Czas na zmiany


Wywiad z prof. Markiem Naruszewiczem, nowo wybranym dziekanem Wydziału Farmaceutycznego WUM.

Czemu zdecydował się Pan kandydować na dziekana?

Podstawową sprawą jest dla mnie podniesienie rangi tego wydziału, jeśli chodzi o jego dorobek naukowy i dydaktyczny oraz poprawienie infrastruktury i zwiększenie potencjału, jeśli chodzi o współpracę międzynarodową. Warszawski wydział jest największy w Polsce pod względem liczby studentów, chciałbym, aby przodował także pod względem naukowym.

Potrzebujemy młodych kadr, nowych docentów, profesorów, dlatego że grozi nam utrata zdolności przyznawania tytułu doktora habilitowanego i profesora nauk farmaceutycznych. A to byłby koniec wydziału. Obecnie swoimi tytułami profesorskimi wspomagają nas farmaceuci z Narodowego Instytutu Leków. Ja sam znalazłem się w Warszawie, aby wspomóc wydział, który ukończyłem. Choć miałem pełne zatrudnienie jako profesor zwyczajny na Akademii Medycznej w Szczecinie.

Musimy również starać się o granty międzynarodowe i krajowe, projekty celowe. Dzięki temu młodzi, zdolni ludzie zyskają możliwość rozwoju naukowego. Myślę o powrocie do fundacji rozwoju farmacji. Chciałbym również pozyskać pieniądze z firm.

Kolejne zadanie to unowocześnienie metod nauczania. Uważam, że trzeba uwzględnić w programie najnowsze osiągnięcia naukowe i dydaktyczne z innych ośrodków. W związku z tym chciałbym jak najszybciej podpisać stałe umowy o współpracę z co najmniej 2-3 ośrodkami w Europie. Pierwszą będzie nawiązanie współpracy z wydziałem farmacji uniwersytetu w Mediolanie.

Nie sądzi Pan, że na studiach powinno się kłaść większy nacisk na opiekę farmaceutyczną, a nie wiedzę czysto chemiczną?

Studia farmaceutyczne trzeba umedycznić. Student musi poznać zagadnienia dotyczące chemii leków czy syntezy leków, ale musi także wiedzieć, jak lek działa na dany organ, jaki ma wpływ na rozwój schorzeń itp. Wydział farmacji trzeba przybliżyć do wydziałów lekarskich, tworząc więzy, które – nie wiedzieć czemu – zostały osłabione.

Przyszli farmaceuci powinni zgłębić patofizjologię schorzeń metabolicznych: cukrzycy, nadciśnienia i wszystkich innych. A także znać zasady udzielania pierwszej pomocy. Mało tego, uważam, że każdy farmaceuta powinien co roku przechodzić kurs ratownictwa medycznego. Należy szkolić studentów w kierunku profesjonalnego doradztwa. Na tym polega odnowienie etosu zawodowego farmaceuty. To on, a nie „pani Goździkowa”, ma być głównym doradcą pacjenta. Powinien nie tylko dzielić się wiedzą na temat leku, możliwych interakcji, ale także – w razie potrzeby – objaśniać treść ulotki, pokazać, jak prawidłowo mierzyć ciśnienie itp. Powinien także wiedzieć, jak kobieta powinna badać piersi i jak często powinna to robić.

Chcę również powołać pierwsze międzynarodowe centrum farmacji geriatrycznej. Złożymy wniosek do ministerstw edukacji i zdrowia o dofinansowanie tego projektu.

Oprócz tego chciałbym zaoferować studentom 4-5 roku kurs języka angielskiego, który przygotowałby ich do obsługi obcokrajowców.

Czy jest Pan zwolennikiem zachowania bezpłatnych półrocznych staży?

Staże powinny być rozłożone na cały okres studiów. Jeden dzień w tygodniu powinien być dniem zawodowym. Moim zdaniem każdy wydział powinien mieć możliwość utworzenia własnej apteki dla treningu zawodowego. To pomogłoby rozwiązać problem stażu. Moglibyśmy nagrywać scenki z podstawionymi klientami, a później je analizować.

