Kiedyś tam, gdy w Anglii założono pierwszą linię telefoniczną, nie pamiętam, chyba między Manchesterem a Birmingham, odbyła się wspaniała uroczystość.
Wyjątkowego notabla poproszono o wygłoszenie słów inauguracyjnych. Powiedział: jeden, dwa, trzy, cztery… Ktoś z otoczenia podszepnął mu: proszę pana, więcej wyobraźni, więcej wyobraźni, more imagination. Mówca sprężył się intelektualnie i poprawił: poniedziałek, wtorek, środa, czwartek…
Anglia nie potrzebuje wyobraźni, bo Anglia jest wieczna.
Nie tak dawno 17-letnia panna z kręgu bliskich mi osób wyszła zbyt szybko i w zbytnim zamyśleniu sprzed autobusu na jezdnię. Nadjeżdżający samochód (120 km na godzinę) zdmuchnął jej życie jak kulę dmuchawca. Zbrodniarzowi zabrakło wyobraźni, czym grozi taka szybkość w pobliżu przystanku. Przesiadł się z kozła do mercedesa o parę pokoleń za wcześnie i nie zdążył się dowiedzieć, że bywają ciekawsze ambicje niż ambicje wyścigów, że w ogóle także inne ambicje istnieją.
Ludzie potrzebują wyobraźni, bo są śmiertelni.
Istnieją organizacje i struktury odwieczne. Na myśl nie przychodziło i nie przychodzi, że mogą przestać istnieć: Rzym, Bizancjum, Mongolia…
Pierwsza Rzeczpospolita trwała 800 lat. To długo. Jej mieszkańcy zżyli się z tym faktem. Była, jest, będzie. Polska tonęła, ale do głów nie trafiało, że naprawdę pójdzie na dno. Ludzie tamtych czasów nie mieli podstaw do kasandrycznej wyobraźni, że katastrofa w ogóle może nastąpić i że będzie tyle kosztować. Nastąpiła, kosztowała. Nie myślimy o niej bez przerwy, ale płacimy do dzisiaj. Setki tysięcy poległych i kalek w kolejnych powstaniach, pożoga kraju, strata dorobku i dobytku osobistego, rozproszenie po świecie intelektu mózgu i intelektu rąk, zapóźnienie materialne, techniczne, cywilizacyjne, ukrywanie się z rodowitym językiem na własnej ziemi, kompleks bezradnej niższości wobec okupantów i rekompensacyjny kompleks wyższości wobec okupantów i wielu innych oprócz nich. Historycy potrafią policzyć przepadłych ludzi, zniszczone gmachy, zrabowane dzieła sztuki, to, co nam odebrano i to, czego wytworzenie uniemożliwiono. Strat umysłów nie da się zmierzyć.
Trudno się dziwić Polakom z XVIII wieku. Potop szwedzki był sygnałem, ale przecież minął, przerwanie istnienia 800-letniego państwa nie wydawało się prawdopodobne. Nikt nie wiedział, że oprócz dróg na Zachód istnieje także bity trakt na Syberię. My to wszystko wiemy, nie tylko pokolenie moich dziadków i ojców, ale i moje. Koniec końców, jeszcze pamiętamy tragiczne pięciolecie, kiedy zabicie Żyda było obowiązkowe, a zabicie Polaka mile widziane. Zabicie za to tylko, że urodził się Żydem albo Polakiem.
Polska potrzebuje wyobraźni, bo Polska…
Świat nie przejmie się naszym upadkiem, nawet go nie zauważy. Ostatecznie nad pierwszą Rzeczpospolitą płakała tylko jedna osoba, cesarzowa Maria Teresa, podpisując pierwszy rozbiór.