Czy system kształcenia wymaga zmian?


Większość z nas po otrzymaniu dyplomu nie czuje się w pełni przygotowanymi do wyzwań, z jakimi przyjdzie się zmierzyć w życiu zawodowym. Co z tego, że potrafimy dokładnie omówić przepływ krwi przez serce, skoro mało kto potrafi prawidłowo zmierzyć ciśnienie tętnicze?

Zawód farmaceuty gwarantuje duże możliwości zatrudnienia, mimo to – nie oszukujmy się – większość z nas będzie pracowała w aptece. Ponieważ łatwiej jest zwrócić się o poradę w aptece niż w przychodni, farmaceuci powoli przestają być tylko sprzedawcami leków. Stają się doradcami, którzy oprócz wybierania leków w prostych dolegliwościach sprawują opiekę nad pacjentami cierpiącymi na choroby przewlekłe. Niestety nasze studia nie przygotowują nas w pełni do tych nowych zadań.

Trzeba umieć rozmawiać
Praca w aptece to nieustanny kontakt z pacjentami cierpiącymi z powodu choroby, niekiedy w podeszłym wieku, poirytowanymi staniem w kolejce. Z takimi ludźmi trzeba umieć rozmawiać. Trzeba też umieć odmówić, kiedy pacjent prosi o lek wydawany na receptę, a tej recepty nie posiada. Sztuką jest zachować autorytet, a przy tym zdobyć zaufanie i lojalność pacjenta. Tego wszystkiego nikt nas nie uczy! Mamy co prawda wykłady z psychologii, ale są one oderwane od specyfiki i potrzeb naszego zawodu. Nie wyobrażam sobie zresztą, że takie zajęcia można efektywnie przeprowadzić podczas wykładów – konieczne są ćwiczenia w formie warsztatów.

Teoria versus praktyka
Przez lata „kujemy” mnóstwo wzorów, znamy setki substancji chemicznych, a potem okazuje się, że nie potrafimy szukać podstawowych informacji i weryfikować ich. Nie nauczono nas oceny sytuacji i wyciągania wniosków. Wiele spraw poznajemy teoretycznie, a potem w praktyce nauka zaczyna się niemal od podstaw.

Farmaceuta to nie lekarz, ale…
Tak jak wspomniałam, do apteki łatwiej jest się dostać niż do przychodni, a zatem farmaceuta musi niekiedy postawić diagnozę. Nasza wiedza ze studiów powinna nam w tym teoretycznie pomóc. Szkoda tylko, że na teorii się kończy. Mamy co prawda zajęcia z fizjologii i patofizjologii, ale prowadzone pospiesznie, a przy tym zdecydowanie za mało w nich praktyki. Co z tego, że znamy objawy różnych chorób, skoro potem nie potrafimy tej wiedzy wykorzystać?

English for pharmacists
Kolejny problem to języki. Na pierwszym roku studiów mamy lektoraty z łaciny i angielskiego. Rzeczywiście, podstawy łaciny na początku studiów są bardzo pomocne, gdyż wiele pojęć w tym języku nieustannie przewija się na wielu przedmiotach. Ale angielski na pierwszym roku wydaje się być kompletnym nieporozumieniem. Nie dlatego, że zajęcia są źle prowadzone – przeciwnie, dla mnie był to jeden z najprzyjemniejszych przedmiotów. Niestety, nadmiar zajęć na kolejnych latach nie pozwala znaleźć czasu na dodatkowe zajęcia z angielskiego, więc wiedza z pierwszego roku szybko się ulatnia. Może lepiej byłoby przenieść English for pharmacists na koniec studiów?

Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia
Z perspektywy czasu widzę, że pewne zajęcia, które wcześniej wydawały mi się niepotrzebne, nagle nabierają sensu, bo wiedza z nich wyniesiona okazuje się zaskakująco praktyczna (np. chemia analityczna nauczyła mnie cierpliwości i dokładności) lub jest niezbędna do przebycia kolejnego etapu. Jednocześnie inne wykłady, w których pokładałam jakieś nadzieje, przynoszą rozczarowanie. Rozumiem, że ogrom i różnorodność zajęć wynika przede wszystkim z tego, że studia mają przygotować nas nie tylko do pracy w aptece, lecz także m.in. w instytutach naukowych czy przemyśle. Ale czy naprawdę potrzebujemy aż tak szczegółowej wiedzy z chemii?

