Leczenie głupoty – obraz Hieronima Boscha

Leczenie głupoty – obraz Hieronima Boscha


Królewskie miasto to nie tylko stolica Hiszpanii. Znaczenie Madrytu na kulturalnej mapie świata pozostaje niezmienne od lat. Jednak mało kto zdaje sobie sprawę, że za obecny statut tego miejsca są odpowiedzialni nie tylko hiszpańscy władcy, ale także artyści z różnych zakątków Europy i sam Napoleon.

Obecność Bonapartego w Madrycie może kojarzyć się z krwawymi wydarzeniami, zwłaszcza w świetle studiowania malarstwa Francisco José de Goi z 1808 roku („Rozruchy przeciw najemnikom mameluckim” oraz „Rozstrzelanie powstańców madryckich na wzgórzu Principe Pio”). Jednak dokonane wówczas przez Napoleona przewroty polityczne miały też inne skutki. Jednym z nich było wprowadzenie na tron hiszpański Józefa Bonapartego, który w 1809 roku wydał niezwykle ważny dekret. To właśnie na jego mocy zostało założone pierwsze muzeum malarstwa w Madrycie, które dziś, rozbudowane przez Ferdynanda VII, jest jednym z najcenniejszych skarbów stolicy Hiszpanii: słynne Museo del Prado, wielka duma mieszkańców miasta niedźwiedzi.

Odmienność gustów
Turyści odwiedzający Madryt poszukują różnych wrażeń. Jednych przyciąga magia olbrzymiej areny walk byków, słynnej Plaza de Toros de Las Ventas. Innych fascynuje architektura wielkich pałaców (np. Palacio Real), placów (m.in. Plaza Mayor) czy bram (np. Puerta del Sol). Jednak niewielu potrafi sobie odmówić wizyty w miejscu, gdzie na wyciagnięcie ręki można mieć nie tylko prace wielkich hiszpańskich malarzy (Jusepe de Ribera, Zurbarán, Diego Velázquez), czy wspomnianego już Goi, ale też wybitnych artystów niemal z całej Europy. To nagromadzenie wielkich dzieł w jednej przestrzeni powoduje, że bez względu na gusta i cel wizyty w Madrycie trudno przejść obojętnie obok Prado.

Unikatowa kolekcja
Ekspansja terytorialna Karola I oraz jego koronacja w 1520 ro­ku na cesarza Karola V spowodowały, że w ciągu XVI oraz XVII wieku dzięki zakupom i wizytom w stolicy mistrzów takiej klasy, jak Peter Paul Rubens (w 1628 i 1629 roku), stworzono wielką kolekcję malarstwa. Sprowadzone wówczas do Hiszpanii prace dziś stanowią trzon zbiorów w Prado, urzekających swoją różnorodnością. Z jej powodu można poczuć się nieco zagubionym pośród sal wypełnionych sztuką, która zdaje się nie mieć kresu. W takiej sytuacji najlepiej poszukać tego, co świadczy o unikatowości tego miejsca.

Niewątpliwym atutem kolekcji Prado jest zbiór prac Hieronima Boscha, mistrza z Hertogenbosch, którego kompozycje w II połowie XVI wieku urzekły Filipa II. Z tego powodu to właśnie w sercu Hiszpanii znajduje się dzisiaj najlepsza ekspozycja jego dzieł, które wciąż fascynują, skłaniają do refleksji albo wprowadzają w zakłopotanie tego, kto się z nimi zetknie oko w oko.

Surrealista XV wieku
W hiszpańskim bajecznym skarbcu sztuki flamandzkiej prace Boscha zajmują najważniejsze miejsce. Dzieła powstałe na przełomie XV i XVI wieku w niewielkim księstwie Brabancji charakteryzują się niecodziennym stylem. Artysta pochodzący z malarskiej rodziny Van Aken stworzył wiele scen w niezwykły sposób splatających w sobie nauki kościoła i elementy ludowej tradycji z fantastyką bliską dwudziestowiecznym surrealistom. Dziś jego kompozycje, takie jak „Ogród rozkoszy” czy „Wóz z sianem”, pozostają pracami urzekającymi poza swoim czasem, ukazując oryginalność i mistrzostwo Boscha w tworzeniu uniwersalnych, wciąż aktualnych alegorii. Jednak w przypadku wielu z nich nadal nie opracowano ich jednoznacznej interpretacji.