Chciałbym zwrócić uwagę na pewną nierówność: lekarz na stażu dostaje pieniądze, natomiast farmaceuta nie. Wiem, że resort zdrowia zastanawia się nad zmianą tego systemu.

Czy szykuje się wymiana pokoleniowa na wydziale?

Tu nie chodzi o wymianę ludzi, ale o zmianę ich myślenia. Choć nie jestem najmłodszy, staram się iść z duchem czasu. Mamy problem z załataniem dziury pokoleniowej. Co najmniej pięć osób musi w najbliższym czasie uzyskać tytuł doktora habilitowanego, tyle samo tytuł profesora, aby utrzymać zdolność do nadawania tytułów naukowych.

Na tym wydziale nie ma miejsca dla ludzi, którzy sprzeciwialiby się konstruktywnym zmianom. Jeśli ktoś będzie protestował, ale udowodni, że naucza lepiej niż w innych krajach UE, to nie będę wymagał od niego zmian. Jestem gotów na rzeczową dyskusję. Prawda jest jednak taka, że wydział farmacji na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym jest na przedostatnim miejscu w kraju. Od 1 października br. będzie obowiązkowa ocena wszystkich pracowników dydaktycznych. To, jak będzie się rozwijała ich kariera, będzie zależało też od tego, jak ocenią ich studenci.

Czy jest Pan zwolennikiem czy przeciwnikiem edukacji w zakresie marketingu aptecznego?

Niepokoi mnie to, że uczy się marketingu, a nie tego, o czym mówiłem wcześniej. W tym zawodzie nie można myśleć tylko o pieniądzach. Marketing jest związany z biznesem, z propagowaniem nie zawsze czystych metod, które rzutują na opinię na temat farmaceutów. Moim zdaniem najlepszą formą marketingu aptecznego jest rzetelna, fachowa i profesjonalna opieka nad pacjentem. Wszystkie inne metody to oszukiwanie pacjenta.

Przecież nie chodzi o to, aby wcisnąć pacjentowi suplement diety zawierający takie dawki substancji, które nie mają żadnego znaczenia dla zdrowia lub wręcz przeciwnie, mogą działać szkodliwie.
Mówiąc o marketingu miałam na myśli np. dbanie o wystrój apteki, odpowiednie ułożenie produktów na półkach…

Od tego są inni specjaliści, nie obciążajmy tym farmaceutów. Podstawą jest rzetelność wobec pacjenta. Jeśli tego zabraknie, to żaden marketing nie pomoże. Zawody medyczne wiążą się z odpowiedzialnością za zdrowie człowieka. Tak zwany PR w przypadku służby zdrowia powinien być stosowany z dużą rozwagą. Nie możemy sprzedawać pacjentom „lipy”. Chciałbym, aby każdy wydział uczył przede wszystkim etycznego podejścia do zawodu. Żeby farmaceuta budził zaufanie pacjenta.

Pięknie to wszystko brzmi, te plany, zmiany, które chciałby Pan wprowadzić. Ale jakie są szanse na ich realizację?

Szanse widzę duże. Nie podjąłbym się tego, gdybym nie wierzył, że uda się to zrealizować. Popierają mnie studenci, ich zadowolenie będzie dla mnie weryfikacją tego, co robię. Mimo że dla niektórych z nich mogę być postrachem (śmiech). Na stronach internetowych można znaleźć specyficzne komentarze na mój temat, np. że gdy zostanę dziekanem, w obrębie 5 km od budynku wydziału nie będzie można palić papierosów.

Tępi Pan ten nałóg?

Jak wchodzę do budynku, to studenci automatycznie chowają papierosy. Uważam, że farmaceuta nie powinien palić papierosów, a jeśli już, to powinien to robić w ukryciu, a nie przed budynkiem farmacji. W związku z tym zwracam im ciągle uwagę. Poza tym będę zwracał uwagę na to, co jest sprzedawane w uczelnianej stołówce. Będę chciał wprowadzić opracowane przez siebie wymagania dietetyczne. Uważam, że nie może być dwoistości w tym, co robimy.

Dziękuję za rozmowę.

4.3/5 - (102 votes)

Leave a Comment

POLECANE DLA CIEBIE

START TYPING AND PRESS ENTER TO SEARCH