Otyłe bakterie

Otyłe bakterie


Wreszcie stało się jasne, co (a raczej kto) odpowiada za epidemię otyłości, cukrzycę typu 2 i chorobę wieńcową. Chyba, że są to tylko „chłopcy do bicia”.

Jak by to ujął Pan Zagłoba: na Ojczyznę takie terminy przyszły, że trzeba nam się było zbiorowo zastanowić, czy to godne i sprawiedliwe, żeby obrzucać kalumniami, odsądzać od czci i wiary i postponować Bogu ducha winnych, a przynajmniej nie tak złych, jak starano się nam wmówić. Staliśmy się świadkami swego rodzaju malowania portretu Doriana Greya na wspak. Nie wszystko takim jest, jakim się wydaje.

Świat naukowy wstrzymał oddech, bo kolejnej grupie naukowców udało się powiedzieć o bakteriach coś tyleż nowego, co jednak starego, tyleż złego, co dobrego, tyleż niosącego zgrozę, co dającego nadzieję. A mianowicie, że odpowiadają za naszą otyłość, cukrzycę typu drugiego i chorobę wieńcową (a przynajmniej za syndrom metaboliczny u laboratoryjnych myszy).

Chłopcy do bicia
Nie dość, że psują, co się da dokoła, to jeszcze winne są naszemu złemu fizycznemu i psychicznemu samopoczuciu. W dobie, kiedy – jak to zgrabnie ujęto w filmie „Diabeł ubiera się u Prady” – wczorajsze 40 to dzisiejsze 46, wczorajsze 38 to dzisiejsze 40, a wczorajsze 34 to upragnione 36, koniecznie potrzebujemy dwóch rzeczy: diet cud i tabletek odchudzających. A co, jeśli wystarczyłby nam antybiotyk?

Prestiżowy magazyn naukowy „Science” z kwietnia br. doniósł, że uczeni z Emory University w Atlancie zakazili sterylne myszy otyłością przez podanie im bakterii pobranych z przewodu pokarmowego myszy już otyłych. Zakażone stały się odporne na insulinę, roztyły się i tłuszcz pokrył im grubą warstwą organy wewnętrzne.

Wyprzedzając ewentualne pytania i uwagi Czytelników, śpieszę donieść, że odkrycie to jest tyleż stare, co zupełnie nowe. Już bowiem cztery lata wcześniej wykazano, że zarówno u otyłych gryzoni (tzw. szczurów ob/ob), jak i u otyłych ludzi, skład mikrobiomu jelit jest inny niż u osobników szczupłych. Bez większych dowodów merytorycznych stwierdzono wtedy, że obserwowana różnica ma bardzo proste wyjaśnienie: populacja bakteryjna u otyłych ma zdolność do wydajniejszego pozyskiwania energii z owych „zbędnych i niestrawionych resztek pokarmowych” występujących jakże powszechnie w miejscu jej bytowania. Zgodnie zaś z zasadą ziarnko do ziarnka, te niewielkie zyski przynoszą z czasem nadmiar – jakże bolesny, gdy próbujemy się wbić w ciuch z zeszłego lata. Osobniki szczupłe są skolonizowane bakteriami mniej sprawnymi w pozyskiwaniu energii. Czyli pierwsze miało być w tym modelu jajko, kura pojawiała się później. Oczywiste pytanie: no dobrze, ale dlaczego te mikrobiomy jelitowe są tak odmienne (chodziło głównie o wzajemny stosunek Firmicutes do Bacteroides), nie znalazło odpowiedzi. Nauka dostarczyła nam jednak winowajcy naszych kompleksów i kłopotów par excellence sercowych, więc można się było poczuć rozgrzeszonym z przejadania się. Już dawno wykazano, że nic nam tak dobrze nie robi na samopoczucie, jak chłopiec do bicia.

