Zawsze aktywny, zawsze tam, gdzie dzieje się coś złego. Dzięki idei, swojej charyzmie, autorytetowi, pasji, posłannictwu przyciąga do Stowarzyszenia nie tylko lekarzy-emerytów, ale również młodych, których w tym gronie
jest niemało.
Co sprawia, że oprócz pracy naukowej i dydaktycznej czuje potrzebę dzielenia się energią, czasem i sercem?
Profesor Zbigniew Chłap niechętnie się w ten temat zagłębia, uważając, że to naturalne, normalne, zwykłe. Chyba jednak takie nie jest.
Naukowiec
W 1939 roku miał 11 lat… W czasie wojny był w Szarych Szeregach. Nosił pseudonim „Rober”. Po wojnie – studia na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu Jagiellońskiego (1947–1952), asystent, adiunkt (praca doktorska „Cytopatologia komórek nowotworowych HeLa w hodowli in vitro”, 1959 r.), habilitacja („Patomorfologia zmian wywołanych zakażeniem onkotwórczym wirusem polyoma”, 1963 r.), profesura. Jest patofizjologiem. Od 1973 roku do emerytury kierował Katedrą Patofizjologii w Akademii Medycznej w Krakowie. W latach 1970-1973 był profesorem patologii klinicznej uniwersytetów w Algierii (Oran) i Tunezji (Sfax). Kilkakrotnie odbywał staże naukowe w Paryżu, m.in. jako stypendysta WHO.
Jest autorem ponad 120 oryginalnych prac z zakresu patomorfologii klinicznej i eksperymentalnej, autorem licznych publikacji w naukowym czasopiśmiennictwie polskim i zagranicznym, współautorem podręcznika akademickiego „Patofizjologia”. Bardzo ważną pozycję w jego dorobku stanowi multimedialny „Atlas cytopatologii chorób miąższowych płuc” – wynik dziesięcioletnich badań diagnostycznych i naukowych materiału uzyskiwanego metodą płukania oskrzelowo-pęcherzykowatego (BAL).
Profesor jest promotorem dziewięciu doktoratów, licznych prac magisterskich, wychowawcą kilku pokoleń lekarzy. Zawsze ważne dla niego były i są sprawy etyki – był wiceprzewodniczącym Komisji Etyki Polskiej Akademii Umiejętności, pierwszym przewodniczącym Komisji Etyki Naczelnej Izby Lekarskiej, autorem wielu publikacji z tego zakresu, dziekanem Wydziału Lekarskiego Collegium Medicum UJ, rzecznikiem Rady Głównej Szkolnictwa Wyższego.
Społecznik
W odniesieniu do działalności Profesora trudno użyć innego słowa. Był założycielem i aktywnym działaczem NSZZ „Solidarność” w Akademii Medycznej i Państwowym Szpitalu Klinicznym w Krakowie, współzałożycielem i przewodniczącym (tę funkcję pełni do dziś) Stowarzyszenia Lekarze Nadziei, członkiem Papieskiej Akademii „Pro Vita” i Związku Polskich Kawalerów Maltańskich, członkiem zespołu „Ujawnić Prawdę”, który powołali ludzie związani z Collegium Medicum. Zespół ten ma za zadanie odszukać i ujawnić współpracowników SB działających w akademickim środowisku Krakowa w latach 80. – Nie chodzi o rewanż, ale odtworzenie prawdy o szkalowaniu profesorów i lekarzy zaangażowanych w „Solidarność” w latach 80. – podkreśla Zbigniew Chłap.
Zawsze aktywny, zawsze tam, gdzie dzieje się coś złego. Dzięki idei, swojej charyzmie, autorytetowi, pasji, posłannictwu przyciąga do Stowarzyszenia nie tylko lekarzy-emerytów, ale również młodych, których w tym gronie jest niemało.
