Droga do przeszczepu twarzy

Droga do przeszczepu twarzy


W grudniu 2008 roku w Cleveland zespół chirurgów kierowany przez Polkę – prof. Marię Siemionow dokonał pierwszego pełnego przeszczepu twarzy. Było to wydarzenie przełomowe, a polska chirurg pojawiła się na pierwszych stronach gazet na całym świecie.

Maria Siemionow, z domu Maria Kusza, urodziła się 3 maja 1950 roku w Krotoszynie. W latach 1968-1974 studiowała na Wydziale Lekarskim Akademii Medycznej w Poznaniu. Tak wspomina swoje pierwsze kroki na studiach: „Ćwiczenia w prosektorium i studiowanie zwłok były tylko wstępem do anatomii, takim wymoczonym w formalinie przeglądem. Rzeczywista lekcja anatomii zaczyna się, kiedy młody chirurg myje się przed operacją z bardziej doświadczonym kolegą… taki jest początek prawdziwej nauki anatomii, bo nie jest nią sama wiedza o nazwach organów czy ich rozmieszczeniu, ale wiedza o oporze, jaki różne tkanki stanowią dla ostrzy i igieł.”

Podczas studiów Maria Kusza dorabiała, tłumacząc teksty z języka angielskiego. W biurze tłumaczeń poznała swojego przyszłego męża. Z Włodzimierzem Siemionowem pobrali się 27 kwietnia 1975 roku. Z tego związku urodził się syn Krzysztof – obecnie rezydent na ortopedii w Cleveland.

Wybór specjalizacji
Pierwszą specjalizacją pani profesor była ortopedia, później specjalizowała się w chirurgii ręki, by w ostateczności zająć się mikrochirurgią i transplantologią oraz chirurgią plastyczną. Stopień naukowy doktora nauk medycznych w dziedzinie mikrochirurgii uzyskała w 1985 roku, habilitowała się w 1992 roku. Prezydent Lech Kaczyński nadał Marii Siemionow tytuł naukowy profesora zwyczajnego w 2007 roku. Profesor Siemionow w swojej biografii tak wspomina wybór specjalizacji z chirurgii ręki: „Przyjechałam do Orthopaedic Hospital of Invalid Foundation do Helsinek, aby uczyć się pod kierunkiem fińskiego mikrochirurga doktora Simo Vilkki. Podczas [mojego] pobytu przywieziono drwala z uciętą ręką w przegubie – dla mnie możliwość operowania z doktorem Vilkki była podarunkiem od losu. Był taki szczególny moment podczas operacji, który pozostał mi w pamięci do dziś. Kiedy tętnice i żyły były już połączone, doktor powiedział coś cicho do pielęgniarki. Ta zdjęła zaciski z naczyń i krew zaczęła krążyć. Kolor powoli się zmieniał, dłoń się zaróżowiła. To wtedy postanowiłam, że będę chirurgiem dłoni.”

Po emigracji do USA przebywała od 1985 roku na stypendium naukowym w Instytucie Christine Klei­nert w Louisville, gdzie specjalizowała się w zakresie chirurgii ręki. Do dziś profesor ma do niej sentyment: „Żadnej innej anatomicznej struktury nie można porównać z zawiłością budowy twarzy. Dorównywać może jej tylko ręka.”

Od 1995 roku prof. Siemionow kieruje oddziałem chirurgii plastycznej i mikrochirurgii w Klinice Kolegium Medycyny w Cleveland w stanie Ohio. Od 2005 roku jest profesorem na tamtejszym wydziale chirurgicznym. Wciąż podtrzymuje współpracę z Uniwersytetem Medycznym w Poznaniu, co roku organizuje wykłady na alma mater. Dzięki jej poparciu ponad 20 polskich stażystów otrzymało stypendia i mogło uczyć się w klinice w Cleveland.

