Czytajmy ulotki! – suplement diety


Pewnego dnia otrzymaliśmy następujący e-mail…

Dzień Dobry,
Głosowałam dzisiaj na produkt w konkursie „Złoty OTIS 2006”. Przy produktach w kategorii na reumatyzm przy prawie wszystkich zauważyłam ostrzeżenie, aby zapoznać się z informacjami dotyczącymi stosowania produktu leczniczego. Chciałabym zwrócić uwagę, że podajecie Państwo taką informację przy produktach, które w żaden sposób nie są produktami leczniczymi, a suplementami diety. W takiej sytuacji sugerujecie Państwo, że są to leki, co jest niezgodne z obowiązującym Prawem Farmacutycznym (art. 131). Pozwalam sobie zwrócić uwagę na niedopatrzenie, gdyż jestem farmaceutą z zawodu i taka informacja może wprowadzać w błąd potencjalnych pacjentów.
Mam nadzieję, że skorygują Państwo te błędnie podawane informacje.
Z poważeniem Ewa Wietrak

O co nam naprawdę chodzi?
Z ogromną radością przeczytałem stanowisko Pani Ewy Wietrak dotyczące prawnych ograniczeń umieszczania ostrzeżeń przy prezentacjach leków. Problem jest znacznie szerszy niż prezentowany przez autorkę pogląd, że prawo zabrania umieszczania ostrzeżeń „Przed użyciem…” w sąsiedztwie produktów zarejestrowanych jako suplementy diety, etc.

Po pierwsze, w publikacjach o charakterze informacyjnym, niemających nic wspólnego z reklamą, nie ma w ogóle obowiązku umieszczania ostrzeżeń.

Dlaczego zatem moje wydawnictwo w katalogach produktów dostępnych bez recepty zawsze – chociaż nie musi – umieszcza wyraźne ostrzeżenia? Odpowiedź jest prosta – od lat staramy się zachęcić pacjentów do czytania ulotek o produktach, ponieważ zawierają one informacje o m.in. przeciwwskazaniach. Na dobrą sprawę nikt, poza samym pacjentem, nie wie o wszystkich przyjmowanych przez niego specyfikach, a przecież mogą one wchodzić w negatywne interakcje.

Zjawisko nie jest nowe ani nieznane. Sporo lat temu zwrócił na nie uwagę katowicki Kamsoft oferując farmaceutom elektroniczne Karty Pacjenta. Mogły być na nich rejestrowane wszystkie zakupy lekowe konkretnej osoby, a w przypadku, kiedy przy kolejnym zakupie pojawiało się niebezpieczeństwo, że następny lek może być groźny w zestawieniu z poprzednimi, system komputerowy automatycznie podawał ostrzeżenie farmaceucie.

Niestety, Karty Pacjenta nie upowszechniły się na tyle, by można było w ich przypadku mówić o polskim standardzie. Zostaje zatem zachęcanie do indywidualnego czytania ulotek i to spełnia formuła ostrzeżenia „Przed użyciem przeczytaj ulotkę…”

A czy pacjent czyta tę ulotkę przy produkcie dopuszczonym jako lek czy suplement diety, nie ma – moim zdaniem – żadnego znaczenia dla jego zdrowia.

W ubiegłym roku kilkunastu producentów farmaceutycznych planowało przeprowadzenie wspólnej masowej akcji promującej sam fakt potrzeby czytania ulotek. Wierzę, że ją zorganizują, bo na takie działanie nigdy nie jest za późno. Polacy przyjmują coraz więcej różnorodnych specyfików, których w indywidualnych przypadkach po prostu lepiej nie stosować – w myśl starej prawdy, że kwitnąca łąka jest piękna, ale niekoniecznie dla alergika.

