Psychologia inwestowania (część 1)


Zdecydowaliśmy się zostać inwestorami giełdowymi. Wybraliśmy strategię naszego „bogacenia się”, mamy niezbędne do realizacji tego celu środki, za nami też okres inwestowania „na sucho”. Pojawia się pytanie: co dalej?

Na początku musimy sobie uświadomić, że wirtualne inwestowanie z tym realnym ma niewiele wspólnego. „Żywym” pieniądzom zawsze będzie towarzyszył stres nieporównywalny z tym przy niezobowiązujących próbach. Czasem realnie zainwestowane kwoty potrafią zmienić całą koncepcję gry. Wiedzą to zwłaszcza ci, którzy przygodę z giełdą rozpoczynali od… programów demo.

Ucinaj straty
„Ucinaj straty jak najszybciej i pozwól zyskom rosnąć” – to najważniejsza dewiza graczy giełdowych, która ma też szersze zastosowanie. Ed Seykota, jeden z najwybitniejszych inwestorów giełdowych, powiedział kiedyś, że istnieją trzy sposoby wygrania z rynkiem: po pierwsze – ucinać straty, po drugie – ucinać straty, po trzecie – ucinać straty.

Aby nie dopuszczać do sytuacji, w której następuje niekontrolowana eskalacja strat, należy wstępnie określić poziom opuszczenia rynku. Takie poziomy potocznie nazywa się stopami. I tu ktoś może zapytać: po co je stosować? Przecież dopóki nie sprzedam, nie mam straty rzeczywistej, jest ona wirtualna.

W ten sposób w ogóle nie powinno się myśleć. Stopy to miejsca, których przekroczenie oznacza dla uczestnika bezwzględne opuszczenie danej pozycji.

Gdzie ustawić stopy?
To naturalne pytanie przy rozważaniach o stopach. Ich określenie jest zazwyczaj mocno skorelowane z osobowością inwestora. Trudno na przykład osobie porywczej i niecierpliwej sugerować dalekie poziomy ryzyka. Zazwyczaj tacy inwestorzy częściej i szybciej starają się zrealizować potencjalny zysk. Osoby o spokojnym usposobieniu pułap dopuszczalnej straty ustawiać będą nieco dalej. Nagrodą – w ich przypadku – może być większy zysk. Należy pamiętać, by poziomy stopów w miarę możliwości były ujednolicone.

O poziomie zleceń obronnych może decydować też wielkość zaangażowanego kapitału. Teoretycznie strata rzędu 3 proc. pozostaje tą samą 3-procentową stratą. W praktyce jednak strata 300 zł (z posiadanych 10000 zł) może być mniej bolesna niż strata 30000 zł z zainwestowanego 1 mln zł. W takim przypadku wielkość całego inwestowanego kapitału powinna być odpowiednio dostosowana, zwłaszcza w kontekście możliwości poniesienia porażek.

Każdy może popełnić błąd
Błędne jest twierdzenie, że wraz z nabytym doświadczeniem będziemy korygować nasze pomysły czy pomyłki. Choć koncepcje inwestowania wielokrotnie będziemy zmieniać (wyciągając wnioski z popełnianych błędów), nie oznacza to automatycznego zwiększenia efektywności naszych przyszłych działań.

Wielu inwestorów giełdowych jest na rynku od dziesięcioleci, a mimo to często popełnia te same błędy. Dlaczego tak się dzieje? Wynika to najczęściej ze zwykłej zmienności rynku. W silnym trendzie wzrostowym, w obawie przed utratą posiadanych zysków, inwestorzy często decydują się zawierać transakcje krótkoterminowe. Ich wynik końcowy – w stosunku do zachowań całego rynku – nie będzie prawdopodobnie zadowalający. Nauczeni tym doświadczeniem inwestorzy podejmą decyzję, by inwestować w dłuższej perspektywie.

Należy jednak pamiętać, że giełda to zbiorowisko ludzi o podobnym zachowaniu i może się zdarzyć, że takie założenia przyjmie większość niezadowolonych inwestorów. Rynek jest jak kameleon i może to wykorzystać zmieniając swoje oblicze – wtedy inwestowanie w długiej perspektywie może na początku przynieść kolejne straty i rozczarowanie.

Czasem inwestorzy uczestniczą w „rwanym” rynku, gdzie silne wzrosty przeplatane są z równie silnymi spadkami. Ich inwestycje mają wówczas cechy typowe dla spekulacji kilkudniowych. Oczywiście rynek może to w odpowiednim czasie wykorzystać przeciwko nam.

Być jak Warren Buffet…
W gąszczu problematyki związanej z grą giełdową psychologia inwestowania – wbrew opinii większości – ma dość istotne znaczenie. Wszak jest to nietypowy rodzaj biznesu. Nie każdy ma odpowiednią konstrukcję psychiczną dla tego typu działalności. Czasem warto uświadomić sobie, że szanse zostania inwestorem na miarę Warrena Buffeta czy – biorąc pod uwagę nasze warunki – Romana Karkosika są znikome.

Czynności związane z inwestowaniem muszą przede wszystkim odzwierciedlać nasze możliwości i realizować nasze marzenia. W pewnym stopniu powinny to być działania komfortowe. Chodzi przecież o fakt wzbogacenia się – element uzupełniający nasze życie prywatne i zawodowe. Nie zawsze warto za wszelką cenę inwestować.

Za miesiąc druga część psychologii inwestowania, a w niej o najczęściej popełnianych przez inwestorów błędach i o ich mechanizmie.

tekst:
Jacek Borawski i Tomasz Kamiński

4.4/5 - (182 votes)

Leave a Comment

POLECANE DLA CIEBIE

START TYPING AND PRESS ENTER TO SEARCH