Jak pokonać epidemię cukrzycy?

Jak pokonać cukrzycę?


Wywiad z prof. dr. hab. n. med. Waldemarem Karnaflem, kierownikiem Katedry i Kliniki Gastroenterologii i Chorób Przemiany Materii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, SP CSK w Warszawie.

Panie profesorze, jak można zdefiniować cukrzycę?

W grudniu 2006 roku Organizacja Narodów Zjednoczonych uznała, że cukrzyca jest chorobą epidemiologiczną, niezakaźną. Tak, jak otyłość, która wystąpiła ćwierć wieku wcześniej. W ubiegłym roku zanotowano 286 milionów chorych na cukrzycę na całym świecie; rocznie liczba zachorowań wzrasta o 11 proc. Cukrzyca została tak zdefiniowana w obawie, że w przyszłości sobie z nią nie poradzimy: ani chorzy, ani decydenci, którzy odpowiadają za służbę zdrowia. Dodam, że tylko trzy choroby odpowiadają, za co najmniej ¾ zgonów w USA – są to zawały serca, choroby nowotworowe i właśnie cukrzyca. Wiadomo, że już dziesięć lat temu wydatki na te schorzenia przekroczyły tam 800 miliardów dolarów.

Dlaczego tak dużo ludzi choruje na cukrzycę?

Jest wiele przyczyn. Po pierwsze – czynniki genetyczne, na które nie mamy wpływu; po drugie – starzenie się społeczeństw, bo cukrzyca jest chorobą degeneracyjną; po trzecie – niezdrowy styl życia. Trzy choroby, które kosztują USA co najmniej 800 miliardów dolarów rocznie, wynikają właśnie z niezdrowego stylu życia: złego odżywiania się, braku ruchu, palenia papierosów, itd. Żyjemy bardzo niezdrowo, tymczasem możemy sporo zrobić sami dla siebie, żeby się uchronić przed przedwczesną śmiercią. Cukrzyca – szczególnie typu 2 – rozwija się osiem, czasem dziesięć lat. Ona jest w nas, ale my o tym nie wiemy. Staramy się robić wszystko, żeby nie wiedzieć, bo niewygodnie z nią żyć. Tymczasem trzeba patrzeć odwrotnie – im wcześniej się wie o zachorowaniu na cukrzycę, tym lepiej można temu zaradzić. We wstępnej fazie choroby często udaje się oddalić jej rozwój.

Lekceważenie choroby przez pacjentów to poważny problem. Czy szybkie wdrożenie odpowiedniego leczenia i zmiana stylu życia mogą nas uchronić przed poważnymi konsekwencjami?

Leczenie cukrzycy polega na edukacji, odpowiednim odżywianiu się, zażywaniu leków i na ruchu. To są cztery podstawowe zalecenia, jak cztery koła u wozu. Bez nich ani rusz. 75 proc. chorych na cukrzycę typu 2 ginie z powodu powikłań naczyniowo-sercowych. To są dramatyczne dane. Cukrzyca typu 1 skraca życie średnio o 16-20 lat, a typu 2 – o 10 lat.
W USA każdego dnia przybywa 2 tysiące nowych chorych, zaś codziennie 500 osób umiera z powodu zawału serca w następstwie cukrzycy, wykonuje się około 150 amputacji kończyn, 60 osób traci wzrok i tyle samo nowych pacjentów trzeba poddać dializom. To jest żniwo cukrzycy typu 2, tej pozornie niegroźnej choroby, która rozwija się przez wiele lat i wolimy o niej nie wiedzieć, by nie utrudniać sobie życia.

A jak to wygląda w naszym kraju?

Tylko na Mazowszu, które ma 5 mln 230 tys. mieszkańców, w ubiegłym roku z powodu cukrzycy leczonych było 280 tys. pacjentów. Od tamtej pory zdążyło już przybyć (albo zaczęło się leczyć) 20 tys. nowych chorych. Pewien szwajcarski naukowiec powiedział, że każdy dolar przeznaczony na edukację pozwala wydać cztery razy mniej pieniędzy na powikłania. Człowiek, który jest świadomy tego, na co choruje, zazwyczaj zaczyna inaczej żyć. Jeśli ma stan przedcukrzycowy, musi schudnąć i odpowiednio się odżywiać. Dieta chorego na cukrzycę to po prostu zdrowe jedzenie. Zaleca się regularne spożywanie 3-4 posiłków dziennie, no i koniecznie przynajmniej półgodzinny spacer.

Jakie powikłania grożą chorym na cukrzycę?