Z pewnością nie można powiedzieć, że wszystko jest realizowane źle. Nasze studia powoli się reformują, zmienia się i modyfikuje program nauczania. Ale bez wątpienia tych zmian potrzeba jeszcze wiele.


#O komentarz w sprawie obowiązującego programu nauczania, jego zalet i wad, a także możliwości zmian w kszatałceniu poprosiliśmy przedstawicieli władz uczelnianych oraz studentów farmacji.

Prof. dr hab. Joanna Szymura-Oleksiak,
Dziekan Wydziału Farmacji UJ CM

Nasz wydział od kilku lat zbiera opinie studentów na temat poziomu kształcenia. Służą temu klasyczne ankiety, a od tego roku także elektroniczny system obsługi studentów. Dzięki temu wiemy, jakie są ich oczekiwania.

Do procesu dydaktycznego w Krakowie włączeni zostali nauczyciele praktycy: aptekarze, lekarze, psycholodzy. Szczególnie ważnym przedmiotem jest farmacja praktyczna w aptece z opieką farmaceutyczną.

Nowe formy kształcenia, z wykorzystaniem przekazu multimedialnego, zostały wzbogacone takimi metodami dydaktycznymi, jak: nauczanie problemowe, analiza przypadków, warsztaty, metoda play a game, opracowania referatowe związane z pracą w małych grupach. Kładziemy także nacisk na naukę zawodowego języka angielskiego, który jest obowiązkowy przez pierwsze 2 lata studiów, a następnie rozwijany w kolejnych latach poprzez korzystanie z fachowej literatury w ramach nauczania różnych przedmiotów.

Obecny program nauczania zawiera zbyt mało elementów związanych z farmacją kliniczną, rozumianą jako filozofia kształcenia ukierunkowana na wiedzę o schorzeniach i ich farmakoterapii.

Myślę, że obecny system jest przejściowy i prawdopodobnie będzie ewoluował w kierunku wyodrębnienia specjalności w zakresie farmacji aptecznej, szpitalnej i przemysłowej. Takie tendencje zarysowały się w trakcie Konferencji Europejskiego Stowarzyszenia Wydziałów Farmaceutycznych (EAFP), która odbyła się we wrześniu br. w Madrycie.


Prof. dr hab. Andrzej Tokarz,
Prodziekan ds. Dydaktyczno- -Wychowawczych WydziałU FarmaceutycznEGO AM w Warszawie

Zadaniem wyższej uczelni jest realizacja ogólnopolskiego programu, w którym mogą być poczynione niewielkie modyfikacje. Celem studiów jest intelektualne przygotowanie absolwenta do późniejszych obowiązków zawodowych. Natomiast umiejętności praktyczne niezbędne do wykonywania pracy zdobywa się bezpośrednio na różnych stanowiskach, jak i podczas różnego rodzaju szkoleń.

Umiejętność budowania prawidłowych relacji z pacjentem, tak podkreślana przez studentów, powinna być rozwijana w czasie obowiązkowej półrocznej praktyki aptecznej.

Wszyscy jesteśmy zgodni co do potrzeby reformowania studiów w kierunku ich programowego unowocześniania, wprowadzania nowoczesnej aparatury badawczej i przekazywania wiedzy w bardziej przystępny sposób. Pragnę zapewnić studentów, że systematycznie do tego dążymy. Musimy mieć jednak czas (kilka lat) na ocenę tych zmian i ewentualną weryfikację programów. Nieustanne zmiany nie sprzyjają bowiem racjonalnemu kształtowaniu programów studiów.

Chciałbym podkreślić, że realizowany program studiów jest wynikiem głębokich przemyśleń kadry nauczającej. Niemniej prawem, a nawet obowiązkiem każdego pokolenia jest – jak w piosence – potrzeba zmieniania świata. Dyskutujmy, skoro jest taka potrzeba. Zastanówmy się jedynie nad formą, czy będą to, jak dotąd, dwustronne spotkania czy łamy czasopisma.