Paweł Kruś
redaktor naczelny

To nie są środki obojętne dla zdrowia…
Ostrzeżenie, aby zapoznać się z informacjami dotyczącymi stosowania produktu leczniczego, powinno być dołączone do każdego środka wydawanego w aptece. W końcu to nie są środki obojętne dla zdrowia i nie posiadają badań klinicznych, co tym bardziej utwierdza mnie w przekonaniu, że takie ostrzeżenie jest niezbędne. Firmy unikają kosztów i długiego czasu oczekiwania na rejestrację leków, dlatego „namnożyło się” na rynku tyle tych środków. Według mojego rozpoznania, np. tylko dwie firmy posiadają wapno zarejestrowane jako lek, a reszta to dietetyczne środki spożywcze – wapno nie jest przecież obojętne dla organizmu!

dr n. farm. Nicolas Obeid

Po co nam były te sudia???
„Suplement diety”, „Środek spożywczy” – te dwa hasła doprowadzają mnie do kresu wytrzymałości nerwowej. Taki stan osiągam, gdy wchodzi następny przedstawiciel z firmy Abrakadabra, który ukończył studia marketingowe lub jakiś handel, a nawet trafił mi się przedstawiciel, który był po kablach na AGH w Krakowie, i zaczyna mnie przekonywać o doskonałości produktów swojej firmy. Z mojej strony pada pytanie o dostępność biologiczną tych produktów i temat się urywa. Jest to więc jedna z metod pozbycia się środków, które za rok lub dwa będą zajmowały więcej miejsca niż leki w naszych aptekach. I po co nam były te studia???
Kierownik apteki (nazwisko i adres znane redakcji)

Żywność, która leczy…
Na półkach aptecznych pojawia się od jakiegoś czasu coraz więcej nowych preparatów, które mają status rejestracyjny suplementu diety. Są one również bardzo szeroko reklamowane w środkach masowego przekazu. A czego ciekawego możemy dowiedzieć się o tych nowych „wspaniałych” produktach? Podam choć dwa przykłady: „rumianek w połączeniu z limonką stanowi przełomową terapię w leczeniu choroby zwyrodnieniowej stawów”, a „lucerna, cynamon i olejek miętowy leczy astmę”. Farmaceuta może ocenić, czy są to fakty, aczkolwiek też nie zawsze, ponieważ przy takiej ilości wszystkich produktów jest to niemożliwe. Niestety pacjent pozostaje pod ogromnym wpływem obietnic producentów. Często się zdarza, że pacjent, nadmiernie ufając informacjom zawartym w reklamach, nie konsultuje się z lekarzem i „leczy się” na własną rękę.

Właśnie kluczowe w tym całym chaosie jest słowo „leczy”, gdyż zgodnie z obowiązującym prawem suplement diety nie może leczyć, zapobiegać chorobom, czyli „podszywać” się pod lek. Ale jak niewiele wspólnego ma to z rzeczywistością, możemy się przekonać oglądając ulotki lub reklamy suplementów diety. To nie znaczy, że suplementy diety są gorszej jakości niż leki. Podlegają one również surowym kontrolom organów Państwowej Inspekcji Sanitarnej, często są produkowane w fabrykach leków spełniających rygorystyczne normy GMP.

Suplementy diety są w świetle prawa żywnością, a przecież tak wiele mówi się o chorobach z przyczyn żywieniowych, np. niedoborów niektórych składników. Ich uzupełnianie, choćby właśnie przez suplementy, może zmniejszyć ryzyko wystąpienia chorób. Mają więc one ważne miejsce w aptece i odgrywają niezwykle ważną rolę w profilaktyce wielu schorzeń. Ale czym innym jest napisanie na suplemencie wapnia i witaminy D3, że zmniejsza on ryzyko osteoporozy, a czym innym, że tę osteoporozę leczy.

Mam nadzieję, że regulacje, nad którymi pracuje w tej chwili Parlament Unii Europejskiej (Rozporządzenie o health claims), wejdą niedługo w życie, gdyż ułatwi to pracę farmaceutom i pozwoli rzetelnie ocenić przydatność stosowania suplementu przez pacjentów, jak również ograniczy działania producentów i importerów bazujących na nieuczciwej reklamie.
mgr farm. Ewa Wietrak

5/5 - (248 votes)

Leave a Comment

POLECANE DLA CIEBIE

START TYPING AND PRESS ENTER TO SEARCH