Wnętrzna bezistotność

Wnętrzna bezistotność

Bez moralności obywatelskiej społeczeństwa giną.
Bez moralności osobistej nie są warte przetrwania.
(Bertrand Russell)

Jakże wnikliwie Cyprian Kamil Norwid w „Pieśni od ziemi naszej” ocenił możliwości ludzkiego umysłu stwierdzając, że istnieje:
…. mądrość – kłamstwa
(…)
kłamstwo – wiedzy i błyskotność,
Formalizm prawdy – wnętrzna bez-istotność,
A pycha pych!

Pycha pych i wewnętrzna bezistotność. Coraz częściej odnoszę wrażenie, że dominują one w naszym życiu codziennym, naukowym, politycznym itd.

Ocena prawdy
Jesteśmy świadkami, jak moralność i etos zastępowane są przez formalizm. Bardzo specyficzny formalizm w ocenie prawdy. Przykład? Proszę bardzo. Człowiek uczciwy to taki, który nie popełnia żadnego przestępstwa. Tak by się wydawało, ale z punktu widzenia formalizmu to również człowiek, którego dowody przestępstwa zostały utajnione. Na przykład plagiaty stwarzające pozory prawdy, prowadzące nie tylko do „wnętrznej bezistotności”, ale wprost do fałszu. To dzieje się przy nas. Milczymy, a więc przyzwalamy.

Na naszych oczach ginie etos demokracji. Dlaczego? Bo nadano jej czysto formalny charakter.

Ginie też etos wartości. Tu wystarczy wspomnieć, co jest wartością w naszej telewizji: oglądalność. Wszechwładny bożek decydujący o puszczeniu programu na antenę bądź nie.

Wartość. Czym dzisiaj są wartości? Nazwa pozostała, lecz zmieniła się jej treść.

Posługując się przymiotami ludzkiego umysłu wspomnianymi przez Norwida normy moralne zastępuje się przepisami prawnymi, potem się je formalnie, a w końcu dowolnie, zgodnie z finansową czy polityczną potrzebą interpretuje i realizuje. I tak się kręci ten świat fikcji i gry pozorów. Także w nauce, także na uniwersytetach medycznych, na których z samozaparciem godnym lepszej sprawy podważa się wiarę młodzieży w czystość nauki i mechanizmów jej promowania. To nie jest wytwór czasów dzisiejszych.

Wielki wstrząs
Przed laty jako młody lekarz, bezpośrednio po studiach, przeżyłem wielki wstrząs. Wierzyłem, że każde słowo nauki i naukowca jest w swej prawdzie święte. Uczestniczyłem w ogólnopolskiej konferencji omawiającej zastosowanie nauki Pawłowa w medycynie klinicznej. Starannie notowałem każde wypowiadane słowo, a nazwisko Pawłowa odmieniane było przez wszystkie możliwe przypadki i z wykrzyknikami. Podczas przerwy zawiadomiono głównego organizatora i referenta, że chora (żona ówczesnego bardzo wysoko postawionego VIP-a) nagle i niespodziewanie jest w stanie wstrząsu. Dyskusja przy łóżku pacjentki na temat przyczyn zapaści była bardzo nerwowa. Jeden z asystentów w końcu zwrócił się do ordynatora, mówiąc: „Tok pana rozumowania jednak wcale nie przebiega torami pawłowowskimi”. Ten zaś, będąc bardzo zdenerwowany, w natychmiastowej replice podekscytowanym tonem i podniesionym głosem powiedział: „W d…. mam pana i pańskiego Pawłowa.”

Ja sam również o mało nie dostałem zapaści. Zawalił mi się ideał świata nauki. Straciłem wiarę w bezwzględną czystość nauki, mechanizmów jej rozwoju i uczciwość tzw. naukowców. Z życiowej już obserwacji wiem, że takie stanowisko, choć nie jest stanowiskiem powszechnym, to jednak nie jest też wyjątkowym, ponieważ prowadzi zwykle do życiowego „sukcesu”.

Ordynator ów krótko potem został profesorem. Zapewne decydenci naukowi mieli taki sam stosunek do prawdy, jak i on. Ta świadomość wielokrotnie pomogła mi w ocenie rzeczywistości, w odniesieniu do czystości nauki i mechanizmów jej promocji. Tym bardziej stanowi to dla mnie oczywisty dowód, że wśród przekazywanych młodzieży wartości naczelne miejsce zawsze powinna zajmować prawda.

Bez względu na czasy
Etyka, przekonania… Powołam się na zdarzenie z 1949 roku, kiedy to na wykładzie z biologii prof. Jan Bowkiewicz powiedział: „Żądają ode mnie, bym mówił, że wszystko, co radzieckie jest najlepsze. Tak więc mówię wam, że w wyniku badań Miczurina i Łysenki świnie radzieckie są większe nawet od angielskich.” Bez ingerencji władz państwowych, bez restrykcji finansowych – był to ostatni wykład Profesora.

Dlaczego przywołuję dawne czasy? Nie chciałbym być posądzony o narzekanie na wszystko, co dzisiaj, bo dawniej było lepiej. I wtedy, i dzisiaj w naszym życiu lekarskim, naukowym, moralnym było wiele błędów i wypaczeń. A sprawą ludzi wiekowych jest narzekanie na to, co dzieje się obecnie. Ja narzekam więc także na to, co było. Ale dostrzegam też wiele dobrego i w dawnych czasach i teraz. „Wnętrzna bezistotność” nie jest domeną czasów, lecz ludzi. Bez względu na czasy.

5/5 - (321 votes)

Nikt nie pyta Cię o zdanie, weź udział w Teście Zaufania!

To 5 najczęściej kupowanych leków na grypę i przeziębienie. Pokazujemy je w kolejności alfabetycznej.

ASPIRIN C/BAYER | FERVEX | GRIPEX | IBUPROM | THERAFLU

Do którego z nich masz zaufanie? Prosimy, oceń wszystkie.
Dziękujemy za Twoją opinię.

Leave a Comment

POLECANE DLA CIEBIE

START TYPING AND PRESS ENTER TO SEARCH