Franciszek Pik-Mirandola


Osiemdziesiąt lat temu, 3 czerwca 1930 roku, w Krakowie zmarł Franciszek Pik-Mirandola. Postać nietuzinkowa, aptekarz, poeta, tłumacz, a także autor nieopatentowanego wynalazku – instrumentu muzycznego łączącego zasady gry na fortepianie z efektem muzyki skrzypiec.

Zawód aptekarza odziedziczył po ojcu, właścicielu krośnieńskiej „Apteki pod Jednorożcem”, sprawującym jednocześnie funkcję radnego i wieloletniego burmistrza miasta. Ze strony matki spokrewniony był z rodziną Łukasiewiczów, a twórca lampy naftowej – Ignacy Łukasiewicz był jego wujecznym dziadkiem. Jak wielu farmaceutów wyrósł w aptece ojca, ale nie marzył o wykonywaniu tego zawodu. Obowiązek przejęcia apteki, a co za tym idzie poświęcenie się farmacji, był dla niego prawdziwym nieszczęściem.

Zamiłowania artystyczne
Franciszek Pik urodził się 13 grudnia 1871 roku w Krośnie. Po śmierci ojca w 1887 roku oddano go na praktykę uczniowską do rzeszowskiej apteki „Pod Nadzieją”. Studia farmaceutyczne ukończył w Krakowie i podjął pracę w rodzinnej aptece w Krośnie. Z majątku rodzinnego nie zostało wiele, zdołał jednak spłacić długi i zobowiązania wobec licznego rodzeństwa oraz ożenić się.
Wkrótce potem opublikował swój pierwszy tom wierszy, który mimo nie najlepszego przyjęcia przez krytykę, upewnił go w przekonaniu, że to literatura jest jego prawdziwym powołaniem. Swoje wiersze podpisywał pseudonimem przyjętym od piętnastowiecznego pisarza i wybitnego przedstawiciela włoskiego Odrodzenia Giovanni Pico della Mirandola.

Tęsknota do wolności
Dzierżawił kolejne okoliczne apteki w Korczynie, Bukowcu k. Sanoka, Łącku i Stryju, oczekując – po każdej zmianie miejsca – poprawy swojej sytuacji finansowej. Jednak praca w aptece nie przynosiła większych profitów, a małomiasteczkowe środowiska męczyły go, podobnie jak brak nowych wyzwań, poczucia wolności i niezależności. Miał świadomość, że gdyby nie konieczność zapewnienia godnego życia i spokojnej starości swoim najbliższym, jego losy potoczyłyby się inaczej.

Franciszek Pik znudzony aptecznymi czynnościami, wykorzystywał każdą wolną chwilę, by marzyć w ukryciu. Uciekał z niedogrzanego, przyaptecznego pokoiku i przesiadywał w kawiarniach, gdzie w cieple, nienagabywany przez nikogo, mógł pisać. Tam jednak zwykle odnajdywano go i – jak pisał – „wyciągano do recepty”.

Wojenne zawirowania
Pojawiły się plotki, że stracił fortunę: kopalnię nafty pod Krosnem i aptekę. Do wybuchu I wojny światowej pracował jako sekretarz w fabryce przyrządów i narzędzi wiertniczych. Ciągle dokuczał mu brak stałego zajęcia, niepewność jutra oraz wieloletnia rozłąka z żoną, pomieszkującą przy rodzicach (nie chciał narażać jej na trudy i niewygody, w jakich sam egzystował). W czasie wojny pracował dorywczo w porzuconej przez właściciela aptece „Pod Matką Boską”. W 1917 roku wystosował do władz prośbę o przydzielenie mu koncesji na otwarcie apteki w Tymbarku. Otworzył ją w 1921 roku i natychmiast oddał w dzierżawę. Niestety ta ostatnia inwestycja również nie przyniosła mu spodziewanych korzyści materialnych i ostatecznie sprzedał aptekę krótko przed swoją śmiercią.