Przykład szaleństwa czy mądrości
Jednym z dzieł Boscha o wieloznacznej treści jest praca znana jako „Trepanacja czaszki”, „Wyrzynanie kamienia” lub „Leczenie głupoty”. Pomimo upływu ponad pięciuset lat od namalowania tej sceny wciąż trudno rozsądzić, który z tych tytułów jest bardziej właściwy. W każdym z nich zawiera się element współtworzący tę malarską alegorię. Z jednej strony jest to obraz przedstawiający zabieg znachorski będący przykładem trepanacji czaszki, wykonywanej w celu uleczenia z choroby psychicznej. Z drugiej strony wiadomo, że taką operację określano właśnie jako „wycinanie kamienia”, o czym przypomina zresztą sam autor, umieszczając nad kompozycją następujące słowa: „Mistrzu, wytnij ten kamień raz”. Jednak trzeba od razu zauważyć, że na tym inskrypcja Boscha się nie kończy. U dołu kompozycji dopełnia ją zdanie: „Nazywam się Lubbert Das”, a to oznacza, że również trzeci tytuł oddaje temat obrazu. Takim imieniem w ówczesnej literaturze określano ludzi głupich.

To jednak nie rozwiązuje wszystkich tajemnic kompozycji. Do dziś trudno jest jednoznacznie odnaleźć ostateczny sens całej sceny. Przecież usunięcie z czaszki głupca kwiatu, symbolu rozpusty i miłości, mogło mieć różnorodne skutki. Wydaje się, że mogło zakończyć się wlaniem do głowy oleju z dzbana trzymanego przez mnicha i odnalezieniem mądrości zawartej w księdze znajdującej się na głowie zakonnicy przypatrującej się tej scenie. Jednak nie jest też wykluczone, że mogło to doprowadzić do nasilenia się szaleństwa. Brak ostatecznej odpowiedzi wynika z namalowania przez Boscha lejka na głowie chirurga. To naczynie wydaje się być kluczem do rozwiązania całej zagadki. Czy ułatwi ono zakończenie operacji, czy też, skoro jest ustawione do góry nogami, całkowicie ją zniweczy?

W poszukiwaniu odpowiedzi na to pytanie oddajmy głos samemu autorowi. W jego tryptyku „Kuszenie św. Antoniego” można odnaleźć jeszcze jedną postać, która ma odwrócony lejek na głowie. Tym razem jest nią diabeł, przez co naczynie staje się w tym przypadku symbolem nie odzyskania, a utracenia rozumu. W rezultacie w takim zestawieniu dwóch obrazów puenta namalowanej kilkanaście lat wcześniej historii nabiera wyłącznie tragicznego wydźwięku, odsłaniając daremność ludzkich prób pozyskania własnymi siłami prawdziwej mądrości.


WARTO ZOBACZYĆ

W zbiorach Prado warto obejrzeć malarstwo El Greca, zmierzyć się z patosem malarstwa dworskiego pędzla Velásqueza i jego „Damami dworu” i zajrzeć do sal z pinturas negras Goi („Kolos”, „Saturn pożerający swoje dzieci”, „Sabat czarownic”). Można także odszukać swoich ulubionych mistrzów z Południa (Antonello da Messina „Martwy Chrystus podtrzymywany przez anioła”; Tycjana „Karol V po bitwie pod Mühlberg” czy „Danae”; Caravaggia „Dawid i Goliat”) lub Północy (Albrechta Dürera „Adam” i „Ewa”; Hansa Baldunga Griena „Trzy okresy życia ludzkiego”; Petera Paula Rubensa „Trzy Gracje” czy „Ogród miłości’; Anthony’ego van Dycka „Cierniem koronowanie”).

5/5 - (305 votes)

Leave a Comment

POLECANE DLA CIEBIE

START TYPING AND PRESS ENTER TO SEARCH