Grzegorz Kucharewicz

Jest wiele do zrobienia

Wywiad z dr. Grzegorzem Kucharewiczem, Prezesem Naczelnej Rady Aptekarskiej.

Ma Pan w środowisku opinię radykała. Mówią o Panu: uparty, konsekwentny, zdeterminowany, właściwy człowiek na właściwym miejscu. Jakie działania wpłynęły na te opinie?

Przypuszczam, że miały na nie wpływ moje poprzednie prace. W samorządzie jestem już od dawna. W II kadencji byłem wiceprezesem Okręgowej Rady Aptekarskiej w Białymstoku, członkiem rady okręgowej, uczestniczyłem w ważnych dla środowiska konsultacjach np. z kasą chorych. Pełniłem też funkcję wiceprezesa Naczelnej Rady Aptekarskiej w poprzedniej kadencji. Zostałem wybrany w momencie, kiedy rozpoczęły się prace legislacyjne nad bardzo ważną ustawą Prawo Farmaceutyczne. Odbyło się wiele konsultacji, spotkań, rozmów i udało się wiele osiągnąć, ale wiele jest jeszcze do zrobienia.

Mówią też, że potrafi Pan stanąć ponad podziałami…

Nie ukrywajmy, środowisko farmaceutyczne nie jest monolitem. Jednak ze sporów nigdy nic dobrego nie wynikło. Szkoda czasu na konflikty, trzeba je łagodzić i iść do przodu, bo do zrobienia, ale i do stracenia jest bardzo wiele.

Moim celem jest konsolidacja środowiska. Muszę się przy tym wykazać dużą elastycznością. A nie jest to łatwe zadanie, zwłaszcza w dobie indywidualizmu społecznego.

W jaki sposób chce Pan zintegrować środowisko aptekarskie?

Przede wszystkim należy jak najszybciej wzmocnić pozycję aptekarza i aptek. Obie te pozycje były i są systematycznie osłabiane różnymi działaniami, poczynając od zniesienia gwarancji Skarbu Państwa na refundację, poprzez zmianę tabeli marż, aż po wprowadzenie cen maksymalnych na leki refundowane. Poza tym rabaty osiągane przez sieci są nieosiągalne dla indywidualnego aptekarza. Może dojść do monopolizacji rynku aptecznego. Uważam, że należy doprowadzić do konsensusu działań wszystkich podmiotów na tym rynku. Sytuacja aptek indywidualnych jest bardzo złożona i rząd nie może patrzeć na to obojętnie.

Jakie działania zostaną w najbliższym czasie podjęte?

Trzeba jak najszybciej powrócić do nowelizacji Prawa Farmaceutycznego wraz z nowelizacją ustawy o cenach. Mam nadzieję, że uda się wiele dokonać zarówno w zapowiadanej nowelizacji Prawa Farmaceutycznego, jak i w szeregu ważnych rozporządzeń.

Czy mógłby Pan podsumować pierwsze miesiące swojej kadencji?

Myślę, że pierwsze miesiące mojej kadencji były bardzo pracowite. Po pierwsze, braliśmy czynny udział w pracach białego szczytu, wnieśliśmy tam szereg propozycji do ustaw, które będą teraz procedowane w Sejmie.

Narodowy Fundusz Zdrowia bardzo literalnie podchodzi do błędów na receptach. Czasem są to naprawdę drobne uchybienia, np. brak pieczątki przy poprawce recepty, brak podpisu na pieczątce. W takich sytuacjach farmaceuta ma dylemat: wydać lek ze zniżką czy nie? A przecież nadrzędne jest dobro pacjenta! W takiej sytuacji, wydając lek ze zniżką, aptekarz naraża się na cofnięcie refundacji całości. Trzeba pamiętać, że w aptece wydaje się leki, a nie pieniądze. Nie można patrzeć na receptę jedynie przez pryzmat recepty jako czeku. Podstawową rolą aptekarza jest służba pacjentom.

U nas pojęcie „opieka farmaceutyczna” jest dopiero przedmiotem prac, ale myślę, że z czasem stanie się nieodzowną pomocą dla lekarzy i pacjentów. Trzeba pamiętać, że inne kraje wypracowywały ją przez praktycznie dziesiątki lat. Mam nadzieję, że nam uda się dokonać tego szybciej – wykorzystując doświadczenia naszych kolegów z innych krajów, dopracujemy się odpowiedniego kodeksu sprawowania opieki farmaceutycznej.

