Stowarzyszenie Lekarze Nadziei


Stowarzyszenie Lekarze Nadziei to jedna z blisko 8 tys. organizacji pożytku publicznego działających w Polsce. To stowarzyszenie jest jednak jedyne i niepowtarzalne. Wyróżnia je nie tylko piękna historia, ale też wyjątkowa działalność. I właśnie dlatego przedstawiciele tej organizacji zostanĄ uhonorowani Nagrodą Zaufania „Złoty OTIS 2010”.

Jeszcze w czasie stanu wojennego zawiązała się bliska współpraca między polskim środowiskiem medycznym a członkami francuskiej organizacji Médecins du Monde (Lekarze Świata). W 1984 roku na potajemnym zabraniu w Warszawie, w podziemiach kościoła św. Krzyża, przygotowano deklarację o powołaniu polskiej filii Lekarzy Świata. Z uwagi na nieprzychylność ówczesnych władz, dopiero w 1989 roku udało się tę filię oficjalnie zarejestrować jako Stowarzyszenie Lekarze Świata. Jednym z najważniejszych wydarzeń tamtego okresu było zorganizowanie w Krakowie I Spotkania Europejskiego Wschód-Zachód „Medycyna Humanitarna i Prawa Człowieka”. Uchwalono wówczas „Europejską Kartę Działań Humanitarnych”, która stanowi podstawę założeń wielu organizacji humanitarnych w Europie. Był to również czas organizowania licznych wyjazdów z pomocą medyczną do rejonów Europy objętych konfliktami zbrojnymi, takich jak Rumunia, Litwa, Kurdystan, Jugosławia.

Tymczasem potrzeby w kraju były tak ogromne, że zdecydowano się na przekształcenie stowarzyszenia z filii Lekarzy Świata w niezależną organizację Lekarze Nadziei, która od tego czasu działa nieprzerwanie już od 15 lat.

Kresy Wschodnie i Kamerun
Na czym polega wyjątkowa działalność stowarzyszenia? Podejmowało ono dziesiątki akcji z pomocą humanitarną w kraju i za granicą. Poszczególne projekty są zwykle kierowane do stosunkowo niewielkiej grupy ludzi. Nie są to jednak jednorazowe akcje. Lekarze Nadziei, decydując się na organizowanie danej akcji, zakładają, że będzie ona kontynuowana.

Do stałych punktów działalności stowarzyszenia poza granicami kraju należą misje z pomocą humanitarną dla Polaków na Kresach Wschodnich. Podczas kilkudniowych wyjazdów przeprowadza się konsultacje lekarskie, prelekcje w szkołach dotyczące profilaktyki zdrowotnej, przekazuje leki, sprzęt medyczny, sportowy, żywność, książki i zabawki. Nie zawsze udaje się odpowiedzieć na wszystkie potrzeby na miejscu, dlatego po powrocie do kraju, zgodnie z kierowanymi do lekarzy prośbami, wysyła się niezbędne lekarstwa i sprzęt medyczny. Czasami konieczne jest zorganizowanie szczegółowej diagnostyki i dalszego leczenia naszych rodaków z Kresów w Polsce. W tym również pośredniczy stowarzyszenie.

Nieco inaczej wygląda działalność Lekarzy Nadziei w Kamerunie. Od 2006 roku wznowiono współpracę z polskimi misjonarzami pracującymi w przychodniach w Garoua-Boulai i Bertoua. Do tej pory pracowało tam już siedmiu lekarzy, położna i pielęgniarka, średnio po sześć miesięcy. Wyjazdy wolontariuszy do Afryki wiążą się z dużymi kosztami. Dlatego każda z tych osób, oprócz czasu i umiejętności poświęconych już w czasie pracy na misji, wcześniej przez kilka miesięcy gromadzi najpotrzebniejszy sprzęt medyczny, którym wypycha swoje bagaże, zamiast dbać o własne wygody. Wolontariusze pracują w przychodniach na terenie Kamerunu, a oprócz tego szkolą miejscowy personel, dzięki czemu po zakończeniu misji zostawiają na miejscu choć część swojej wiedzy. Wysyłane są też paczki z lekami, czy np. sprzętem sportowym dla dzieci.

