Lekarze w deficycie

Dwa tygodnie czekania do ginekologa, miesiąc do dentysty, do endokrynologa nawet pół roku. Żeby zrobić USG, trzeba się zapisać nawet dwa miesiące wcześniej. W weekend w kolejce do lekarza dyżurnego można spędzić kilka godzin. To, co było do tej pory specjalnością państwowych szpitali, teraz staje się normą w prywatnych przychodniach.

“Gazeta Wyborcza” pisze, że dzieje się tak mimo wciąż drożejących polis i abonamentów medycznych. Tylko od początku roku zdrożały one średnio mniej więcej 10 proc.

START TYPING AND PRESS ENTER TO SEARCH