Lekarze Nadziei
Stowarzyszenie Lekarze Nadziei jest znane w środowisku medycznym, i nie tylko. Współpracuje z nim wielu lekarzy w charakterze wolontariuszy. Niosą pomoc medyczną tam, gdzie jest ona potrzebna: w Polsce, Rumunii, Kurdystanie, Kamerunie, Ukrainie, Białorusi, Mołdawii, Gruzji, Haiti. Lekarze Nadziei pomagają też ludziom żyjącym na skraju ubóstwa (w Polsce i na świecie), bezdomnym, ofiarom kataklizmów i wojen, dzieciom z patologicznych środowisk, ludziom z HIV i AIDS. Stowarzyszenie współpracuje z krajowymi i międzynarodowymi organizacjami o celach humanitarnych i charytatywnych.
O misjach zagranicznych Stowarzyszenia pisano dużo, każda odbija się echem w mediach. Ciągle za mało mówi się o tym, co Stowarzyszenie, a tym samym i Profesor, robią tu, w kraju. A robią bardzo dużo, i nie jest to praca łatwa. Nierzadko Profesor musi walczyć z biurokratycznymi absurdami czy brakiem zrozumienia specyfiki działalności Przychodni i Apteki przez decydentów. – Nasze Przychodnie dla Ludzi Bezdomnych udzielają konsultacji, wydają leki, skierowania na badania specjalistyczne, przeprowadzają drobne zabiegi chirurgiczno-pielęgniarskie, starają się pomóc pacjentom w powrocie do życia w społeczeństwie. Apteki Darów wydają bezpłatnie leki, zwłaszcza dla ludzi żyjących na skraju ubóstwa, przygotowują zestawy leków dla domów pomocy społecznej oraz na misje zagraniczne – mówi Profesor. – Większość pacjentów naszych przychodni nie ma uprawnień do świadczeń medycznych. To bezdomni, byli więźniowie, a także grupa migrantów. Pomoc medyczna bezdomnym, ludziom wyobcowanym ze społeczeństwa jest naszym statutowym celem.
Lekarze Nadziei udzielają także pomocy medycznej Polakom w kraju żyjącym w ubóstwie, głównie bezdomnym, bezrobotnym, emerytom. Najczęściej do Przychodni zgłaszają się chorzy z infekcjami dróg oddechowych, zatruciami, niedożywieniem i anemią, owrzodzeniami podudzi, urazami, wszawicą i świerzbem, cukrzycą. Nierzadko lekarze, podejrzewając choroby zakaźne (HIV, WZW B, C, kiłę), kierują te osoby na dalsze badania w celu potwierdzenia diagnozy. Nierzadko, poza konsultacjami stricte lekarskimi, wydają im leki (doraźnie, na kurację), wykonują zabiegi pielęgniarskie, także higieniczne. – Ot, życie i jego ciemniejsza strona, na którą ci ludzie, lekarze i pielęgniarki, są wrażliwi. Przyjmujemy pacjentów na zasadzie „otwartych drzwi”. Stąd pierwsze jest pytanie: „Co pani/ panu dolega?”, a nie domaganie się dowodu lub paszportu – dodaje Profesor.
W zimie bezdomni i ubodzy mogą też liczyć w Przychodni na „ciepły kubek”. Ale chyba najważniejsze jest otwarte serce, rozmowa, zrozumienie, cierpliwość. Tu każdy jest traktowany jak człowiek potrzebujący pomocy. Tyle. I aż tyle.
W 2004 roku prof. Zbigniew Chłap został odznaczony medalem „Pro Publico Bono” za najlepszą inicjatywę w zakresie medycznej pomocy społecznej, kilka lat wcześniej otrzymał odznaczenie „Ku Chwale Lekarzy”. W tym roku Profesor został wyróżniony Honorową Nagrodą Zaufania „Złoty OTIS”.
Gdyby takich lekarzy było więcej, służba zdrowia byłaby zdrowsza. Najpiękniejsze w tym jest to, że Profesor absolutnie nie uważa, że robi coś nadzwyczajnego. Chociaż, niewątpliwie, robi.