Uśmiech pacjentki
Jak wspomina prof. Maria Siemionow, początki jej zainteresowania przeszczepem twarzy sięgają czasów, kiedy rozpoczęła operacje rąk poparzonych pacjentów. Ćwiczenia na zwłokach umożliwiły uzyskanie dokładnych danych na temat czasu trwania operacji i pozwoliły zaplanować każdy kolejny jej krok. Przed operacją trzeba było opracować także kryteria, jakie będzie musiał spełniać biorca przeszczepu twarzy oraz rozstrzygnąć kwestie etyczne związane z przeszczepem twarzy. Biorcą musiał zostać pacjent, który wykorzystał wcześniej wszystkie możliwości terapii, nie mógł mieć w historii choroby raka, cukrzycy czy niektórych infekcji, gdyż po przeszczepie chory poddany zostanie immunosupresji.

Kolejnym kryterium było ustalenie, kto nadaje się do przeszczepu twarzy pod względem psychologicznym. We współpracy z psychiatrą doktorem Meitem sporządzono profil psychologiczny kandydata do transplantacji. Osoba taka musiała być stabilna emocjonalnie, elastyczna, odpowiedzialna i samowystarczalna, należało wykluczyć też depresję. Ważnym aspektem była też odległość miejsca zamieszkania biorcy od kliniki – podkreślała profesor Siemionow. Tkanki do przeszczepu żyją maksymalnie 10 godzin – w tym czasie do szpitala musi dotrzeć pacjent. A przygotowanie go do zabiegu też zajmuje kilka godzin.

Pierwsza udana amerykańska transplantacja całej twarzy rozpoczęła się późnym grudniowym popołudniem 2008 roku w klinice w Cleveland. Transplantacja trwała 22 godziny, pracowało przy niej 8 chirurgów, 4 anestezjologów i ponad 20 pielęgniarek, techników i wielu asystentów – łącznie ponad 50 osób! Zabieg odbył się na dwóch salach operacyjnych jednocześnie. Pacjentką była Amerykanka Connie Culp, która kilka lat wcześniej doznała rozległego urazu na skutek postrzału z bliskiej odległości.

Prof. Siemionow kierowała całym zespołem, uczestniczyła także w zszywaniu naczyń wraz z zespołem mikrochirurgów. Przeszczep przyjął się. Jak wspomina prof. Siemionow – pacjentka po raz pierwszy lekko uśmiechnęła się: „Ten uśmiech był wart długich oczekiwań i wszystkich naszych wysiłków… Trzeba mieć twarz, by spojrzeć w twarz światu.”

Oczami brata
Brat Marii Siemionow – prof. Krzysztof Kusza w wywiadzie opublikowanym na portalu Onet opowiada: „Nie mieliśmy w rodzinie tradycji lekarskich. Ojciec był ekonomistą, a mama księgową, ale siostra postanowiła zostać lekarzem i ja poszedłem w jej ślady… Maria w szkole zawsze była prymuską. Rokrocznie otrzymywała oznakę «wzorowego ucznia», a na zakończenie studiów «złoty stetoskop». Zazdrościłem jej tego, bo ja nigdy takiego wyróżnienia nie otrzymałem.”

Profesor wspomina, jak siostra zadzwoniła do niego w 2008 roku i powiedziała, że nie przyjedzie na Wigilię: „Choć nie była to radosna wiadomość, ona śmiała się. Domyśliłem się. Było już po operacji. Kiedy dowiedziałem się o sukcesie Marii, byłem naprawdę dumny. To niesamowite uczucie oglądać w telewizji news o dokonaniach swoich najbliższych – dodaje prof. Kusza. Czułem, że jest szczęśliwa, choć czekał ją bardzo trudny miesiąc, ponieważ wtedy właśnie okazuje się, czy przeszczep się udał. Myślę, że ona nie do końca zdawała sobie sprawę, jak spektakularny sukces osiągnie. Moja siostra nie traktowała tego jako próbę zdobycia kolejnego trofeum naukowego. Uważała, że taki przeszczep jest ważny przede wszystkim dla pacjenta”.

4.8/5 - (38 votes)

Leave a Comment

POLECANE DLA CIEBIE

START TYPING AND PRESS ENTER TO SEARCH