Powikłania o typie miażdżycy, które dotyczą serca, mózgu i tętnic kończyn dolnych. Miażdżycę wywołuje nie tylko hiperglikemia, ale także insulinooporność, nadciśnienie oraz zaburzenia lipidowe. Jesteśmy przekonani, że istnieje również bezpośredni związek wyższego stężenia cukru z powikłaniami ocznymi, powikłaniami układu nerwowego czy powikłaniami nerkowymi. To są udowodnione już powikłania mikronaczyniowe. Należy jeszcze wspomnieć o tak zwanych cichych powikłaniach cukrzycy, np. zaburzeniach erekcji u panów. Przebadaliśmy na Mazowszu 6 tysięcy chorych mężczyzn, z czego 4 tysiące miało cukrzycę typu 2. W ciągu trzech lat, od chwili rozpoznania choroby, zaburzenia erekcji dotknęły 60 proc. panów z cukrzycą typu 2 i w ciągu 7 lat z cukrzycą typu 1.

Z powodu głównych powikłań – chorób serca i naczyń, czyli tzw. makroangiopatii, umiera mniej więcej 3/4 chorych. Trzeba też wiedzieć, że obecność cukrzycy utrudnia leczenie wielu innych schorzeń. Na przykład chory po założeniu stentów, u którego nie stwierdzono cukrzycy, ma szansę żyć dłużej i dużo lepiej. Pacjentowi z cukrzycą taki zabieg zwykle nie przedłuża życia, bo umiera z powodu niewydolności krążenia w stosunkowo krótkim czasie.

Jak zapobiegać powikłaniom?

Przede wszystkim trzeba się badać. Kontrolować zdrowie. Większość chorych na cukrzycę typu 2 w momencie rozpoznania ma już powikłania. Trzeba podjąć wielokierunkowe działania – obniżyć poziom cukru i zapewne ciśnienie (nadciśnienie tętnicze występuje u 80 proc. cukrzyków), znormalizować lipidy, zmniejszyć masę ciała… Zwykle chory na cukrzycę ma cały szereg różnych schorzeń – musimy to znormalizować. Jeśli powalczymy z nadciśnieniem, to będzie mniej powikłań nie tylko makronaczyniowych, ale i mikronaczyniowych, a jeśli powalczymy z lipidami, będzie mniejsze ryzyko zawału. Trzeba schudnąć, a to jest trudne. A poza tym, jak najwięcej się ruszać. Zwykłe chodzenie to naprawdę wielka sprawa dla zdrowia.

Dlaczego ruch jest taki ważny?

Glukoza nie tylko może być magazynowana w postaci glikogenu i utleniana do uzyskania energii, lecz także przekształcana w tłuszcze i w tej formie odkładana. Jeżeli tylko zaopatrzenie w glukozę przewyższa zapotrzebowanie organizmu, wątroba i tkanka tłuszczowa od razu przerabiają ją w tłuszcz, który może być wykorzystywany jako źródło energii w okresie deficytów energetycznych. To dlatego spożywanie dużych ilości skrobi i cukrów jest tuczące. Krótko mówiąc, jeśli się objadamy i nie ruszamy, to tyjemy. W dzisiejszym świecie to łatwe, korzystamy z samochodu, jeździmy windą, a potem siadamy przed telewizorem albo komputerem, zamiast pobiegać czy pospacerować. Człowiek został stworzony do tego, żeby się ruszać i jadać regularnie. Tymczasem postępujemy wręcz odwrotnie – rano popijamy kawą kiepskie śniadanie i gnamy do pracy. W porze obiadowej zadowalamy się kanapką i dopiero wieczorem rozgrywa się akt konsumpcji. Co jemy? Proszę się przyjrzeć marketom – półki uginają się pod śmieciowym jedzeniem, które zawiera dużo węglowodanów prostych, jest przesłodzone i do tego często tłuste. Ale kupujemy, bo przyciąga nas ładne opakowanie. Dramatem jest to, jak ludzie się odżywiają – te ciasteczka, pierniczki, hektolitry słodkich napojów. To są puste kalorie, które szybko zmieniają naszą antropometrię.

Czy osoba, która bardzo lubi słodycze i często je jada, na pewno zachoruje na cukrzycę?

