Cztery pory miłości

Cztery pory miłości


Z prof. Januszem Czapińskim, psychologiem, autorem książek o szczęściu, wykładowcą na warszawskich uczelniach rozmawia Anna Rogala.

Wiosną przyroda budzi się do życia. Czy my też odczuwamy wtedy większe pragnienie miłości?

Niewątpliwie coś się w nas zmienia, ale nie ma takiego wybuchowego charakteru jak w przyrodzie. Wyostrzają się zmysły, silniej reagujemy nie tylko na zmiany w naturze, ale i w sferze społecznej. Nabieramy większego apetytu na różne rzeczy, chociaż… zawsze były one obecne w naszych marzeniach. Panuje przekonanie, że wiosna jest doskonałym okresem do zakochania. Żadne badania jednak tego nie potwierdzają. Ludzie odkrywają w sobie dar zauroczenia przez cały rok. Może tylko wiosną silniej to wyrażają. Dla miłości nie ma lepszych i gorszych pór roku. W każdym społeczeństwie istnieje jednak szereg mitów na ten temat. Dlatego na przykład ślubów
jest więcej wiosną niż jesienią.

Kultura utrwaliła nasze przywiązanie do tego, co się dzieje w przyrodzie, jak np. topienie marzanny. Cywilizacja tak dalece oddaliła się od tego naturalnego rytmu, że wszystkie rytuały związane z cyklami przyrody mają charakter symbolicznych obrządków. Nie oddają one cyklu naszych emocji, zainteresowań, formy psychofizycznej.
Ta ostatnia jest już bardziej związana z cywilizacją, która ustanawia kryteria naszej kariery zawodowej
i życia osobistego. A przyroda? Zostaje doskonałym remedium na stres i cywilizacyjne „przytłoczenie”.

Tęsknimy za miłością, ale w dzisiejszych czasach chyba boimy się bliskości…

Osoby bardzo nieśmiałe, które miały złe doświadczenia, mogą unikać relacji, które budzą w nich żywsze uczucia i „grożą” zakochaniem. To, czego nie chcemy i unikamy, to zobowiązania. Przysięga małżeńska jest takim właśnie zobowiązaniem. A jeszcze większym – decyzja o posiadaniu dzieci.

Współczesna cywilizacja oferuje nam wiele atrakcji: szybki awans zawodowy, możliwość bardzo wygodnego, pełnego przyjemności życia. Są one na tyle pociągające, że wolimy unikać odpowiedzialności, sytuacji kłopotliwych
oraz stawiających duże wyzwania.

Obecnie nie ma mniej miłości niż kiedyś, ale nie jest ona na dobre i na złe. Dziś jest miłość wyłącznie na dobre…

Jesteśmy coraz bardziej zabiegani, skupieni głównie na pracy.

Czy miłość jest nam potrzebna do życia?

Miłość nie ma takiego zastosowania jak pieniądze czy dobre znajomości. Nie jest w naszym odczuciu wielkim kapitałem. Ale z punktu widzenia ewolucji – ogromnym. Miłość służy bliskiemu, intymnemu kontaktowi, z którego powstają kolejne pokolenia. Ta biologiczna funkcja miłości została obudowana silnym wabikiem, jakim jest satysfakcja seksualna, za którą tak wielu ludzi tęskni. Miłość dla większości z nas jest czymś niebywale
ważnym i pociągającym.

Od jakiegoś czasu ta biologiczna funkcja miłości zaczęła oddzielać się od samej miłości. Ostateczny cel,
w jaki ewolucja wprzęgła miłość, czyli płodzenie i rodzenie dzieci, pozostało poza obrębem tej kategorii naszych uczuć. Miłość dostarcza nam przyjemności, wzruszeń i daje poczucie, że naprawdę żyjemy.

Po zauroczeniu i uczuciu zakochania stykamy się z codziennością…

Często tak bywa, że to, co powoduje zakochanie, niemal „przyspawanie” do siebie, oparte jest na naszych złudnych nadziejach. W psychologii mówi się o tzw. efekcie aureoli. Jeśli widzimy jakąś atrakcyjną fizycznie kobietę, to jesteśmy przekonani, że jest ona ucieleśnieniem wszystkich możliwych cnót. Po jakimś czasie okazuje się, że tak nie jest. Nie jest cudowną kobietą, tylko leniwą, kłótliwą, niezbyt inteligentną, nie można z nią porozmawiać. Pozostaje wyłącznie atrakcyjność fizyczna, a to dla nikogo nie jest wystarczające na dłuższą metę.

