Najważniejszy jest pacjent


Władysława Sidorowicza, przewodniczącego Senackiej Komisji Zdrowia, spotkałam na konferencji poświęconej narodowemu programowi ochrony zdrowia psychicznego.

Temat ten – jak podkreślił – jest mu szczególnie bliski zważywszy, że z wykształcenia jest lekarzem psychiatrą. Na spotkaniu występował jednak jako reprezentant władzy ustawodawczej. Według niego, program ten, aby spełniał wszystkie oczekiwania, powinien obejmować nie tylko kwestie medyczne (w tym dostęp do leków nowej generacji), lecz także budowę systemów wsparcia
i zaangażowanie różnych sektorów. Zasadne wydaje się więc pytanie: czy w systemie tym jest miejsce dla farmaceuty?

Jaką rolę mógłby odegrać farmaceuta w opiece nad osobami chorymi psychicznie?

W Polsce nie przyjęła się jeszcze taka rola farmakologa klinicznego, która funkcjonuje z powodzeniem w nowoczesnych instytucjach na świecie. Farmaceuta, jako ekspert od leków, powinien zabierać głos w kwestii ekonomii i leczenia. Mógłby wesprzeć te działania swoją racjonalnością. W Polsce ciągle jeszcze panuje „egzotyczne” myślenie, że poprawny proces diagnostyczny niekoniecznie musi oznaczać właściwy wybór leków.
Jeśli struktury decyzyjne w procesie leczniczym będą zespołowe, a zespół będzie pracował zgodnie z zaleceniami WHO, czyli będzie pacjentocentryczny, to wtedy głos każdego eksperta będzie miał wpływ na skuteczność terapii. W tym zespole powinno być miejsce dla lekarza, farmakologa, psychologa, pracownika socjalnego, pielęgniarki. Najważniejsza w tym procesie powinna być hierarchia potrzeb pacjenta, a nie hierarchia służbowa. W Polsce jest to szalenie trudne, bo pozycje społeczne są tu spetryfikowane.

Jedna z farmaceutek napisała do naszej redakcji list z informacją, że w pewnym suplemencie diety przeznaczonym dla kobiet w ciąży wykryła dawkę witaminy A, która może powodować nieodwracalne zmiany rozwojowe u płodu. Suplementów tych nie trzeba rejestrować, wystarczy je tylko zgłosić do obrotu… Czy jako przewodniczący Senackiej Komisji Zdrowia mógłby się Pan do tego odnieść?

To jest problem wchłanialności, który nie został rozstrzygnięty w tego typu odżywkach czy suplementach. Wiąże się on z nadzieją, że nadmierna ilość jakiegoś składnika nie zostanie wchłonięta całkowicie i zostanie albo wydalona, albo zmetabolizowana bez szkody dla organizmu. To ogromny problem i może nieść ze sobą ryzyko.
Winą należy obarczyć niewydolny system rejestracji leków. To sito, które próbuje się na siłę uszczelniać, a wiadomo, że jest to niemożliwe. Przy tak ogromnej ilości prac legislacyjnych potrzebne są raczej działania systemowe.

Jeśli te preparaty paramedyczne zostają wrzucone do worka rejestracyjnego i z powodu przeciążenia przeciąga się procedura ich rejestracji, to producenci tych preparatów obchodzą to, zmieniając status tego produktu z leku na suplement diety. To ryzykowne, ale na razie dobrego pomysłu na rozwiązanie tego problemu nie ma.

Czy ta sprawa była omawiana na komisji zdrowia?

Nie, na to nie zwróciliśmy uwagi. Ale zapoznam się z tekstami, które opublikowaliście Państwo w Waszym magazynie, zorientuję się, jakiej skali jest to zjawisko, i być może temat ten stanie się przedmiotem dyskusji na posiedzeniu komisji. Przy omawianiu problemów z rejestracją leków na ADHD odsłoniły się pewne słabości systemu rejestracji. Próbujemy to korygować. Trudno nazwać to działaniem systemowym, bo ja nie jestem farmaceutą i nie czuję się pewnie na tym gruncie, ale reagując na sygnały środowisk, próbujemy robić coś w tej materii, żeby choć trochę ułatwić ludziom dostęp do lepszych terapii. Na razie jednak w sferze procedur legislacyjnych nie zajmowaliśmy się kwestią rejestracji suplementów diety.

Czy opieka farmaceutyczna powinna znaleźć się w koszyku bezpłatnych świadczeń zdrowotnych?

Oczywiście, że tak. Opracowanie tego koszyka jest procedurą bardzo trudną i skomplikowaną, ale zapowiedzi ministerstwa uważam za bardzo optymistyczne. Życzę im powodzenia i oby się na tym nie przejechali, bo wiem, że w wielu innych krajach ta kwestia budziła olbrzymie kontrowersje. Najtrudniej jest znaleźć kompromis pomiędzy różnymi lobby. Dotyka on przecież różnych kwestii, m.in. refundacji i dostępu do leków, bezpłatnych świadczeń zdrowotnych i katalogu przewlekłych chorób (choć tu raczej rewolucji nie będzie). Główne pytanie to: jaki pakiet świadczeń będzie finansowany całkowicie ze środków publicznych?

Co Pan myśli o ograniczaniu liczby aptek na danym terenie?

To sprawa wewnętrzna korporacji, izb aptekarskich. To bardzo delikatna kwestia, bo dotyczy napływu nowych ludzi do zawodu i ich dalszych losów w tym systemie. Czy rynek farmaceutyczny jest nasycony, czy są jeszcze miejsca, w których potrzebne są apteki, jaka ma być ich liczba na danym terenie – te pytania powinny być skierowane do izb aptekarskich.

To szalenie trudna gra, bo jeśli aptek będzie za dużo, to zaczną one ze sobą konkurować, obniżać ceny, a nawet stosować dumping. Wydaje mi się, że państwo powinno wyznaczyć jakieś prerogatywy, dając uprawnienia korporacjom, a jednocześnie dbając o konkurencyjność. Normy koncesyjne nie powinny chronić tylko i wyłącznie obecnych już na rynku.

Dziękuję za rozmowę.

4.4/5 - (58 votes)

Leave a Comment

POLECANE DLA CIEBIE

START TYPING AND PRESS ENTER TO SEARCH