Co chciałby Pan uczynić sztandarowym punktem swojej kadencji?

Zakres działań Naczelnej Rady Aptekarskiej jest bardzo szeroki. Kolejne nowelizacje Prawa Farmaceutycznego, uchwalenie ustawy o zawodzie, nowelizacja szeregu istotnych rozporządzeń i jak największe wzmocnienie pozycji farmaceuty to najważniejsze zadania w obecnej kadencji.

Dużo mówił Pan o wzmocnieniu pozycji farmaceuty. Czy ma Pan pomysł, jak to zrobić?

Bez aptekarza nie ma apteki. Trzeba położyć większy nacisk na opiekę farmaceutyczną. Będzie to trudne, ale mam nadzieję, że uda nam się to usystematyzować. Między innymi poprawi się przepływ informacji między lekarzem a aptekarzem, co pozwoli zminimalizować ryzyko wielu interakcji pomiędzy przyjmowanymi lekami. Będzie to korzyść także dla ubezpieczyciela. Same te fakty, które podałem dotychczas, stanowią o roli aptekarza w systemie ochrony zdrowia i życia obywateli każdego państwa.

Jaki jest Pana stosunek do wysyłkowej sprzedaży leków?

Jestem przeciwnikiem tej formy sprzedaży leków. W Polsce jest tak gęsta sieć aptek i punktów aptecznych, że nie ma racjonalnych przesłanek do sprzedaży wysyłkowej leków. Zresztą niesie to szereg zagrożeń, np. leki mogą być podrobione, pochodzić z niewiadomego źródła. Poza tym, pod taką aptekę mogą podszywać się oszuści, a w praktyce będzie to trudno zweryfikować. Na przykład w Niemczech aż 10 proc. leków w wysyłkowej sprzedaży jest nieznanego pochodzenia. Tymi sprawami zajmuje się nie tylko inspekcja farmaceutyczna, ale także policja kryminalna.

W otwartej aptece pacjent przede wszystkim ma do dyspozycji aptekarza i jego wiedzę, natomiast w aptece internetowej jest tego pozbawiony.

Ale stało się… Minister Kopacz podpisała rozporządzenie dotyczące sprzedaży wysyłkowej leków.

W tej sytuacji bardzo dobrze, że rozporządzenie to zostało podpisane. Jest w nim szereg obwarowań i regulacji, ale boję się, że może dojść do sytuacji omijania poszczególnych zapisów.

A jak zakończyła się sprawa kontrowersyjnych artykułów o tańszych zamiennikach? Czy redakcja „Super Expressu” zareagowała na Pana list?

Nie było przeprosin ani żadnej innej reakcji ze strony „Super Expressu”. Zerwaliśmy więc kontakt z redakcją tej gazety. Nie będziemy dyskutować dalej tej sprawy.

Chciałybyśmy jeszcze zapytać o leki przeterminowane. Jaka jest skala tego zjawiska?

Pojawia się coraz więcej sygnałów, że ten problem narasta. Do zwiększonego zakupu leków na zapas zachęcały i zachęcają promocje (np. leki za jeden grosz), dopłaty do leków, wojny cenowe, reklamy. Teraz kończą się terminy ważności na niezużyte leki. Dlatego tak ważne jest, aby przeterminowane leki odpowiednio utylizować. Inaczej znajdą się one na śmietnikach, stwarzając potencjalne zagrożenie. Mogą przenikać do gleby lub dostać się w niepowołane ręce, np. dzieci.

Wiele samorządów terytorialnych już się tą sprawą zajęło i rozwiązało problem utylizacji. Myślę, że z czasem rozciągnie się to na całą Polskę. Zwłaszcza że zbiórka i utylizacja przeterminowanych leków to duży wydatek dla apteki.

Problem z przeterminowanymi lekami to także ważny argument przemawiający za wprowadzeniem sztywnych cen. Nie będzie zachęty do kupowania leków „na zapas”.

Dziękujemy za rozmowę.

Wywiad przeprowadziły
Marta Figielska i Monika Karbarczyk

4.4/5 - (223 votes)

Leave a Comment

POLECANE DLA CIEBIE

START TYPING AND PRESS ENTER TO SEARCH