Cicha działalność w Polsce
O ile praca w Afryce jest dość medialna, to często nie docenia się działalności Lekarzy Nadziei w kraju. Tymczasem to na niej koncentruje się większość sił stowarzyszenia. Oprócz magazynu darów, gdzie zorganizowano obecnie wypożyczalnię sprzętu medycznego, aptek darów przekazujących leki osobom najuboższym w Krakowie i Warszawie, stowarzyszenie prowadzi w tych miastach przychodnie dla ludzi bezdomnych i ubogich. Rocznie przeprowadza się w nich około 10 tys. konsultacji medycznych. Największą grupą, której pomagają Lekarze Nadziei, są właśnie bezdomni. Niestety, w przeciwieństwie do dzieci czy porzuconych zwierząt, osoby te nie budzą sympatii w społeczeństwie, przez co tak trudno zgromadzić niezbędne fundusze na pomoc. Trudno też pozyskać wolontariuszy do pracy w przychodniach, gdzie – jak łatwo się domyślić – często zdarzają się przypadki chorób pasożytniczych, a pacjenci, oprócz licznych schorzeń, borykają się z uzależnieniem od alkoholu.

Inną formą działalności stowarzyszenia jest odpowiadanie na indywidualne potrzeby ludzi, którzy zgłaszają się do wolontariuszy. Czasami trzeba zrealizować recepty, dostarczyć opatrunki czy materac przeciw­odleżynowy przewlekle chorym, wyposażyć mieszkanie, zakupić żywność, zorganizować wyprawkę dla dziecka, a obcokrajowcom pomóc w rozpoczęciu nauki w Polsce.

Najważniejsi są ludzie
Stowarzyszenie Lekarze Nadziei to przede wszystkim ludzie – zarówno ci, którym niesiona jest pomoc, jak i ci, którzy tę pomoc niosą. Osobą, która stworzyła organizację i stanowi jej autentyczne serce, jest pan profesor Zbigniew Chłap – niegdyś nauczyciel akademicki, obecnie już na emeryturze, całym sercem oddany stowarzyszeniu. Swoją wizją, pasją i przekonaniem o potrzebie niesienia pomocy – nie z litości, ale ze zwykłej ludzkiej solidarności – potrafi skupić wokół siebie osoby w każdym wieku i każdego zawodu. To niesamowite, jak wobec realizacji danego zadania, w którego centrum znajduje się człowiek w potrzebie, potrafią zacierać się różnice między pokoleniami. Najważniejsze jest to, co można zaoferować – czas, pomysł, wysiłek, doświadczenie.

Warto na koniec przytoczyć słowa Preambuły Statutu Stowarzyszenia Lekarze Nadziei:
„Przekonani, iż działalność humanitarna stanowi nieodłączną część życia społecznego w cywilizowanym świecie, (…) świadomi potrzeby objęcia pomocą charytatywną wszystkich ludzi w zagrożeniu zdrowia i życia – zarówno we własnym kraju, jak i poza jego granicami, (…) zobowiązujemy się: nieść pomoc, zwłaszcza medyczną, ludziom najbardziej jej potrzebującym, zapobiegać patologiom społecznym, dyskryminacji i nietolerancji, naruszaniu godności człowieka, promować zdrowie (…)”.


„Apteki Darów”
Mimo że pomoc „Aptek Darów” jest dla najuboższych często jedyną szansą na podjęcie leczenia, to dalsze funkcjonowanie tych punków stoi pod znakiem zapytania. Pod koniec maja 2008 roku Komisja Europejska zabroniła zbiórki leków przez firmy farmaceutyczne niebędące przedsiębiorstwami farmaceutycznymi. Istnienie „Aptek Darów” jest solą w oku branży farmaceutycznej, dalekiej od popierania darmowego rozdawnictwa medykamentów.