Czy w przypadku kryzysu w związku walczymy o miłość?

Kiedyś łatwiej było przechodzić przez kryzys w stałych związkach. Małżeństwa spełniały taką silnie spajającą funkcję ekonomiczną. Kobiety obawiały się, że po rozwodzie zostaną bez środków finansowych. Dziś ta funkcja ekonomiczna małżeństw jest zdecydowanie słabsza, ponieważ kobiety są bardziej samodzielne finansowo.

Partnerzy nie traktują związku jako jedynego i wiecznego. To wpisuje się w naszą coraz powszechniejszą kulturę hedonistyczną. Jak jest dobrze i przyjemnie, to jesteśmy ze sobą.

Ale jak pojawiają się problemy, nasilają kłótnie, mija uczucie zakochania, to z miłym uśmiechem żegnamy się słowami „zostańmy przyjaciółmi”.

Czy gorące uczucie może nam towarzyszyć przez całe życie?

Niestety, psychologowie nie mają dobrych wieści dla tych, którzy są przekonani, że ten gorący stan będzie im towarzyszył od początku do końca związku. Każda relacja miłosna podlega tej samej ewolucji, co przyroda:
jest wiosna, wybuch gorących emocji, zauroczenie. Ten stan poczucia wszechogarniającej miłości, która sprawia, że nie wyobrażamy sobie, abyśmy mogli na dłużej niż osiem godzin rozstać się z partnerem, musi się skończyć. Ale to nie oznacza, że związek będzie nieudany. Stan zauroczenia przechodzi „latem” stopniowo w przywiązanie i staje się silnym spoiwem. Wówczas, gdy budzimy się rano, już nie ogarniają nas silne uczucia: „Boże, jak dobrze,
że jestem z tą kobietą!”. Żona staje się dobrze umytą szybą, której nie widać, ale która pozwala nam
patrzeć bez zakłóceń na świat.

Mąż też staje się taką szybą.

Faza przywiązania może trwać bardzo długo – do „jesieni”. I jeśli po „jesieni” nie przyjdzie od razu „zima”, to po 30 latach związku mówimy o fazie uzależnienia. Partnerzy nie byliby wówczas w stanie na nowo poukładać sobie życia, małżonek jest ogromną częścią ich tożsamości.

Jak stworzyć związek pełen miłości?

Źródłem zauroczenia jest… tajemnica. Każdy z nas jest kimś odrębnym. Jeśli nasza tajemnica jest frapująca
dla innych, wtedy może powstać uczucie zakochania. Ktoś wkłada jak najwięcej wysiłku w rozgryzienie naszej tajemnicy. Uczucie nie pozwala mu spocząć, zanim nie rozszyfruje nas do końca.
Związek, w którym nic się nie dzieje, partnerzy niemal w tym samym czasie wypowiadają te same zdania, jest przewidywalny. Nie ma tu frapujących i ciepłych uczuć. Aby podtrzymać ten stan silnego przywiązania, któremu towarzyszy motywacja, żeby być z partnerem, trzeba „produkować” tajemnice. Spróbujmy więc zmienić
coś w sobie, aby stworzyć partnerowi okazję do odkrywania naszych coraz to nowych małych sekretów…

4.6/5 - (100 votes)

Nikt nie pyta Cię o zdanie, weź udział w Teście Zaufania!

To 5 najczęściej kupowanych leków na grypę i przeziębienie. Pokazujemy je w kolejności alfabetycznej.

ASPIRIN C/BAYER | FERVEX | GRIPEX | IBUPROM | THERAFLU

Do którego z nich masz zaufanie? Prosimy, oceń wszystkie.
Dziękujemy za Twoją opinię.

Leave a Comment

POLECANE DLA CIEBIE

START TYPING AND PRESS ENTER TO SEARCH