W tym miesiącu przenosimy się do kraju Pelletier i Caventou – dwóch aptekarzy francuskich, którzy w 1820 roku wyodrębnili chininę z kory chinowej, stawiając tym samym olbrzymi krok naprzód w leczeniu malarii.
Apteki francuskie są własnością farmaceutów. Według tamtejszego prawa aptekarz może być właścicielem tylko jednej takiej placówki. Konsekwencją tego zapisu jest brak rozwiniętych sieci aptek. Ponadto, w całym kraju obowiązują przepisy ograniczające liczbę tych placówek. Ich ilość jest uzależniona od zaludnienia okolicy, np. w miastach poniżej 30 tys. mieszkańców apteka przypada na 2,5 tys. osób, a w miastach powyżej 30 tys. – na 3 tys. W rezultacie apteki odwiedzane są przede wszystkim przez stałych pacjentów należących do danego rejonu. We Francji nie funkcjonuje też sprzedaż leków przez internet.
Na bazie rejonizacji działają także hurtownie farmaceutyczne. Zgodnie z prawem hurtownik musi zadeklarować, jaki obszar obsługuje. Ma obowiązek realizować zamówienia ze swojego rejonu w ciągu 24 godzin. Leki zamawia się telefonicznie lub za pomocą internetu. W starym systemie, obowiązującym jeszcze w niektórych aptekach, każdemu lekowi przypisany jest kod, któremu z kolei odpowiada unikatowy układ dziurek w kartoniku. Farmaceuta zamawiający lek wkłada kartonik do specjalnego aparatu, który przekazuje dane o zamawianym produkcie do hurtowni.
Apteki wychodzą do pacjenta
W aptekach francuskich powszechne jest wydzielanie dużej przestrzeni samoobsługowej, w której pacjent ma swobodny dostęp do kosmetyków (sprzedawanych w aptekach w bardzo dużych ilościach), produktów dla niemowląt, czy też środków higienicznych. W zasięgu wzroku pacjenta pozostają leki OTC, natomiast leki na receptę znajdują się w części magazynowej. Podobnie jak w Polsce, francuskie apteki czerpią największe dochody ze sprzedaży leków bez recepty.
Dużą popularnością cieszy się tam homeopatia. Poświęca się jej sporo uwagi, co można zauważyć zarówno na półkach aptecznych, jak również kartkując czasopisma dla farmaceutów. Natomiast coraz mniej wydaje się leków recepturowych.
Aptekarz, oprócz tradycyjnego wydawania leków i dostarczania pacjentowi informacji o wszystkich produktach sprzedawanych w aptece, bardzo często prowadzi także doradztwo w zakresie zbierania grzybów. Po odbyciu odpowiedniego szkolenia zdobywa kwalifikacje w dziedzinie odróżniania grzybów jadalnych od niejadalnych oraz trujących. Jeśli ktoś nie jest pewny, czy zebrane przez niego grzyby nadają się do spożycia, udaje się do apteki po konsultację.
Francuscy farmaceuci dużą wagę przywiązują do edukacji pacjenta. W aptece może on znaleść liczne broszury informacyjne na temat popularnych jednostek chorobowych, takich jak cukrzyca, nadciśnienie, nadwaga. Ma także możliwość bezpośredniej rozmowy z farmaceutą (podobnie jak w aptekach amerykańskich szyby dzielące pacjenta i farmaceutę są rzadkością) oraz zakupu książek o tematyce medycznej.
Szczypta o receptach
Recepty lekarskie są drukowane – bardzo rzadko pisze się je we Francji ręcznie. Ułatwieniem zarówno dla pacjenta przewlekle chorego, jak i dla pracowników służby zdrowia, jest możliwość wielokrotnego wydawania leków na podstawie jednej recepty. Lekarz robi adnotację „odnowić”, co jest podstawą do jej realizacji określoną ilość razy.
Do wystawiania recept upoważniony jest lekarz, dentysta, weterynarz i położna (ale tylko na wybrane leki). Funkcjonują także recepty farmaceutyczne. Aptekarz upoważniony jest do wydania pigułki antykoncepcyjnej typu „dzień po” osobie nieletniej (co więcej wydaje się takie środki nieletnim bezpłatnie i z zachowaniem anonimowości).
Co ciekawe, we Francji obserwuje się sukcesywny wzrost sprzedaży leków psychotropowych. Ogromną popularnością cieszą się leki przeciwdepresyjne oraz uspokajające. Znak czasu?
Praca z przerwą na lunch
Zgodnie z zachodnią tradycją, dzień pracy nie mógłby się odbyć bez lunchu. Z tego właśnie powodu w ciągu dnia większość aptekarzy udaje się na ok. półtoragodzinną przerwę, potem wraca i pracuje do godzin wieczornych. Jadąc do Francji trzeba się także liczyć z tym, że w okresie letnim (ze wskazaniem na sierpień!) Francuzi masowo wyjeżdżają na urlop – aptekom udziela się wtedy „wakacyjny” tryb pracy. Bywa, że godziny ich otwarcia ulegają skróceniu.
Pacjent zakodowany
We francuskich aptekach funkcjonuje system kart chipowych o nazwie carte vitale. Zakodowane na nich dane pozwalają uzyskać podstawowe informacje o pacjencie, jego lekarzach oraz rodzaju ubezpieczenia, które warunkuje kwotę refundacji za dany lek. Ubezpieczenia dla osób pracujących są obowiązkowe, przy czym reprezentanci różnych zawodów ubezpieczają się w różnych miejscach i na różnych warunkach. Są to ubezpieczenia podstawowe. Firmy ubezpieczeniowe dysponują jednak szeroką ofertą bardziej wszechstronnych ubezpieczeń.
Opakowanie leku refundowanego zaopatrzone jest w naklejkę w określonym kolorze, uzależnionym od wysokości refundacji (35 proc., 65 proc. lub 100 proc.). Jest na niej także wydrukowana cena leku. Część tej naklejki jest odklejana przez farmaceutę przy sprzedaży leku i służy do dalszych rozliczeń. Lek wpisywany jest na listę leków refundowanych na 3 lata. Przepisy prawne nie narzucają cen i marży leków niepodlegających refundacji.
Często pacjenci przywiązują się do jednej apteki, więc jej personel – w miarę upływu czasu – zdobywa dużą wiedzę o pacjencie, a ten otwiera się na współpracę ze swoim farmaceutą. To spore ułatwienie w przypadku opieki farmaceutycznej.
Francuskie izby
Od 1945 roku istnieje we Francji Ordre des Pharmaciens – instytucja skupiająca i reprezentująca farmaceutów czynnych zawodowo (nie tylko aptekarzy!), dbająca o ich interesy oraz czuwająca nad postępowaniem zgodnie z zasadami etyki zawodowej – elementu tak niezwykle ważnego przy wykonywaniu zawodu zaufania publicznego.
Artykuł został napisany na podstawie wywiadu przeprowadzonego z Anną Stępniewską, studentką, która wyjechała na praktyki IPSF do Francji w 2005 roku.