Młodzi adepci sztuki farmaceutycznej nie mogą pogodzić się z faktem, iż zgodnie z rozporządzeniem ministra edukacji (ws. rodzajów dyplomów i tytułów zawodowych oraz wzorów dyplomów wydawanych przez uczelnie)został im nadany tytuł zawodowy MAGISTRA, choć do niedawna mogli się cieszyć tytułem MAGISTRA FARMACJI.
Dlaczego zgodnie z tym rozporządzeniem studia kończą kolejne roczniki magistrów pielęgniarstwa, magistrów położnictwa, wreszcie magistrów inżynierów architektów, a nie mogą magistrzy farmacji? Dlaczego pozbawiono ich tego pięknego tytułu zawodowego – tytułu, będącego powodem do dumy tysięcy polskich farmaceutów?
„Mgr farm.” tak głęboko zakorzenił się w naszym środowisku, że wciąż konsekwentnie jest drukowany na wizytówkach, widnieje na pieczątkach świeżo upieczonych farmaceutów, a także… używany jest w różnego rodzaju publikacjach. Przyzwyczajenie, czy cichy głos protestu?
Nie twierdzę, że sam tytuł zawodowy jest kwestią o najwyższym priorytecie, ale kończąc studia nie chcemy się po prostu „nazywać”, chcemy z godnością i zapałem stać się ogniwem polskiego systemu opieki zdrowotnej.
Niebawem pacjent krążący po szpitalnym korytarzu, widząc pracownika z identyfikatorem „mgr Jan Nowak”, nie będzie wiedział, czy właśnie mija farmaceutę, analityka medycznego, czy też… pracownika biurowego. Może Pan powiedzieć, że pracownik biurowy nie nosi fartucha. To prawda, ale w czasie fali mrozów dopadających niedogrzany szpital, aby uniknąć zimna, może założyć wszystko – fartuch również…
17 marca 2005 roku Rada Główna Szkolnictwa Wyższego przedstawiła ministrowi edukacji swoje stanowisko w tej sprawie (o swój tytuł walczą zresztą również magistrzy inżynierowie architekci krajobrazu). Na biurko Pana poprzednika trafiła również rekomendacja nowelizacji tego rozporządzenia. Z ogromną niecierpliwością czekamy na reakcję ministerstwa.
Czas biegnie szybko, a my – jeszcze studenci farmacji – z niepokojem patrzymy w przyszłość i wciąż zadajemy sobie pytanie: kim staniemy się po studiach? I co Pan na to, Panie Ministrze?