Jeśli odczuwasz niczym nieuzasadniony lęk, masz kłopoty ze snem, często boli cię żołądek i kręgosłup, masz kłopoty ze skupieniem, dopadło cię poczucie życiowej klęski, straciłaś jakąkolwiek ochotę na seks i rozrywkę, szybko się męczysz, dopadają cię myśli samobójcze – wszystko wskazuje na to, że jesteś lub będziesz chora na depresję.
Obecnie już co czwarty Polak ma mniejsze bądź większe kłopoty z depresją. Można więc śmiało powiedzieć, że powoli zaczynamy mieć do czynienia z problemem społecznym. Niestety liczba osób, która rozpoznaje u siebie powyższe objawy wciąż rośnie, a tylko 164 tys. zdecydowało się na pomoc lekarza psychiatry. Źle to wróży, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że z tą akurat chorobą poradzić sobie samemu jest niezwykle trudno.
Kto choruje
Najczęściej zapadają na nią osoby wrażliwe, nieodporne na stresy, zapracowane, kierujące się raczej zdaniem innych niż swoim, a więc z obniżoną samooceną. Powodem pierwszych kłopotów mogą być najróżniejsze stresy takie jak: utrata pracy, rozwód, śmierć bliskiej osoby, niezaspokojone pragnienia, zawód miłosny, ale nie tylko. Pierwsze, czasem bardzo gwałtowne objawy depresji (na przykład napad panicznego lęku) mogą pojawić się niespodziewanie, właściwie nie wiadomo skąd. Dopiero po pewnym czasie pod wpływem fachowej terapii dochodzimy do źródła problemu, z którego co paradoksalne – mogliśmy nie zdawać sobie w ogóle sprawy.
Choroba ludzi sukcesu
Mówi się, że depresja dopada ludzi inteligentnych, skłonnych do refleksji, wrażliwych. Być może dlatego – szczególnie w środowiskach tak zwanego sukcesu – choroba ta jest szczególnie rozpowszechniona. Bardzo poważne kłopoty z nią mieli m.in. słynni aktorzy: Marylin Monroe, której zmagania zakończyły się niestety tragicznie, Harrison Ford, Judy Garland, wielki Marlon Brando, a nawet (i tu kolejny paradoks) – Jim Carrey, człowiek, zajmujący się zawodowo rozśmieszaniem całego świata.
Depresja nie omijała znanych polityków jak: Richard Nixon, prezydent USA, czy premier Izraela – Menachem Begin. Oczywiście najwięcej przykładów znaleźć można wśród twórców, artystów i ludzi sztuki. Pisarka Sylwia Plath popełniła samobójstwo, podobnie Wirginia Wolf i Ernest Hemingway. Muzycy rockowi: Janis Joplin, Jimi Henrix, Jim Morrison, Syd Vicius, Ian Curtis, Kurt Cobain zmarli w bardzo młodym wieku pozbawiając się życia bądź przedawkowując narkotyki lub alkohol. Sinead O`Connor zrezygnowała z kariery artystycznej, podobnie jak ze sportowej Oksana Baiul – słynna niegdyś łyżwiarka. Wszystko z powodu cierpień spowodowanych depresją.
Co Ci grozi
Na depresję się nie umiera, ale niestety w krytycznych przypadkach chorobę wyręcza jej ofiara. Dlatego najważniejsza jest pomoc lekarska, najlepiej udzielona jak najszybciej. Większość naszych rodaków na słowo „psychiatra” reaguje paniką. „Jestem nienormalna?”, „Zamkną mnie w domu wariatów”, „Co powiedzą znajomi?” – oto najczęściej słyszane opinie służące jako kontrargument w stosunku do propozycji wizyty u psychiatry. To oczywiście wynika z kompletnej nieświadomości czym jest depresja oraz kim jest lekarz o specjalności „psychiatri”. Kojarzące się niemiło przesłanki o tym, czym zajmuje się taki pan doktor, nie są do końca prawdziwe. Psychiatrzy nie tylko leczą osoby niepełnosprawne umysłowo, z groźnymi psychozami i ekstremalnymi nerwicami, ale także zajmują się na przykład uzależnieniami i właśnie depresjami. A problemy te mimo, że mają ścisły związek ze stanem umysłu, nie wpływają trwale na sprawność intelektualną. Chory na depresję może uskarżać się na luki w pamięci, dziwne stany lękowe, rozkojarzenie, ale wraz z postępami w leczeniu kłopoty te mijają. Były pacjent może wykonywać odpowiedzialną pracę, nie mając najmniejszych problemów z nawet najtrudniejszymi zadaniami wymagającymi wysiłku umysłowego.
Jak leczyć
Medycyna dzisiejszych czasów już bardzo dobrze radzi sobie z depresjami. Leki nowej generacji (np. pochodne fluoksetyny) są bezpieczne (trudno przedawkować), bardzo skuteczne, nie wymagające specjalnych ograniczeń – można na przykład pić po nich alkohol, choć akurat chorym na depresje stanowczo to odradzamy. Poważnym jednak ich mankamentem jest to, że działają najszybciej po trzech tygodniach, a najskuteczniej po trzech miesiącach. Dlatego ze względu na częste skłonności samobójcze pacjentów – rodzina powinna szczególnie na początku leczenia otoczyć takie osoby troskliwą opieką.
Istnieją także leki działające błyskawicznie w stanach szczególnie przykrych takich jak ataki lękowe (np. benzodiazepiny) ale mimo że likwidują stany pobudzenia, paniki i ułatwiają zasypianie, mają charakter doraźny i muszą być wspomagane klasycznymi preparatami antydepresyjnymi.
Leczenie farmakologiczne powinno być wspomagane psychoterapią, co lekarz psychiatra z pewnością zaleci.
Najważniejszą przesłanką w leczeniu depresji jest fakt, że to choroba dziś już uleczalna, a świadomość tego, że jej objawy są wynikiem wyłącznie „oszustwa” chemicznego jakie funduje nam nasz własny umysł, pomaga w tak potrzebnej tu samodyscyplinie i daje doskonałe wyniki terapeutyczne.