Prof. dr hab. Kazimierz Gąsiorowski,
dziekan Wydziału Farmaceutycznego Akademii Medycznej we Wrocławiu

Po pierwsze pragnę przypomnieć, że farmaceuta nie jest uprawniony do stawiania diagnozy. Powinien natomiast umieć określić czy dolegliwości, na jakie skarży się pacjent w aptece, wymagają wizyty u lekarza, czy można mu zaproponować jakiś preparat OTC.

Po drugie, studia na kierunku farmacja to wyższe studia magisterskie, a nie zawodowe, zatem w ich programie powinny być uwzględnione przedmioty kształcenia ogólnego i podstawowego. Z tego powodu znaczne zmniejszanie godzin z przedmiotów ścisłych (chemie) jest nieuzasadnione. Inną sprawą jest modyfikacja programów poszczególnych przedmiotów. Wątpię, by „wkuwane” na pamięć kilkaset wzorów chemicznych leków było przydatne w przyszłej pracy w aptece. Dlatego należy tak zmodyfikować programy nauczania chemii, aby przekazywać możliwie dużo informacji służących rozumieniu zależności QSAR czy projektowaniu nowych leków.

Uzasadnione – i realne do spełnienia – są postulaty o większym upraktycznieniu zajęć. Zajęcia z patofizjologii czy propedeutyki medycyny dla farmaceutów powinny być dokumentowane multimedialnie, zawierać dużą ilość filmów dydaktycznych obrazujących realne sytuacje kliniczne. Natomiast zajęcia z relacji interpersonalnych powinny być rozbudowane i opierać się na rozwiązywaniu, pod kontrolą psychologa, symulowanych trudnych sytuacji zdarzających się w aptece.

Uważam także, że zajęcia z języka angielskiego powinny składać się z dwóch przedmiotów: General English oraz English for pharmacist.

Wobec postulatów studentów o zwiększenie wymiaru przedmiotów (głównie medycznych) i/lub wprowadzenie nowych przedmiotów należy rozważyć przedłużenie studiów do 6 lat, w tym półroczna praktyka zawodowa w aptece.


Ewelina Zaremba,
Studentka AkademiI MedycznEJ w Białymstoku:

Cieszy mnie, że moja uczelnia wychodzi naprzeciw oczekiwaniom studentów i szkoli ich m.in. w kierunku opieki farmaceutycznej. Na zajęciach „Farmacja praktyczna w aptece” możemy poznać zagadnienia związane ze sprawowaniem opieki nad osobami z astmą, cukrzycą czy nadciśnieniem. Oczywiście wiele osób uważa, że program ten realizowany jest w niewystarczającym zakresie. Być może, ale pozwala zorientować się, jaką rolę może odgrywać farmaceuta. Tego typu nauka powinna być przez nas kontynuowana na szkoleniach ciągłych już po studiach.

Każdy student kończący farmację powinien mieć świadomość, że jeśli nie chce być postrzegany tylko jako sprzedawca leków, musi się ciągle kształcić. Studia są fundamentem, na którym powinniśmy bazować. Dzięki niemu możemy dobrze wykonywać naszą pracę zawodową. Wszystko jednak zależy od naszej chęci zdobywania wiedzy.


Piotr Marciniak,
przewodniczący Samorządu Studentów Wydziału Farmaceutycznego AM w Warszawie:

System kształcenia farmaceutów, choć zreformowany przed kilkoma laty, nadal budzi wiele kontrowersji wśród studentów i części kadry dydaktycznej. Pierwszy problem to sztywne minima programowe określające wymiar godzinowy prawie wszystkich przedmiotów, co daje studentom bardzo małe pole manewru. Nie jestem przekonany, czy każdy powinien zaliczyć aż 210 godzin chemii organicznej, gdy bardziej interesuje go chemia analityczna.

Ktoś powie, że reforma dała nam 10 bloków specjalizacyjnych. I tu mam kolejną wątpliwość: czy 290 godzin bloku fakultatywnego zaspokaja potrzeby studenta? Uważam, że to tylko namiastka prawdziwej specjalności, raczej „kółko zainteresowań” niż prawdziwe specjalizowanie się.

