Anna Samusionek

Anna Samusionek – Uważam się za szczęściarę


To ogromne szczęście móc robić coś, co się naprawdę lubi czy wręcz kocha – mówi Anna Samusionek, aktorka teatralna i filmowa.

Co daje Pani największą satysfakcję w pracy aktorskiej?

Wewnętrzne zadowolenie po zagranym spektaklu czy scenie na planie filmu lub serialu. Ciężko to wyrazić słowami, opisać, ale jest to rodzaj uczucia spełnienia, jakie prawdopodobnie towarzyszy każdemu, kto zdobywa upragniony cel. Oczywiście, jak mówimy, „nie codziennie można unosić się nad sceną”, ale dla takich chwil warto wykonywać ten zawód. Czas wtedy staje w miejscu, a energia widowni i aktorów miesza się ze sobą.

Przeszła Pani klasyczną drogę aktorską – najpierw studia, a potem praca. Czy z perspektywy czasu może Pani powiedzieć, że tak wyobrażała sobie aktorstwo, czy też praktyka ukazała wizerunek tego zawodu w innym świetle?

Moje poglądy na to, czym jest aktorstwo, były stosunkowo mgliste. Pochodzę z Olsztyna, gdzie jest jeden teatr dramatyczny i skłamałabym mówiąc, że byłam tam częstym gościem. Nie spędzałam też całych dni w kinie. Potrzeba spełniania się w aktorstwie przyszła dość niespodziewanie dla mnie samej, ale od momentu zdania do szkoły teatralnej wiedziałam, że jestem na właściwym miejscu. Dostałam od losu więcej niż oczekiwałam. To ogromne szczęście móc robić coś, co się naprawdę lubi czy wręcz kocha.

Odnosi Pani sukcesy zawodowe. Czy dają one Pani siłę w życiu prywatnym czy też siły trzeba zbierać poza planem, aby dobrze zagrać rolę?

Z całą pewnością moją największą siłą i napędem życiowym jest moja córeczka. Ona zmusza mnie do mobilizacji. Nie mogę przyjść z planu do niej i być wściekła czy zła, bo przecież moja kruszyna nie jest temu winna, a zresztą kiedy ona się do mnie uśmiecha, to i tak cały świat przestaje się liczyć.

Prywatne doświadczenie i obserwacja innych ludzi bardzo przydaje się w pracy aktorskiej. Nie stoję na stanowisku, że można zagrać tylko to, co się przeżyło. Niemniej poznanie pewnych stanów emocjonalnych jest moim zdaniem niezbędne, by można wiarygodnie zagrać niektóre rzeczy. Nie jestem aktorem technicznym, ten rodzaj gry mi nie odpowiada. Aby zagrać rolę, muszę odczuć, przeżyć, uwierzyć i zrozumieć, muszę chcieć i czuć się akceptowana. Kiedy mam sukcesy w pracy, to dają mi one energię w życiu osobistym. Kiedy sprawy prywatne układają się pomyślnie, to z kolei dodaje mi więcej siły w aktorstwie. Jedno przekłada się na drugie. Potrafię jednak oddzielić pracę od domu.

Jeśli nie jest Pani aktorem technicznym, to jak przygotowuje się Pani do roli?

Duże znaczenie ma dla mnie ubiór. Nawet różnica, czy jestem w spodniach czy spódnicy sprawia, że inaczej się poruszam, a to przecież oznacza, że inaczej gram. Dlatego ważna jest dla mnie praca z kostiumologiem, czy się z nim rozumiem i czy pomoże mi on zbudować postać, którą mam zagrać.

W repertuarze mam monodram „Narkomanka”, który – jak sama nazwa wskazuje – jest opowieścią o uzależnionej dziewczynie. Przed spektaklem świadomie się nie wysypiam, nie myję rano włosów i nie używam perfum, bo to by wprowadzało mnie w jakiś dysonans.

Być może widz nie dostrzeże tych niuansów, ale one mnie wprowadzają w atmosferę sytuacji, powodują, że czuję się bardziej autentyczna, a wtedy lepiej mi się gra.

Emocjonalne wcielanie się w różne postacie zapewne jest bardzo wyczerpujące. W jaki sposób się Pani potem regeneruje?

Mój przyjaciel muzyk mówi, że po spektaklu trzeba umieć „wylądować”. To zajmuje trochę czasu. Po ciężkich rolach wolę trochę odczekać, godzinę, dwie, zanim wrócę do dziecka, aby móc odreagować. Mogę wtedy popracować w ogródku, albo pójść na trening siłowy. Rano lubię biegać. Dobrze regenerują mnie też spacery.

Praca na planie wiąże się z tym, że jest wokół mnie kilkadziesiąt osób, wśród których w jednej chwili muszę się skupić i zagrać. To bywa trudne i wymaga sporo wysiłku. Psychiczne odseparowanie się od otaczających osób, wiszącego nade mną mikrofonu i całego otoczenia w sytuacji kiedy trzeba np. zagrać intymną sytuację czy duże emocje, jest wyczerpujące. Dlatego potem potrzebuję spokoju, z dala od ludzi i dźwięków. Najlepiej odpoczywam na spacerze w lesie.

Pani recepta na zdrowie?

Wydaje mi się, że w życiu najważniejszy jest umiar. Nawet w sporcie i dbaniu o zdrowie jest on niezbędny. Od kilku lat nie jem mięsa, a od sześciu lat nie piję też alkoholu. Co nie oznacza, że żyję w jakiejś ascezie. Jeśli mam ochotę na coś słodkiego, to serwuję sobie ulubione łakocie. Jak chcę się najeść, to się najadam. Niemniej uważam, że umiar jest najlepszą dietą. Dotyczy to również zbyt silnych emocji obojętne czy pozytywnych, czy negatywnych. Ważni dla mnie są sprawdzeni przyjaciele, z którymi można porozmawiać o wszystkim, oraz rodzina. Gdy moja córeczka płacze wyjeżdżając od babci, tłumaczę jej, że to prawdziwe szczęście, gdy są ludzie, których kochamy i za którymi możemy tęsknić, a oni czują to samo w stosunku do nas.

4.6/5 - (295 votes)

Nikt nie pyta Cię o zdanie, weź udział w Teście Zaufania!

To 5 najczęściej kupowanych leków na grypę i przeziębienie. Pokazujemy je w kolejności alfabetycznej.

ASPIRIN C/BAYER | FERVEX | GRIPEX | IBUPROM | THERAFLU

Do którego z nich masz zaufanie? Prosimy, oceń wszystkie.
Dziękujemy za Twoją opinię.

Leave a Comment

POLECANE DLA CIEBIE

START TYPING AND PRESS ENTER TO SEARCH