dostępności do usług. Tymczasem w tej chwili, gdy funkcjonuje tylko jeden płatnik, w wielu powiatach też są z tym problemy. Tak jest np. na obrzeżach województwa małopolskiego. W ubiegłym roku opublikowano wyniki badań opisujące znaczne ograniczenie dostępu tamtejszym pacjentom do wielu specjalistów w ramach publicznej opieki zdrowotnej. Kontrargumentując, wyobraźmy sobie, że prywatny TUZ zdecyduje się na kupowanie usług w Małopolsce, np. u onkologów, za 2-3 razy wyższą cenę niż w województwie śląskim. Od razu pojawią się specjaliści, którzy będą chętnie leczyć ubezpieczonych również w swoich prywatnych gabinetach. W ten sposób naturalnie poprawi się dostęp do usług. Teraz, przy centralnym sterowaniu, gdy wytyczne płyną z Warszawy, dyrektor oddziału wojewódzkiego NFZ nie ma takich możliwości reagowania na specyfikę swojego regionu.

Wyrównanie finansowe
W wielu krajach, jak choćby w Holandii, dokładnie policzono, w jaki sposób wyrównać składkę, by każde TUZ za takiego samego pacjenta dostawało tyle samo pieniędzy. Nie bójmy się mechanizmów wyrównawczych, korzystajmy jedynie ze sprawdzonych rozwiązań. Przy ich ustalaniu rola Urzędu Nadzoru Ubezpieczeń Zdrowotnych będzie nie do przecenienia. Taki urząd – jako instytucja samodzielna lub podległa Ministerstwu Zdrowia, Finansów lub Komisji Nadzoru Finansowego – musi powstać.

Jakość – zysk z decentralizacji
Jako pierwsze na decentralizacji skorzystają przychodnie i szpitale. Jeżeli np. szpital w Krakowie wyspecjalizuje się w jakiejś określonej dziedzinie i będzie wykonywał zabiegi na światowym poziomie, to dla TUZ z Pomorza opłacalne będzie wysłanie pacjentów w celu leczenia nawet na drugi koniec Polski. Dlaczego? Bo w dłuższej perspektywie przyniesie to znaczące oszczędności. Teoretycznie, za rok leczenie takiego pacjenta będzie bowiem wymagało już mniejszych nakładów finansowych, gdyż we właściwym czasie otrzymał on należytą opiekę, co wzmocniło jego zdrowie.

Zyskają przychodnie i szpitale, bo lepsi specjaliści to lepsza jakość usług, a to z kolei przyciągnie pacjentów, za których zapłacą Towarzystwa Ubezpieczeń Zdrowotnych. To jest możliwe jedynie przy panowaniu zdrowej konkurencji.

Przyszłość
Dwa lata to minimalny czas potrzebny na przygotowanie się prywatnej instytucji do oferowania zastępczych ubezpieczeń zdrowotnych. To jest również czas na zmianę mentalności samorządów, które np. bezsensownie walczą o utrzymanie w jednej miejscowości dwóch szpitali, oferujących często te same usługi. Może wreszcie powstaną szpitale, które będą odpowiedzialne za leczenie tzw. ostrych przypadków, a obok będą funkcjonować placówki leczące przewlekle chorych. Brak takich szpitali jest w Polsce szczególnie dotkliwy. Spieszmy się więc z reformą naszego systemu opieki zdrowotnej.

4.7/5 - (103 votes)

Nikt nie pyta Cię o zdanie, weź udział w Teście Zaufania!

To 5 najczęściej kupowanych leków na grypę i przeziębienie. Pokazujemy je w kolejności alfabetycznej.

ASPIRIN C/BAYER | FERVEX | GRIPEX | IBUPROM | THERAFLU

Do którego z nich masz zaufanie? Prosimy, oceń wszystkie.
Dziękujemy za Twoją opinię.

Leave a Comment

POLECANE DLA CIEBIE

START TYPING AND PRESS ENTER TO SEARCH