Program studiów trzeba widzieć jako kartę przetargową w pozyskiwaniu najlepszych studentów, którzy w przyszłości będą stanowili trzon kadry naukowej i specjalistów w dziedzinie farmacji. Poprzez nieciekawe przedmioty, nudne wykłady i przestarzały sprzęt uczelnia odstrasza tych, na których powinno jej najbardziej zależeć.

Mam nadzieję, że z czasem program studiów farmaceutycznych stanie się bardziej uniwersytecki, a więc przychylny i otwarty dla przyszłych magistrów farmacji, którzy poza apteką znajdą zatrudnienie w przemyśle, instytutach badawczych i wielu innych instytucjach.


Krzysztof Nesterowicz,
STUDENT WydziaŁU FarmaceutycznEGO UJ CM:

Miałem przyjemność studiować farmację na krakowskiej uczelni. Na trzecim roku można było wybrać zajęcia fakultatywne. Wiem, że teraz można wybierać takie zajęcia już od drugiego roku studiów i uważam, że to bardzo dobry pomysł.

Z przedmiotów, które wszyscy musieliśmy zaliczyć, bardzo miło wspominam „Psychologię z socjologią”. Na seminariach odgrywaliśmy m.in. scenki obrazujące różne sytuacje, jakie mogą zdarzyć się w aptece. Uczyliśmy się, jak słuchać, jak opierać się manipulacji i jak odmawiać, kiedy pacjent nie mając recepty chciał nas przekonać do wydania preparatu na receptę. Wszystko odbywało się pod okiem psychologa, który mówił, nad czym musimy jeszcze popracować.

Innym kursem, który bardzo mi się przydał w pracy zawodowej, była „Farmacja praktyczna w aptece”. W nowoczesnej sali, która „udawała” aptekę otwartą, ćwiczyliśmy realizację recept przy użyciu programów aptecznych.

Podczas studiów zapoznawaliśmy się także z problematyką opieki farmaceutycznej i współpracy z lekarzami w tej dziedzinie. Na zajęcia zapraszani byli m.in. lekarze, którzy omawiali zagadnienia związane z terapią przewlekłych schorzeń.

Przydała mi się także „Naukowa informacja o leku”. Celem tego kursu było nabycie umiejętności wyszukiwania informacji, ich oceny, weryfikacji i interpretacji oraz umiejętności przekazywania w formie dostosowanej do potrzeb i możliwości poznawczych pacjenta.


Dariusz Jacoszek,
wiceprzewodniczący Młodej Farmacji – Wrocław:

Studia farmaceutyczne rzetelnie przygotowują przyszłych farmaceutów pod względem teoretycznym, ale niestety nie pokazują, jak można praktycznie wykorzystać tę wiedzę. Nierzadko bywa, że student farmacji poznaje pojęcie „Farmakopei” dopiero na trzecim roku studiów albo uczy się rozmowy z pacjentem dopiero na stażu w aptece. Uważam, że przedmioty przygotowujące nas do pracy z pacjentem powinny być wprowadzane znacznie wcześniej, być może nawet od pierwszego roku studiów.

Drugą ważną kwestią są fakultety. Teoretycznie na początku każdego roku student może wybrać te, które są dla niego najbardziej interesujące. W praktyce jednak okazuje się, że jest ich mniej niż na przedstawionej liście. Jeśli na dany fakultet nie zapisze się co najmniej 30 osób, nie może on ruszyć. Po co dawać do wyboru studentowi aż tyle rodzajów dodatkowych przedmiotów, skoro i tak na koniec okazuje się, że może się on zapisać się na 3-4 fakultety? Na dodatek chodzi na nie co najmniej połowa „roku”.

Dobrą praktyką w nauczaniu jest tzw. system blokowy ćwiczeń praktycznych. Studenci są podzieleni na grupy, a każdy z asystentów prowadzi inny temat ćwiczeniowy.

Do plusów na wrocławskim wydziale farmaceutycznym należy zaliczyć podejście władz dziekańskich do problemów studentów. Podejmowanych jest wiele inicjatyw, które mają zacieśnić wieź między młodymi farmaceutami a ich nauczycielami.

4.4/5 - (255 votes)

Leave a Comment

POLECANE DLA CIEBIE

START TYPING AND PRESS ENTER TO SEARCH