Czy to ja mam prowadzić śledztwa?! – bałagan na rynku suplementów


Któregoś dnia pacjentka w aptece zapytała mnie o nowe witaminy dla kobiet w ciąży. Nazwa była mi nieznana (nigdy produktu nie miałam w aptece), więc sięgnęłam do Urzędowego Wykazu Produktów Leczniczych. Niestety ani w wykazie, ani w dostępnych bazach leków nic nie znalazłam.

Pacjentka była przekonana, że nie pomyliła nazwy preparatu, jednak zasugerowała, że to jest „jakoś inaczej zarejestrowane”. Dobrze poinformowany klient – pomyślałam i zadzwoniłam do hurtowni. Niestety preparatu nie mieli, ale obiecali ściągnąć. Pomyślałam, że skoro jest rejestr leków, to powinien być i suplementów, bo tylko taka inna rejestracja przyszła mi do głowy.

„Dokopałam się” do skrzętnie ukrytego na stronach GIS-u rejestru zgłoszeń suplementów, ale nie znalazłam tam aktualnej listy ani żadnych dodatkowych informacji, prócz nazwy produktu i podmiotu zgłaszającego go. Na moje pytanie dlaczego tak jest, urzędniczka GIS-u odpowiedziała, że powinnam się cieszyć, że w ogóle coś jest, bo „oni się nie wyrabiają”. Chociaż jest to obowiązek ustawowy, jak widać, nikt się tym nie przejmuje. Dałam więc spokój i cierpliwie poczekałam na dostawę nowego specyfiku.

Gdy go otrzymałam, przeczytałam etykietę i zobaczyłam coś, co postawiło mnie na nogi – preparat zawierał 3 mg witaminy A! Dawka ta uznana została przez WHO za potencjalnie teratogenną, czyli mogącą powodować nieodwracalne wady rozwojowe płodu! Na dodatek podano, że stanowi to 12 proc. zapotrzebowania dziennego, zamiast 375 proc.!

Kto dopuścił ten produkt do obrotu? Chciałam to wyjaśnić z producentem, ale na opakowaniu była tylko informacja „Wyprodukowano dla…” i adres prywatnego mieszkania. Oczywiście nikt nie odbierał, gdy dzwoniłam pod podany numer. Postanowiłam więc przeprowadzić śledztwo na własną rękę. W hurtowni usłyszałam, że skoro produkt zgłoszony jest w GIS-ie, to prawnie można go wprowadzać do obrotu. To prawda, ale kto sprawdził, czy ten produkt jest bezpieczny dla kobiet w ciąży?

Zadzwoniłam do zaprzyjaźnionej specjalistki od rejestracji i poprosiłam o pomoc w wyjaśnieniu zagadki. Okazało się, że producent zgłaszając produkt do obrotu, tym samym dopełnił wszystkich formalności, jakie są wymagane w przypadku produktów unijnych. Koleżanka wyjaśniła mi także, że rzetelne firmy wprowadzając do obrotu suplementy starają się uzyskać pozytywną opinię naukową na podstawie szeregu dokumentów, oceny etykiety, jej zgodności z przepisami i danymi naukowymi. Czyli normalny uproszczony proces rejestru. Nie wszystkie firmy jednak tak robią, gdyż nie jest to obowiązkowe. Ocena takiego produktu pozostaje więc w rękach urzędnika GIS-u i dopóki tak będzie, nie należy spodziewać się żadnych zmian na lepsze. Zmian możemy się spodziewać dopiero wtedy, gdy ktoś zgłosi nieprawidłowość albo – nie daj Boże – coś się komuś stanie (jak po sibutraminie wykrytej w jednym z suplementów). Tylko czy wtedy nie będzie za późno…

W zasadzie opis tej sytuacji powinien stanowić najlepszy komentarz. Okazało się, że bez wnikliwej analizy produktu, wykonania kilku telefonów i napisania prośby do firmy o wyjaśnienia, nie mam pewności, co sprzedaję, czy jest to przebadane i dopuszczone do obrotu. Tylko czy to ja powinnam prowadzić takie śledztwa?!

4.7/5 - (307 votes)

Nikt nie pyta Cię o zdanie, weź udział w Teście Zaufania!

To 5 najczęściej kupowanych leków na grypę i przeziębienie. Pokazujemy je w kolejności alfabetycznej.

ASPIRIN C/BAYER | FERVEX | GRIPEX | IBUPROM | THERAFLU

Do którego z nich masz zaufanie? Prosimy, oceń wszystkie.
Dziękujemy za Twoją opinię.

Leave a Comment

POLECANE DLA CIEBIE

START TYPING AND PRESS ENTER TO SEARCH