Historia pewnego receptora
Czasami jednak, zadowoleni ze wstępnych odpowiedzi i nieposzukujący głębszych, zabieramy się za rzecz kolejną, a tu – niczym diabeł z pudełka – znowu wyskoczy ten sam problem! Uczeni z Emory nie szukali bakterii otyłości. Interesowała ich zależność między syndromem metabolicznym a stanami zapalnymi, jako szczególny przejaw pierwotnej odpowiedzi immunologicznej. Na tapetę wzięli receptor Toll-like typu 5 i powołali do życia mysz bez tegoż receptora. Myszy okazały się tyć na potęgę, miały obniżoną wrażliwość na insulinę, a co najgorsze – po prostu się bezrozumnie obżerały. Toll‑like 5 odpowiada za pierwotną odpowiedź immunologiczną w obrębie jelit; to na jego sygnał komórki zaczynają produkować cytokiny. Gdy go zabrakło, musiały radzić sobie same bez sygnału i zaobserwowano, że stan zapalny, choć nieznaczny, trwa nieustannie. A to z kolei powoduje powstawanie odporności na insulinę i zwiększony apetyt.

Już witano się z gąską, ale… przeprowadzono dodatkowo transfer populacji bakterii pobranych z myszy już otyłych ze względu na brak receptora Toll-like 5 do myszy całkiem normalnych, tylko hodowanych od po­częcia w taki sposób, żeby były mikrobiologicznie sterylne. Myszy z działającym receptorem Toll-like 5, ale pozbawione jakichkolwiek drobnoustrojów zdolnych obronić je przed nowymi kolonizatorami, zaczęły tyć. Co więcej, gdy poddano masowemu sekwencjonowaniu bakteryjne 16S rRNA tego mikrobiomu jelitowego, nie znaleziono tam znanej już u szczurów ob/ob zachwianej równowagi pomiędzy dwiema głównymi wielkimi grupami taksonomicznymi drobnoustrojów. Okazało się jednak, że w szczegółach, na poziomie gatunków, różnice są jednak znaczne – i są takie gatunki, których obecność jest ściśle skorelowana z obecnością lub brakiem Toll-like 5. Problem pierwszeństwa jajka i kury powrócił.

Leczona antybiotykami
Jeśli otyłością można zakazić nowo narodzoną wyjałowioną mysz, to pewnie można i człowieka. Szansa na zapobieganie otyłości poprzez immunomodulację i probiotyki dzięki tym badaniom staje się realna. Skoro jednak, jak wykazano eksperymentalnie, można „zaleczyć” syndrom metaboliczny myszy pozbawionej receptora Toll-like 5 antybiotykami o szerokim spektrum (zmniejszono florę jelitową o 90 proc.), to pewnie można by tak leczyć również ludzi. Niesie to jednak tyleż złego, co dobrego – antybiotyki (glikopeptydy) były już promotorami tuczu zwierząt i wiemy, do jakiego tragicznego w skutkach narastania oporności bakterii na leki doszło w naszych szpitalach.

Tucz trzody chlewnej nie jest jednak dla dzisiejszego społeczeństwa, przynajmniej medialnie (a żyjemy „zaczadzeni” przez media) aż tak istotny, jak pozbycie się zbędnych kilogramów i nabranie kształtów gwiazd ekranu. Bo przecież „medialnie” nie będzie chodzić o zmniejszenie ryzyka choroby wieńcowej i cukrzycy typu 2 – tego nikt nie kupi. Groźba bezrozumnego korzystania z leków przeciwbakteryjnych jako tabletek odchudzających jest realna. Osobom zaś „puszystym”, których życie w czasach „diabła ubierającego się u Prady” i tak jest nielekkie, trzeba jeszcze tylko tego, by je napiętnowano jako „zakaźne”.

4.4/5 - (245 votes)

Nikt nie pyta Cię o zdanie, weź udział w Teście Zaufania!

To 5 najczęściej kupowanych leków na grypę i przeziębienie. Pokazujemy je w kolejności alfabetycznej.

ASPIRIN C/BAYER | FERVEX | GRIPEX | IBUPROM | THERAFLU

Do którego z nich masz zaufanie? Prosimy, oceń wszystkie.
Dziękujemy za Twoją opinię.

POLECANE DLA CIEBIE

START TYPING AND PRESS ENTER TO SEARCH