Mimo bezpłatnej służby, co czwarta złotówka wydana w Polsce na opiekę zdrowotną idzie bezpośrednio z kieszeni pacjentów. Prywatne ubezpieczenia są ciągle niepopularne. Na dokładkę w Polsce brakuje lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej. Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju porównała systemy ochrony zdrowia swoich krajów członkowskich. Polska wypadła słabo. Na tysiąc mieszkańców przypada u nas 2,1 lekarzy. W często porównywanej z naszym krajem Hiszpanii ten wskaźnik wynosi 3,8, a w Grecji, mającej opinię biednej, na każdy tysiąc mieszkańców przypada prawie pięciu lekarzy.
- Będzie jeszcze gorzej. Polscy lekarze się starzeją i będą odchodzić na emerytury. Ich następcy zamiast leczyć w kraju wyjeżdżają za granicę. I wcale się im nie dziwię. Jeśli sytuacja się nie zmieni, to w Polsce nie będzie miał kto leczyć – ostrzega na łamach “Życia Warszawy” dr Andrzej Włodarczyk, wiceprezes Naczelnej Rady Lekarskiej.
Ratunkiem dla polskiej służby zdrowia są pieniądze i reforma strukturalna. Aby operacja się udała i pacjent przeżył, obydwa te czynniki muszą wystąpić łącznie. Jeśli nie będzie pieniędzy, reforma się nie powiedzie, a jeśli nie zrobi się reformy, każda suma rozpłynie się bez śladu.
Zdaniem ekspertów, jedynym rozwiązaniem jest wprowadzenie dodatkowych ubezpieczeń. Tymczasem Polacy niechętnie wykupują dodatkowe polisy zdrowotne. Ma je zaledwie kilka procent obywateli.