Poważne kłopoty dotknęły warszawski punkt wydawania leków prowadzony przez Stowarzyszenie Lekarze Nadziei. Pod koniec listopada ubiegłego roku do tego punktu, mieszczącego się przy ul. Rakowieckiej, wszedł pracownik wojewódzkiego inspektoratu farmaceutycznego w towarzystwie dwóch policjantów. Skonfiskowali leki, a oczekującym w kolejce pacjentom kazali się rozejść. Prawdopodobnie przyczyną tego zajścia był donos o rzekomym handlu narkotykami.

„Apteka Darów” została zamknięta, a śledztwo jest w toku. Groteskowe wydaje się podejrzenie, że wolontariusze emeryci, pod przykrywką działalności charytatywnej, zajmują się sprzedażą narkotyków.


Prof. Zbigniew Chłap,
przewodniczący Stowarzyszenia Lekarze Nadziei

Nie tak dawno pani minister zdrowia publicznie powiedziała, że w Polsce wszyscy są ubezpieczeni. Otworzyłem szeroko oczy ze zdumienia, gdyż 90 proc. naszych podopiecznych to ludzie nieubezpieczeni, niemający prawa do żadnych świadczeń. Ci ludzie są u nas leczeni, bezpłatnie otrzymują leki. Tego aspektu naszej działalności Ministerstwo Zdrowia nie tylko nie docenia, ale rzuca nam kłody pod nogi różnymi restrykcyjnymi rozporządzeniami, uniemożliwiając nam pracę!

Jest np. zarządzenie, które mówi, że przychodnie nie mają prawa jednocześnie konsultować i leczyć, tzn. lekarz po zbadaniu pacjenta nie może podać mu leku. A nasi pacjenci są w specyficznej sytuacji. Trzeba rozumieć ich potrzeby i zdawać sobie sprawę z warunków, w jakich żyją. Nasz podopieczny nie wyjdzie i nie kupi leków w aptece komercyjnej, bo go na to nie stać. Ministerstwo uważa też, że nasza przychodnia ma kupować leki wyłącznie w aptekach komercyjnych, a nie w hurtowni. Urzędnicy stojący za takimi rozporządzeniami nie mają pojęcia, jak wyglądają chorzy przychodzący do nas z odmrożeniami, poranionymi stopami (tzw. stopa bezdomnego), czy różnymi chorobami skórnymi, zwykle zakaźnymi. Czy można przechodzić obojętnie obok chorych, których nie stać na leczenie, czy takich, którzy na skutek różnych kataklizmów życiowych, jakie ich spotkały, nie są w stanie się leczyć?

I kolejna sprawa z tym związana: darmowe leki. W Polsce niszczy się leki, które są na granicy terminu ważności. A przecież one jeszcze mogłyby komuś pomóc! Nie mówię o lekach przeterminowanych, lecz o tych, których termin ważności wynosi np. pół roku. Właśnie wysłałem kolejne pismo do pani minister zdrowia w sprawie utrzymania działalności aptek z darmowymi lekami. Nie mamy wielkich dezyderatów w stosunku do ministerstwa. Prosimy tylko, by nie przeszkadzano nam działać dla dobra chorych, najbardziej potrzebujących pomocy. Jako koronny argument za zlikwidowaniem tych aptek podaje się straty ekonomiczne, jakie ponosi państwo i producenci leków. To czysta demagogia. Wystarczy przyjrzeć się skali naszych działań. Obywatele, którzy korzystają z naszych aptek i przychodni, są obywatelami „innej kategorii”. To o nich mówi się: „czwarty świat”…

4.7/5 - (230 votes)

Nikt nie pyta Cię o zdanie, weź udział w Teście Zaufania!

To 5 najczęściej kupowanych leków na grypę i przeziębienie. Pokazujemy je w kolejności alfabetycznej.

ASPIRIN C/BAYER | FERVEX | GRIPEX | IBUPROM | THERAFLU

Do którego z nich masz zaufanie? Prosimy, oceń wszystkie.
Dziękujemy za Twoją opinię.

Leave a Comment

POLECANE DLA CIEBIE

START TYPING AND PRESS ENTER TO SEARCH