Zbigniew Wodecki - Fryzury nie zmienię

Zbigniew Wodecki – Fryzury nie zmienię


Ze Zbigniewem Wodeckim – piosenkarzem, kompozytorem, instrumentalistą, jurorem programu „Taniec z Gwiazdami” – rozmawia Łukasz Sobolewski.

Ile koncertów w miesiącu gra Zbigniew Wodecki?

Chyba odniosłem sukces, bo tych koncertów gram sporo. I Bogu dziękować. Czasami narzekam, że jest ich zbyt dużo. Gdybym jednak ich nie grał, to pewnie narzekałbym bardziej.

Czy myślał pan już o kształcie swojego scenicznego jubileuszu – 40-lecia pracy artystycznej?

Ten fakt nie zaprząta moich myśli. Ale jeśli ktoś coś ciekawego zaproponuje, na przykład przy okazji któregoś z festiwali…

Ma pan bardzo intensywne życie zawodowe. Czy nie myślał pan o zwolnieniu tempa?

Oczywiście, po latach pojawia się zmęczenie materiału. Co jakiś czas dopadają mnie negatywne przesilenia i wtedy wszystkiego mam dość. Męcząca bywa logistyka, zwłaszcza poruszanie się po polskich drogach, punkty karne… Ale ja bardzo lubię publiczność i brawa.

Co jest dla pana odskocznią od pracy zawodowej?

Zawsze sobie powtarzam, że mogło być gorzej i włączam pozytywne myślenie. Nasi przodkowie przeżywali wojny, zabory, okupacje. W porównaniu z nimi można powiedzieć, że żyjemy w dobrych czasach.

Które kompozycje z pana repertuaru są najbliższe pana sercu?

Może powiem o tych utworach, które obowiązkowo muszą się pojawić na moich koncertach. A są to: „Pszczółka Maja”, „Chałupy welcome to”, „Zacznij od Bacha”, „Izolda”. Natomiast do niektórych mam bardziej emocjonalny stosunek. Są zasnute pewną magiczną otoczką. To takie kompozycje, jak: „Lubię wracać tam, gdzie byłem”, „Z tobą chcę oglądać świat” czy „Teatr uczy nas żyć”.

Śpiewał pan duety z całą plejadą fantastycznych polskich wokalistek, m.in. ze Zdzisławą Sośnicką, Krystyną Prońko, Ireną Santor czy – minionego lata na opolskim festiwalu – z Edytą Górniak. Współpraca z którą z nich najbardziej zapadła panu w pamięć?

Tego panu nie mogę zdradzić, zbyt duże ryzyko. Każdy z tych duetów był inny. W ostatnim czasie zaskoczyło mnie na przykład, jak świetnie zaśpiewała ze mną w duecie Kasia Cerekwicka. Piosenka „Z tobą chcę oglądać świat” zyskała kolejne, wyjątkowe oblicze.

A gdyby na chwilę zapomnieć o ograniczeniach czasu i przestrzeni, to z jakim artystą najchętniej zaśpiewałby pan na dwa głosy?

Proszę sobie wyobrazić, że zdarzyło mi się zaśpiewać duet z Frankiem Sinatrą. Wszystko dzięki postępowi techniki. Do jednego z nagrań Sinatry zostało dograne moje wykonanie i powstał naprawdę świetny numer. Niestety w Polsce z pewnych względów nierozpowszechniony. Natomiast nigdy nie kręcili mnie rockmani. I być może narobię sobie w tej chwili wielu wrogów, ale źle na moje nerwy działa też muzyka Elvisa Presleya. Szanuję go jako człowieka, ale jego sceniczny wizerunek zupełnie do mnie nie trafił.

W wywiadzie do pisma o zdrowiu nie mogę nie zapytać pana o receptę na burzę zdrowych i pięknych włosów.

To dziwne, bo nigdy nie szanowałem swoich włosów i do dzisiaj niczego specjalnego z nimi nie robię. Aż sam się czasami dziwię, bo w dzieciństwie miałem łupież, później nie raz je spaliłem na słońcu, a one wciąż są w dobrej kondycji. To musi być kwestia genów. Mógłbym zareklamować jakiś szampon, ale tylko za duże pieniądze (śmiech).

Kiedyś zdarzyło się panu eksperymentalnie zrobić sobie pasemka. Jednak uczesania chyba nie będzie pan zmieniał?

