Coraz więcej jest naukowych dowodów na to, że niektóre geny są współodpowiedzialne za wystąpienie takiego czy innego uzależnienia. Ta współodpowiedzialność jest bardzo duża, szacuje się ją na 40-50 proc. Drugą sprawą są tzw. czynniki środowiskowe, czyli to wszystko, co człowieka w życiu spotyka: trudne wydarzenia życiowe, szczególnie sytuacje utraty, duże stresy…
Wywiad z dr. hab. Marcinem Wojnarem z Akademii Medycznej w Warszawie.
Skąd się biorą uzależnienia?
Coraz więcej jest naukowych dowodów na to, że niektóre geny są współodpowiedzialne za wystąpienie takiego czy innego uzależnienia. Ta współodpowiedzialność jest bardzo duża, szacuje się ją na 40-50 proc. Drugą sprawą są tzw. czynniki środowiskowe, czyli to wszystko, co człowieka w życiu spotyka: trudne wydarzenia życiowe, szczególnie sytuacje utraty, duże stresy…
Dla osób z natury troszkę słabszych psychologicznie może to stanowić czynnik spustowy, by zacząć używać jakiejś substancji „poprawiającej” nastrój, niwelującej lęk, negatywne skutki stresu. Człowiek przyzwyczaja się do takiej substancji, a gdy przyzwyczajenie trafi na podatny grunt, może rozwinąć się uzależnienie.
Bardzo ważne są wzorce zachowania wyniesione z domu, sposoby rozwiązywania problemów – z reguły bardziej patologiczne w rodzinach z marginesu społecznego. Niezwykle istotna jest też praca, a zwłaszcza jej utrata i przedłużające się bezrobocie. Również zaburzenia psychiczne mogą sprawiać, że chory, szukając „leków” na ich objawy, odnajduje je w alkoholu czy narkotykach, które wprawdzie łagodzą napięcia, ale nastroju tak naprawdę nie poprawiają.
Czy dzisiejsza medycyna pozwala wyleczyć jakieś uzależnienia?
Trudno mówić o całkowitym wyleczeniu, ale niewątpliwie medycyna pomaga podtrzymać trwającą abstynencję. Niestety, jest tak zaledwie w przypadku 10-40 proc. uzależnionych. W stosunku do większości medycyna jest nadal bezradna, tym bardziej że uzależnienia mają przewlekły i nawracający charakter.
U niektórych osób nawroty występują częściej, u innych rzadziej, mniej lub bardziej regularnie, ale dotyczą zdecydowanej większości uzależnionych. Bez względu na to, jak intensywną terapię się stosuje. Jednak intensywnie leczone osoby (psychoterapia wspomagana lekami) mają dużo większe szanse, by uzyskać i utrzymać długotrwałą abstynencję.
Są jeszcze grupy samopomocowe.
I odgrywają one ogromną rolę. Grupy Anonimowych Alkoholików czy Anonimowych Narkomanów są prowadzone przez nieprofesjonalistów. Wsparcie, jakiego udzielają chorym, polega głównie na osobistej asyście i dzieleniu się własnym doświadczeniem przez osoby, które doświadczyły uzależnienia, a teraz trzeźwieją, usiłują utrzymać abstynencję, tak samo jak ci, którzy do grupy dołączają, którzy właśnie przerwali picie czy przestali brać narkotyki.
Kiedyś zetknęłam się z Anonimowymi Hazardzistami…
To zupełnie osobna kategoria uzależnień, choć mechanizmy psychologiczne są zbliżone. Nie ma tu uzależniającej substancji chemicznej wprowadzanej do organizmu, ale są powtarzające się zachowania. Uzależnienie jest bardziej psychologiczne niż fizjologiczne, choć osoby uzależnione od takich zachowań, gdy się od nich powstrzymają, miewają somatyczne objawy zespołu abstynencyjnego. Tak jest w przypadku uzależnienia od hazardu, zakupów, internetu, gier komputerowych czy seksu.
Na czym polega farmakologiczne leczenie uzależnień?
Wszystko zależy od rodzaju uzależnienia i jest dużo bardziej specyficzne niż psychoterapia. W przypadku osób uzależnionych od nikotyny jednym ze sposobów wspomagania w utrzymaniu abstynencji jest zamiana szkodliwej nikotyny przyjmowanej wziewnie na syntetyczną nikotynę w postaci tabletek, gumy do żucia czy plastrów.
W przypadku alkoholizmu sprawa jest znacznie bardziej skomplikowana. Kiedyś stosowano głównie tzw. warunkowanie awersyjne: alkoholikowi podawano środek, który w połączeniu z alkoholem powodował wymioty. Po kilku seriach takiego warunkowania, nawet bez tego dodatkowego środka, pijącemu alkohol kojarzył się wyłącznie z wymiotami.
Innym sposobem jest np. podawanie doustnie albo domięśniowo (tzw. zaszywki) disulfiramu, który także działa awersyjnie, tzn. wywołuje lęk przed spożyciem alkoholu. Ten środek sprawia, że alkohol nie jest właściwie metabolizowany, a gromadzący się w organizmie aldehyd octowy działa toksycznie i daje bardzo przykre dolegliwości. W wyjątkowych sytuacjach to może być nawet stan zagrożenia życia. Obie metody działają tylko na krótką metę – dopóki „straszą” – i odchodzą już do lamusa.
Obecnie coraz częściej stosuje się środki, które zmniejszają głód alkoholowy, bo niwelują przyjemne działanie alkoholu, jego efekt euforyzujący, wzmacniający potrzebę dalszego picia. Należy do nich np. naltrexon, który działa na układ opioidowy, blokując receptory opiatowe. Alkohol nie daje wówczas przyjemnych doznań i człowiek przestaje odczuwać potrzebę picia. Zarejestrowany w Polsce akamprozat wyhamowuje innego rodzaju neurofizjologiczne efekty działania alkoholu. Powoduje, że układ nerwowy jest trochę bardziej „przyblokowany” i alkohol także nie przynosi spodziewanego efektu. Oba te środki zmniejszają głód alkoholowy, wobec czego osoby, które przyjmują je systematycznie, mają szansę na to, żeby mniej i krócej pić, rzadziej wracać do picia i w efekcie dłużej utrzymać abstynencję.
Farmakologia to jednak nie wszystko.
Istotne jest, by terapię w alkoholizmie prowadzić wielotorowo, przede wszystkim metodami psychoterapeutycznymi, ale także w ramach programu AA oraz farmakologicznie.
W jaki sposób leczy się uzależnienia od innych substancji chemicznych?
Próby leczenia innych uzależnień wyglądają nieco inaczej. W szczególności dotyczy to uzależnienia od opiatów czy heroiny. Tutaj tak naprawdę nie ma skutecznych środków, które hamowałyby głód narkotykowy. Stosuje się jedynie tzw. terapię zastępczą, tzn. regularnie (codziennie), w sposób programowy, terapeutyczny podaje się narkotyki syntetyczne. Dzięki temu narkoman nie przyjmuje narkotyku kupowanego na ulicy, często zanieczyszczonego i aplikowanego do żyły (co grozi zakażeniami i roznoszeniem wirusów chorobotwórczych). U niektórych osób taka terapia umożliwia bardzo stopniowe ograniczanie dawki, powolne wyjście z uzależnienia. Ale dla większości z nich jest to raczej program ograniczania szkód, zminimalizowania groźnych dla zdrowia następstw przyjmowania narkotyków.
Dziękuję za rozmowę.