To zależy od tego, jakie ma geny, a także od wpływów środowiska. Jeśli ma mocne geny, to się nic nie wydarzy, ale jeśli geny są słabsze, to organizm może się zbuntować. Nie ma sprawiedliwości. Jeden odżywia się zdrowo, codziennie spaceruje i jednak ma cukrzycę, a drugi jada fatalnie i nie choruje. Tak wiele zależy od genów. W każdym razie, dopóki amator słodyczy ma wydolne wyspy trzustkowe, to nie zachoruje, ale będzie się tuczyć. To nie znaczy, że w ogóle nie wolno jeść słodkiego. Glukozy potrzebują wszystkie tkanki, a przede wszystkim mózg, który zużywa jej 6 gramów w ciągu godziny. I nie może mu jej zabraknąć, bo od razu popadniemy w hipoglikemię.

Czy cukrzyca może przyspieszyć udar mózgu?

Oczywiście. U chorych na cukrzycę udar mózgu występuje dwa razy częściej, zawał – trzy razy częściej, a zgorzel stopy – dwadzieścia razy częściej.

Co to jest stopa cukrzycowa?

To jeszcze jedno straszne powikłanie, które występuje w następstwie cukrzycy. Uszkodzenie np. nerwów sprawia, że dochodzi do zaburzeń czucia. Pacjent wstawia stopę do wrzątku i wcale tego nie czuje. Latem, spacerując boso, może stanąć na gwóźdź, przebić stopę i też nie poczuje bólu. Po prostu ma uszkodzone nerwy. Dochodzi do urazów, owrzodzeń, czasem banalne obtarcie naskórka doprowadza do tragedii.

Stenty zmniejszają liczbę amputacji, mimo to tylko na Mazowszu wykonuje się trzykrotnie więcej amputacji, niż we Włoszech! Proszę sobie wyobrazić, że na Mazowszu obcina się 1080 nóg rocznie.

Czy to powikłanie częściej dotyka mężczyzn, czy kobiet?

Chorują zarówno kobiety, jak i mężczyźni, choć ten problem częściej dotyka panów. To jest dramat, potworna choroba, która wymaga olbrzymiego zaangażowania decydentów. Tym bardziej, że co 10 chory na cukrzycę ma ten problem. Aby skutecznie leczyć w Polsce zespół stopy cukrzycowej, potrzebujemy 900 mln zł. Niestety, takich pieniędzy NFZ nie ma.
Niewielu diabetologów ogląda nogi chorym. Proponuję pacjentom, żeby się o to upominali, albo wręcz wchodzili do gabinetu doktora boso. Chodzi o to, by nie dopuścić do amputacji. Umieralność po amputacji jest większa, niż w przypadku zachorowań na nowotwory. 75 proc. pacjentów ginie w ciągu pięciu lat. Te dane potwierdzają badania przeprowadzone w Polsce i Szwecji. Można wymienić wiele powodów tego stanu rzeczy: rodzina odwraca się od chorego, bo nagle ma z nim straszny kłopot, dobre opatrunki na owrzodzenia kosztują 700 zł miesięcznie. Kogo na to stać…

Słusznie mówi się więc, że cukrzyca to cichy zabójca.

Z drugiej strony, jest udowodnione, że zarówno chorzy z cukrzycą typu 1, jak i 2 – jeśli są wcześnie rozpoznani i dobrze leczeni – mają szansę uniknąć powikłań, a przynajmniej mieć ich mniej. I dzięki pamięci metabolicznej, nawet po wielu latach będą w lepszym stanie, niż osoby, które nie słuchały zaleceń lekarzy.

To niewątpliwie jest epidemia. Wśród 50-latków co piąta osoba ma cukrzycę, w grupie ludzi o 20 lat starszych choruje co trzecia osoba.

Tymczasem wystarczy po prostu zdrowiej żyć. Dowodzi tego przykład plemienia Indian Pima ze stanu Arizona. Część z nich wiele lat temu przeniosła się do Meksyku. Żyją w górach Sierra Madre, mają tam jakieś poletka, bieda taka, że aż piszczy. Ciężko pracują, jedzą skromnie, ale są zdrowi. Na cukrzycę zapada zaledwie kilka procent z nich. A ich bracia w Arizonie, którzy mają w zasadzie identyczne geny, są otyli (jak 37 proc. Amerykanów) i ponad połowa z nich choruje na cukrzycę. Dlaczego? Na początku XX wieku rząd amerykański postanowił dać im możliwości rozwoju, zapewnił wyżywienie, ciepłe mieszkania i telewizory. Od tamtej pory, aż do dziś, przede wszystkim siedzą, jedzą, tyją i… chorują.

Dziękuję za rozmowę.

4.6/5 - (277 votes)

Leave a Comment

POLECANE DLA CIEBIE

START TYPING AND PRESS ENTER TO SEARCH