Adrianek ma 3 lata. Choruje na hemofilię: chorobę krwi spowodowaną brakiem czynnika krzepnięcia. Gdy chłopiec się skaleczy, jego krew wolniej krzepnie. Największym problemem są jednak krwawienia wewnętrzne: głównie do stawów i mięśni. Nieleczone prowadzą do poważnych zwyrodnień stawów i kalectwa. Żeby zapobiec krwawieniom i je leczyć, trzeba podawać czynniki krzepnięcia.
Polska jest jedynym krajem w Unii Europejskiej, w którym – mimo zaleceń ekspertów – w leczeniu hemofilii są stosowane wyłącznie leki pochodzące z osocza. Przed laty stały się one przyczyną wielu zakażeń nieznanymi wówczas wirusami zapalenia wątroby typu B i C, a w krajach zachodnich także wirusami HIV. Wiele osób chorych na hemofilię musiało przejść uciążliwe leczenie przeciw HBV i HCV. Leki z osocza również teraz mogą przenosić nieznane dziś czynniki zakaźne – piszą o tym nawet producenci w ulotkach leków.
Nie chcemy, by powtórzyła sie sytuacja sprzed lat, a dziecko lub dorosły leczony osoczopochodymi czynnikami krzepnięcia zaraził się nowym, nieznanym dziś wirusem.
Napisaliśmy petycję do Ministerstwa Zdrowia, by chorzy w Polsce mieli możliwość leczenia najbezpieczniejszymi lekami rekombinowanymi. Są one stosowane nie tylko w krajach zachodnich, ale także u naszych sąsiadów: na Słowacji, w Czechach, Litwie czy na Węgrzech. Niestety, nie w Polsce, chociaż starają się o to zarówno pacjenci, jak i lekarze. Prosimy o pomoc i podpisywanie naszego listu.
Każdy podpis może wiele zmienić w życiu Adrianka oraz innych dzieci i dorosłych chorych na hemofilię.
List znajduje się na stronie: