Awans polskiej drużyny klubowej w piłce nożnej do fazy grupowej europejskich pucharów został przyjęty przez większość kibiców z lekką ironią.
Tymczasem Lech Poznań pokazał, że ma wystarczający potencjał piłkarski, aby znaleźć się w gronie drużyn walczących o puchar Ligi Europejskiej. Zespół z Poznania trafił na mocnych przeciwników w fazie grupowej, albowiem futbol austriacki, włoski czy angielski ma swoją solidną i ugruntowaną markę w Europie. W tej sytuacji drużynę Lecha stawiano raczej na straconej pozycji. Formułowanie podobnych opinii przed rozpoczęciem rozgrywek ma czasem swoje dobre strony, bo zwykle łatwiej się gra z pozycji outsidera, niż faworyta grupy.
Swój pierwszy mecz w Lidze Europejskiej poznaniacy rozegrali z Juventusem Turyn. Lechowi nie dawano wielkich szans na zwycięstwo. Dlatego remis 3:3 uznano za sensację na miarę europejską i zaczęto się zastanawiać, czy był to jednorazowy sukces, czy też może były to pierwsze pozytywne symptomy coraz wyższej klasy piłkarskiej poznaniaków.
Kiedy jednak Lech w drugim meczu pokonał austriacki Saltzburg 2:0, i znalazł się na pierwszym miejscu w grupie, diametralnie zmieniła się ocena wartości poznańskiej drużyny. Jeśli ktoś z outsidera staje się liderem, to w tym momencie wszystkie zespoły zaczynają traktować drużynę z szacunkiem. Tę pozycję ugruntowało zwycięstwo z Manchesterem City 3:1. Dało to podstawy, aby nadać Lechowi certyfikat klasy międzynarodowej.
Za zdobywane punkty w meczach na poziomie Ligi Europejskiej, każda drużyna otrzymuje po kilkaset tysięcy euro. Skoro takie kwoty wpłynęły na konto Lecha, to znaczy, że ktoś inny tych pieniędzy nie zarobił. I to jest najboleśniej odczuwalny argument dla każdego w grupie, pokazujący że polski zespół stał się ważnym graczem w podziale puli przeznaczonej na nagrody.
Prognozowanie wyników w piłce nożnej jest niezmiernie trudne. Wbrew przewidywaniom, okazało się, że kluby, które wydały najwięcej pieniędzy w letnim okienku transferowym, nie odnoszą spodziewanych sukcesów. Nowi trenerzy Legii, Polonii czy Wisły – w tym również szkoleniowiec i cały sztab ludzi sprowadzonych z Holandii – nie byli w stanie w krótkim czasie poskładać solidnych drużyn z zawodników, którzy zostali sprowadzeni za milionowe kwoty. Solidnie prezentuje się natomiast Jagiellonia Białystok i Korona Kielce, ciekawie Lechia Gdańsk, a więc drużyny, w których trenerzy mają komfort długoterminowej pracy szkoleniowej i transfery robi się w nich rzadko.
Lech Poznań to pierwsza jaskółka w polskiej piłce klubowej dająca nadzieję, że nadchodzą lepsze czasy dla polskiego futbolu. Należy wierzyć, że już niebawem zobaczymy polski zespół również w fazie grupowej Ligi Mistrzów.