Wywiad z Krzysztofem Piórkiem, flebologiem, specjalistą chirurgii ogólnej, członkiem Polskiego Towarzystwa Flebologicznego.
Czy żylaki to częsta choroba? Czy niektóre zawody predysponują do ich powstawania?
Zdecydowanie tak! Dane mówią, że żylaki dotyczą jednej trzeciej mężczyzn i około 50 proc. kobiet. Aptekarze, sprzedawcy, stomatolodzy, chirurdzy, słowem wszyscy, którzy większą część dnia stoją lub siedzą, są narażeni na problemy z żylakami.
Potocznie używa się terminu żylaki lub niewydolność żylna, natomiast flebolodzy określają to przewlekłą chorobą żylną, bo jest to sprawa przewlekła i pomimo leczenia może dochodzić do dalszego rozwoju choroby lub ponownego pojawienia się żylaków. W toku choroby mogą pojawić się nawet owrzodzenia.
Jakie są pierwsze symptomy tego, że źle się dzieje z naszymi nogami?
Nie ma charakterystycznych objawów dla niewydolności żylnej. Pierwszym symptomem mogą być obrzęki. Gdy nie możemy nagle zapiąć czy włożyć buta, to sygnał, że coś jest nie tak. Następnie bóle, kurcze łydek, uczucie ciężkich, zmęczonych nóg. Charakterystyczne jest, że objawy te nasilają się pod koniec dnia, w pozycji stojącej lub po długotrwałej podróży. Ustępują natomiast po odpoczynku z uniesionymi nogami. Inne objawy to teleangiektazje, czyli prześwitujące przez skórę rozszerzone naczynka krwionośne. To może być pierwszy objaw niewydolności żylnej i niekoniecznie prowadzi do dalszego rozwoju choroby. Do innych objawów należą zauważalne gołym okiem zmiany zabarwienia skóry na łydkach.
Co możemy zrobić, aby powstrzymać rozwój choroby żylnej?
Jednym z najlepszych sposobów leczenia jest kompresjoterapia, czyli terapia uciskowa (pończochy, podkolanówki, rajstopy przeciwżylakowe). To nie tylko najlepsza profilaktyka, ale i jeden z elementów terapii. Chciałbym podkreślić, że nie chodzi tu o dostępne wszędzie tego rodzaju „wyroby profilaktyczne”, które mają zbyt mały ucisk na wysokości kostki (rzędu 5-8 mmHg). Powinny to być profesjonalne pończochy czy podkolanówki o ucisku około 15 mm słupa rtęci i stopniowanym ucisku. Dopiero wtedy będą spełniały swoje zadanie.
Na rynku dostępnych jest bez recepty wiele preparatów przeciwżylakowych. Można im zaufać?
Nie radziłbym stosowania ich wedle własnego uznania i wyboru. Należy to skonsultować z lekarzem, najlepiej z flebologiem. Nie wolno bagatelizować żadnych kłopotów z żyłami! Leki dostępne bez recepty są pochodzenia roślinnego. Są wśród nich pochodne kasztanowca zawierające saponiny (występują w formie maści i żeli). Leki doustne to w większości benzopirony (flawonoidy). Do najpopularniejszych należą pochodne ruty, rutynozydy i leki zawierające diosminę. Wszystkie działają przeciwobrzękowo. Przy zwiększonej kruchości naczyń wolę stosować rutynozydy, zaś w przypadku owrzodzeń preparaty zawierające diosminę ze względu na jej udowodniony wpływ na przyspieszenie gojenia. Wszystkie te leki charakteryzują się niewielkim odsetkiem działań ubocznych i nie są znane interakcje z innymi lekami. Wskazane jest łączenie farmakoterapii z kompresjoterapią.
A gdy farmakologia nie wystarcza?
Należy zacząć od badania USG z dopplerem. Można wtedy określić stopnień niewydolności żylnej oraz czy dotyczy ona głównych czy drobnych naczyń. Na tej podstawie lekarz decyduje o sposobie leczenia. Zanim użyjemy skalpela, mamy do dyspozycji inne sposoby leczenia. Przy małych „pajączkach” i żyłach siatkowatych najlepszą metodą jest skleroterapia. Polega ona na wstrzyknięciu środka farmakologicznego do światła naczynia. W zależności od wielkości żył stosuje się różne stężenia leków. Niekiedy, aby zwiększyć skuteczność preparatu, wstrzykuje się go w formie pianki. Zabieg ten powoduje zamknięcie nastrzykiwanych naczyń. Efekt działania skleroterapii może być widoczny nawet po miesiącu. Aby uniknąć powikłań skleroterapii, stosuje się małe dawki sklerantów, co wymusza zwiększenie liczby zabiegów. W przypadku bardzo małych naczyń można zastosować laser o odpowiednio dobranej długości fali. Niestety jest to zabieg bolesny i nie zamyka większych naczyń zaopatrujących „pajączki”. W przypadku niewydolności żyły odpiszczelowej lub odstrzałkowej stosuje się skleroterapię piankową. Wymaga ona dużej wprawy od flebologa i nie zawsze uzyskuje się pełny efekt zamknięcia zmienionego naczynia. Plusem jest natomiast możliwość uniknięcia operacji.
Jakie są metody chirurgiczne?
Podstawowym sposobem operacji żylaków kończyn dolnych, po dokładnym badaniu klinicznym i ultrasonograficznym, jest stripping polegający na usunięciu żyły odpiszczelowej lub odstrzałkowej wykonany metodą Babcocka. Aby zmniejszyć wielkość blizn, wykonuje się miniflebektomię metodą Meullera lub Varadaya, polegającą na usuwaniu niewydolnych, żylakowato zmienionych pni żylnych przez mikronacięcia.
Czy to prawda, że po pewnym czasie od operacji krew znajduje sobie inne ujścia i problem powstaje na nowo?
Krew musi jakąś drogą z nóg powrócić. Operacja usunięcia żył układu powierzchownego ma na celu ochronę układu głębokiego przed przeciążeniem. Oczywiście, są różne techniki operacyjne, nie tylko wspomniany klasyczny stripping. Techniki te nie zabezpieczają jednak przed nawrotem żylaków, choć różnią się odsetkiem nawrotów. Jednym ze sposobów leczenia jest metoda CHIVA oparta na chemodynamicznej teorii powstawania żylaków i usunięciu dróg przecieków żylnych. W ostatnich latach podejmowano próby leczenia żylaków żyły odpiszczelowej lub odstrzałkowej metodami wewnątrznaczyniowymi. Polegają one na wprowadzeniu do żyły cewników ze specjalną sondą emitującą ciepło lub światło lasera wywołującą zamknięcie oraz zarośnięcie żyły.
Czy tego typu operacja powoduje jakieś upośledzenie operowanej nogi?
Nie, tydzień po zabiegu w zasadzie wszystko wraca do normy i pacjent może prowadzić dotychczasowy tryb życia, tylko bardziej higieniczny. To znaczy nie stać, a jeśli siedzi, to z uniesionymi nogami. Powinien też nosić przeciwżylakowe pończochy lub podkolanówki. Niezależnie od pory roku.
Dziękuję za rozmowę.