Twórczość Tadeusza Różewicza często pojawia się na teatralnych scenach. Tym razem jako multimedialny spektakl w pałacyku Szustra.
Pustka się wścieka – mówi Tadeusz Różewicz, przenikliwie obserwujący świat pogrążony w kryzysie wartości po katastrofie kultury, jaką był czas wojny i holocaustu. „Pustka się wścieka, rośnie, musi się zaznaczyć”, znajduje więc nowe strachy, lęki, wmówienia, by rządzić światem. Straszy plagami i codziennym głupstwem, bełkotem lejącym się z gazet, setek wywiadów o niczym. Pustka, czyli co? Ciemna strona życia, nieistniejący diabeł bez kształtu, samo zło.
Gawędy o pustce
Uwagi Poety, odtwarzane na ekranach monitorów w Videoteatrze Poza (ponad ćwierć wieku temu założonym przez Jolantę Lothe i Piotra Lachmanna) w spektaklu „Hommage à Różewicz”, nie zawsze brzmią tak serio. Czasem zaskakują wręcz dziecięcą radością, kiedy Poeta przyznaje, że zawsze marzył, aby wystąpić w teatrze. I to się spełnia, przynajmniej w pewnej mierze, bo jedna z rozmów Piotra Lachmanna z Tadeuszem Różewiczem toczy się w siedzibie Videoteatru Poza, w warszawskim pałacyku Szustra. Siedzimy w maleńkiej salce z kilkoma krótkimi rzędami teatralnych foteli, a z ekranów spogląda na nas Różewicz, siedzący w jednym z tych foteli z miną psotnego chłopca, któremu nareszcie udało się zagrać w teatrze. I gawędzi o pustce. Figle przystoją Poecie, bo jak sam przyznaje, „Poeta ma lat 90, ma lat 9 i 900” – jednocześnie. Nie straszy, nie wieszczy, raczej z łagodną ironią i zaciekawieniem opisuje świat:
i ja
poeta ani gniewny ani oszukany
tylko zadziwiony i smutny
odchodzę powoli
Różewicz lancetem ironii zbliża się do prawdy: „rzeczywistość – komentował tę metodę Helmut Kajzar (dramaturg, reżyser wielu sztuk Różewicza – przyp. red.) – sprawdzana jest humorem i szyderstwem. Mity wysokie zostają zdegradowane”.
Archiwum rozmów
„Homage à Różewicz” to już czwarty Różewiczowski spektakl Piotra Lachmana, w którym artysta wykorzystuje fragmenty rozmów z Poetą. Wpisane w scenariusz spektaklu, dialogują z tekstami poetyckimi. Mimo spajającej całość ironii dominuje w tym spektaklu postawa badacza. Lachmann w swoim skomplikowanym laboratorium (komputery, stoliki miksujące, oświetlenie, efekty dźwiękowe) poszukuje prawdy o Poecie. Pyta, dlaczego pisze i jak postrzega świat.
Trudną do przecenienia wartością tego spektaklu jest fakt, że rozmowy z Różewiczem (te nagrane) Lachman prowadzi od ponad trzydziestu lat. Dysponuje więc unikatowym archiwum, umożliwiającym wniknięcie w wewnętrzny świat Poety. A że sam Różewicz niezwykle ceni te spotkania i rozmowy, wynika z samych nagrań, także z poetyckiej opowieści „Tempus fugit” (2004), w której utrwalił jedno z takich przyjacielskich spotkań z profesorem Ryszardem Przybylskim i Piotrem Lachmannem:
Piotr używa komórki maila kompiutera i wirusa
on jeden umie prowadzić
samo-chód
a także teatr Poza
(poza czym Piotrze?) Piotr mówi z troską
że Hoene-Wroński sprzedał jakiemuś Francuzowi
Absolut
Aktor i jego awatar
W czasie tych spotkań rozprawiano o sprawach fundamentalnych, podobnie jak w tym spektaklu, zbudowanym na kontrapunktach, napięciach między wypowiedziami Poety i jego teatralizowanym słowem. Teatralizowanym w sposób szczególny, w zgodzie z poetyką Videoteatru, w którym naoczne działanie aktora bywa przetwarzane w działanie zapośredniczone kamerą – aktorka/aktor znajduje się na zapleczu, nie widać jej/go na scenie, ale Lachmann komponuje obrazy z udziałem aktorki/aktora, multiplikuje je, przetwarza, miesza. Często łączy plan żywy z planem przekazywanym za pośrednictwem kamery. Niekiedy bawi się fascynującą granicą między żywym i martwym albo żywym na inny sposób, bo w postaci wirtualnej, fantomowej. Aktor żywy i jego awatar.
W tym spektaklu osobliwość przestawania z nieuchwytną materią obrazu uwydatnia szczelina między sceną i zasceniem. W pewnym momencie aktor, przenika w świat niedostępny widzowi bezpośrednio, ale postrzegany przez oko kamery – zostaje przepołowiony, on i nie on, on i jego wirtualny sobowtór.
Jolanta Lothe jako Stara Kobieta porusza się na masywnym siedzisku, przesuwa je, nie wstając, ale wykonując szczególne ewolucje ciałem, aby z łomotem pokonać następne centymetry. Ta walka ze stawiającą opór materią wzmacnia niepowstrzymany pęd do płodzenia. Poeta komentuje: ten niezrozumiały przyrost masy wbrew logice wciąż trwa. Poeta z fascynacją oddaje hołd okrucieństwu płodzenia mimo wszystko – wbrew pustce i wbrew mętnym perspektywom na przyszłość.
Walka kobiety o potomstwo splata się z nieustanną walką poety ze słowem. Z jego tworzeniem i wiecznym niezadowoleniem: „stara kobieta – pisał Kajzar – wykrwawiła z siebie Piękno. Wiersz”. Kto wie, czy nie połowa wierszy Różewicza krąży wokół aktu pisania i zawodności ujęcia w słowa tego, co najistotniejsze:
czasem „życie” zasłania
To
co jest większe od życia
notował Poeta w wierszu „Dlaczego piszę” z samowiedzą mędrca, który wie, że nie zobaczy TEGO i dlatego właśnie pisze.
Przesłanie
Dwa akcenty w tym spektaklu domagają się odnotowania jako wyraz etycznego przesłania. Pierwszy to echo wojny (wiersz „Pierwsza miłość”), ślad osobistego, bolesnego doświadczenia Poety, które wiąże się z samym jądrem przemocy, zdolnością człowieka do zabijania. Niełatwa była droga Poety-żołnierza do aprobaty dezercji, do idei pomnika poświęconego dezerterom: „czekam na pomnik/nieznanego żołnierza dezertera/ze wszystkich armii/ze wszystkich wojen”.
I drugi akcent: zdolność współodczuwania z braćmi mniejszymi. Pod koniec spektaklu pojawia się postać aktorki w masce świni, nowe wcielenie płodności, Starej Kobiety, bliskiego człowiekowi stworzenia, zepchniętego do roli symbolu brudu i głupiego mięsa. I tym razem Różewicz woła o pomnik, widząc miarę dojrzałości człowieka w tym, że byłby zdolny „powiedzieć/ siostro moja świnio”. Nie przypadkiem Lachmann właśnie wierszem „Świniobicie”, puentuje spektakl. Odwołuje się do pradawnych misteriów, „w których – jak powiada – świnie traktowane były jak sobowtóry człowieka”. W ten sposób spektakl domyka się: pustka domaga się rytualnych ofiar.