Ciężki los pisarza
W odrodzonej Polsce, dzięki pomocy przyjaciół, Franciszek Pik otrzymał pracę w Urzędzie Odbudowy Galicji. Zamieszkał w Krakowie, co od dawna było jego marzeniem. W tym czasie ukazały się jego kolejne prace: opowiadanie „Furta ślepych”, zbiór opowiadań ,,Tempore belli” oraz „Tropy”.

Poszukiwanie wydawcy zajmowało mu dużo czasu, ponieważ nie miał znanego nazwiska i poparcia. Z powodu kłopotów finansowych nie mógł wykonać kilku kopii swoich prac, więc przesyłał oryginał na ręce kolejnych wydawców, wznosząc modły z prośbą, aby jego jedyny egzemplarz nie zaginął.

Praca redaktorska
Franciszek Pik podejmował się najróżniejszych zajęć, pracował w Krakowie i Warszawie, opracowywał przeźrocza, pisał scenariusze i napisy dla filmu, z polecenia Ministra Skarbu wziął udział w przygotowaniu akcji zachęcającej do wykupu pożyczki państwowej. Redagował czasopisma „Żeglarz Polski”, choć jak pisał w liście do żony sam dawno nie widział wody, i filmowy „Ekran”. Pisywał felietony do „Kuriera Porannego”, poezje, a także zajmował się tłumaczeniami z literatury obcej.

W ciągu całego życia przełożył ponad 200 tomów z literatury włoskiej, francuskiej, angielskiej, niemieckiej i skandynawskiej. Były wśród nich dzieła laureatów literackiej nagrody Nobla: Rudyarda Kiplinga, Selmy Lagerlöf, Knuta Hamsuna czy Anatola France, a także innych cenionych autorów: Daniela Defoe, Johanna Wolfganga Goethego, Fryderyka Schillera i Colette.

„Przeklęty przez los”
Pik był aptekarzem z wykształcenia, ale mówił o sobie, że jest poetą i pisarzem, okazjonalnie także tłumaczem, chociaż ten rodzaj działalności traktował jedynie jako sposób zarobkowania. Był skromnym, zagubionym człowiekiem nie umiejącym się zareklamować. Nie potrafił załatwić sobie rządowej pensji, jak to zrobili inni pisarze, i w ostatnich latach życia dotknęła go prawdziwa bieda. Zaliczki od wydawców coraz częściej „ginęły” w kawiarniach i knajpkach, gdzie w towarzystwie podobnych sobie, „przeklętych przez los nieudaczników” starał się zapomnieć o nędzy i niedotrzymanych terminach.

Całkowicie pozbawiony dawnej fantazji sprawiał wrażenie starego, zniszczonego życiem człowieka. Załamany po śmierci poety Władysława Orkana, długoletniego przyjaciela, towarzysza eskapad i niekończących się rozmów, zmarł wkrótce po nim, w wieku 60 lat.

Niepoprawny optymista
Mimo rozczarowania prozą życia pozostał do końca niepoprawnym optymistą. W jednym ze swoich wierszy napisał: „W ostatniej nawet gdy będę leżeć, życia godzinie, chcę do ostatka czekać i wierzyć, że świt nadpłynie”. I tak się stało, ponieważ jego twórczość oparła się czasowi. Czytane obecnie opowiadania wzbudzają zachwyt u nowych czytelników ze względu na ich niezwykły klimat i ciekawe motywy parapsychologiczne. Stałym uznaniem cieszą się także wznawiane przekłady dzieł literatury światowej.

Twierdzi się, że ten skromny aptekarz jest tym samym dla farmaceutów, co Tadeusz Żeleński-Boy dla lekarzy. Dał nam możliwość poznania arcydzieł literatury w jego pięknym poetyckim przekładzie.

5/5 - (337 votes)

Nikt nie pyta Cię o zdanie, weź udział w Teście Zaufania!

To 5 najczęściej kupowanych leków na grypę i przeziębienie. Pokazujemy je w kolejności alfabetycznej.

ASPIRIN C/BAYER | FERVEX | GRIPEX | IBUPROM | THERAFLU

Do którego z nich masz zaufanie? Prosimy, oceń wszystkie.
Dziękujemy za Twoją opinię.

Leave a Comment

POLECANE DLA CIEBIE

START TYPING AND PRESS ENTER TO SEARCH