Po pierwsze, nie szkodzić


W sierpniu zakończyły się igrzyska olimpijskie w Pekinie i uroczystości związane z ważnymi rocznicami: bitwy warszawskiej, powstania Warszawskiego, Praskiej Wiosny.

S ierpień 2008 zapisał się także w dziejach najnowszych wydarzeniami zakłócającymi olimpijski mir. Gruziński prezydent Michaił Saakaszwili rozpoczął, w dniu inauguracji igrzysk, działania militarne przeciwko dążącej do samostanowienia i separacji Osetii Południowej i był przygotowany do poskromienia zbuntowanej Abchazji. 20 sierpnia minister Radosław Sikorski i Condoleezza Rice podpisali w obecności prezydenta Lecha Kaczyńskiego i premiera Donalda Tuska umowę o instalacji w Polsce tarczy antyrakietowej.

Wszystkie te wydarzenia były tematem rozmów, dyskusji, ale także zajadłych sporów, potępieńczych kłótni i swarów polskich polityków i zwykłych zjadaczy chleba. Igrzyska XXIX nowożytnej olimpiady nie wyciszyły sporów na arenie międzynarodowej i wiele wskazuje, że blisko, coraz bliżej do rozpętania nowej zimnej wojny.

Wszędzie tam, gdzie zaangażowana jest Polska i decyduje nasza racja stanu, trudno zachować olimpijski spokój. Trzeba jednak patrzeć na wydarzenia i z przeszłości, i teraźniejszości tak, by – zgodnie z lekarską maksymą – nie szkodzić.

Nikt na świecie nie zwrócił uwagi, że podczas olimpiady w Pekinie zabrakło polskiego prezydenta i premiera, a nieliczne sukcesy sportowe naszych reprezentantów nie spowodowały u nikogo zawrotu głowy. Chińczycy, co przewidział już Wyspiański („Wesele”), trzymają się mocno. Nie sprawdził się czarny scenariusz – wielkimi triumfatorami pod każdym względem: politycznym, organizacyjnym, sportowym i kulturowym okazało się społeczeństwo i władze Państwa Środka.

Spokojnie, tym razem bez pseudopatriotycznych zadęć i fanfaronady obchodzono 88. rocznicę bitwy warszawskiej, ale 64. rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego stała się okazją do porachunków w polskim piekiełku i wymachiwania szabelką przeciwko Rosji. Nie wolno patrzeć na straszliwą klęskę, a taką było powstanie, jak na zwycięstwo moralne. Kilka takich „zwycięstw moralnych” oznaczałoby wymazanie Polski z mapy Europy.

Nieprawdziwe jest twiedzenie, że Powstanie Warszawskie było nieuniknione, a decyzja o jego rozpoczęciu trafna. Zginęło w nim ponad 200 tys. osób, prawie trzykrotnie więcej niż w Hiroszimie. Nie było ono uzgodnione z aliantami. Nie wolno dzisiaj gloryfikować tej szalonej nieodpowiedzialności, która doprowadziła do nieodwracalnych strat ludzkich i materialnych. Jedyna droga Armii Czerwonej na Berlin prowadziła przez Polskę i nawet zwycięskie militarnie powstanie przeciwko Niemcom musiałoby zakończyć się – przy bierności aliantów zachodnich – polityczną klęską.

Praska Wiosna 1968… Związane z nią nadzieje na socjalizm „z ludzką twarzą” nie ziściły się. Doktryna Breżniewa („żadnego sojusznika nie pozostawimy w biedzie”) oznaczała inwazję wojsk pięciu państw Układu Warszawskiego na Czechosłowację i brutalne stłumienie reformatorskich aspiracji naszych południowych sąsiadów. Razem z oddziałami armii radzieckiej w pacyfikacji wolnościowych dążeń Czechów i Słowaków wzięli udział, niestety, także żołnierze polscy. W Pradze w tę smutną rocznicę udzielenia „bratniej pomocy” nie rozpętywano antyrosyjskiej nagonki. Z poczuciem realizmu i odpowiedzialności komentowano wolnościowy zryw społeczeństwa czechosłowackiego. Nie szkodzono stosunkom z Moskwą.

Inaczej w Polsce. 40. rocznica Praskiej Wiosny stała się świetną okazją do antykomunistycznej nagonki na Rosję i PRL. Zapomniano jednak, że dokładnie 70 lat temu Wojsko Polskie wkroczyło na Zaolzie i przyłączyło je do II Rzeczypospolitej (zagarnięte w 1918 roku przez Czechosłowację). Żaden rząd III RP nie przeprosił Czechów za tę bezmyślną agresję „mocarstwowej” Polski przedwrześniowej, a to przecież do jej tradycji nawiązuje dzisiaj i premier, i prezydent. Warto też przypomnieć, że realizm gen. Wojciecha Jaruzelskiego i wybór „mniejszego zła” uchronił nasz kraj przed okazaniem mu „bratniej pomocy” w 1981 roku.

Spór gruzińsko-rosyjski skrywa przede wszystkim rywalizację Waszyngton–Moskwa. Wszyscy zapominamy, że konflikty na Kaukazie istnieją od stuleci. Nie chcemy pamiętać, że politykę „dziel i rządź” prowadził w tym regionie towarzysz Stalin, który połączył w jednym organizmie państwowym nieprzepadających za sobą Gruzinów, Abchazów, Osetynców i Adżarów, a Ormian umieścił w Górnym Karabacku na terytorium Azerbejdżanu. Było to i jest zarzewiem konfliktów.

Na Kaukazie Rosja powieliła scenariusz bałkański. Wystawiła rachunek za Kosowo, haniebnie oderwane od Serbii i triumfalnie, przy poparciu Waszyngtonu, Warszawy i prawie wszystkich państw Unii Europejskiej, uznane za niepodległe państwo. Złamano tym samym rezolucję Rady Bezpieczeństwa ONZ z 1995 roku potwierdzającą, że Kosowo jest integralną, nieodłączną częścią Serbii. W ten sposób na Bałkanach ograniczono mocno wpływy Rosji, lecz Kaukaz traktuje ona jako swój region wpływów. Nasi politycy w większości stosują podwójne standardy: imperialna polityka USA przyjmowana jest ze zrozumieniem, taka sama polityka Rosji spotyka się z oburzeniem i połajankami, na które ani Putin, ani Miedwiediew nie zwracają uwagi.

– Przyjaciół szukaj blisko – mawiał nieżyjący już prezydent Finlandii Urho Kekkonen, zwolennik poprawnych stosunków z Rosją. Finowie, mający w przeszłości podobnie jak Polacy dramatycznie zapisane karty w relacjach z Moskwą, zachowują godną podziwu i naśladowania wstrzemięźliwość i neutralność. Nie szkodzą sobie, nie są koniem trojańskim w Unii Europejskiej, ani nie dzielą NATO. Tylko naśladować taką postawę, trzeba tylko chcieć. I pamiętać, że: po pierwsze, nie wolno szkodzić…

(sierpień 2008)

4.6/5 - (132 votes)

Nikt nie pyta Cię o zdanie, weź udział w Teście Zaufania!

To 5 najczęściej kupowanych leków na grypę i przeziębienie. Pokazujemy je w kolejności alfabetycznej.

ASPIRIN C/BAYER | FERVEX | GRIPEX | IBUPROM | THERAFLU

Do którego z nich masz zaufanie? Prosimy, oceń wszystkie.
Dziękujemy za Twoją opinię.

Leave a Comment

POLECANE DLA CIEBIE

START TYPING AND PRESS ENTER TO SEARCH