Oj nie! Wie pan, jak się człowiek czymś raz sparzy, to potem już nie eksperymentuje. Doświadczenie mi podpowiada, żeby już nic nie robić z tymi włosami. W tej kwestii jestem naturalistą. Proszę nie mylić z naturystą (śmiech).

Niemal nieustannie jest pan w drodze. Swego czasu żartował pan nawet, że jego stały adres zamieszkania to samochód. Ale gdzieś muszą być miejsca najbliższe pana sercu…

To niewątpliwie Kraków. Wszystkie te miejsca, gdzie się wychowywałem, dorastałem, które pozostały głęboko w mojej wyobraźni. Kamienice, w których się bywało, uliczki, okoliczne łąki…

A był pan na plaży w Chałupach?

Byłem! Ale się nie rozebrałem. Zdarzyło mi się to raz na plaży naturystów w Bułgarii, gdzie byłem ze znajomym. I proszę sobie wyobrazić, że kompletnie to na mnie wrażenia nie zrobiło, wręcz przeciwnie.

Wydaje się to bardzo dziwne, ale podobno nie lubi pan słuchać muzyki?

Jak słyszę dobry numer, to żałuję, że sam go nie napisałem. Kiedy zaś słyszę coś kiepskiego, to sam pan wie, szkoda życia na słuchanie słabych utworów. A tak serio, to bardzo sobie cenię piękno, które jest ukryte w muzyce. Żałuję, że mamy czasy, w których na pierwszym planie są tzw. hiciory, które przede wszystkim mają zarabiać pieniądze. Szkoda, bo dokoła nas jest naprawdę sporo pięknej muzyki, której nikt nie zauważa. Komercja niestety zabija sztukę.

Jeżdżąc samochodem na koncerty, dużo pan podróżuje po kraju. Co pana najbardziej zaskakuje na polskich drogach?

Zdarzyło mi się kiedyś jechać z Krakowa do Warszawy przez… Wrocław. Dojazd z tego ostatniego do stolicy to droga przez mękę. Bywały też pomyłki przy wyjazdach na koncerty, gdzie zamiast do Nidzicy na Mazurach jechałem na południe kraju do Niedzicy…
Jako juror dziesięciu edycji „Tańca z Gwiazdami” widział pan na parkiecie około 80 proc. gwiazd polskiego show-biznesu.

Taniec której z nich zrobił na panu największe wrażenie?

Mówiąc szczerze, naprawdę wiele par bardzo ładnie tańczyło. Nie mam w głowie jednego nazwiska, które przysłoniłoby wszystkie inne. Największą przyjemnością jest oglądanie ogromnych postępów, które robi znaczna większość par podczas poszczególnych edycji programu.

A jest szansa, że i pana kiedyś zobaczymy na parkiecie? Podobno w czasach szkolnych poderwał pan koleżankę na tango…

Widzę, że dużo pan wie. A co do samego tańca, to nie zamierzam brylować na parkiecie, bo taniec mnie nudzi, peszy i zawstydza. Ale lubię patrzeć na ludzi, którzy są do tego predysponowani. Oglądanie ich w tańcu jest przyjemnością.

Dziękuję za rozmowę.


Po ośmiu latach muzycznej przerwy (a tyle właśnie minęło od ukazania się na rynku płyty „Obok siebie”) Zbigniew Wodecki ponownie pojawi się w studiu nagraniowym, z materiałem na nową płytę. Informacja ta z pewnością ucieszy wszystkich fanów artysty, którzy z utęsknieniem czekają na kolejne wielkie przeboje na miarę „Lubię wracać tam, gdzie byłem” czy „Zacznij od Bacha”. Na krążku na pewno nie zabraknie dźwięków ulubionych instrumentów artysty – skrzypiec i trąbki oraz jego niepowtarzalnego wokalu. Możemy się też spodziewać kilku nastrojowych ballad oraz bardziej żywiołowych utworów, którymi autor zamierza raz jeszcze rozbujać publiczność na swoich koncertach.

4.7/5 - (49 votes)

Nikt nie pyta Cię o zdanie, weź udział w Teście Zaufania!

To 5 najczęściej kupowanych leków na grypę i przeziębienie. Pokazujemy je w kolejności alfabetycznej.

ASPIRIN C/BAYER | FERVEX | GRIPEX | IBUPROM | THERAFLU

Do którego z nich masz zaufanie? Prosimy, oceń wszystkie.
Dziękujemy za Twoją opinię.

Leave a Comment

POLECANE DLA CIEBIE

START TYPING AND PRESS ENTER TO SEARCH