Staram się kupić lek Singulair Mini 4 granulat na receptę z oznaczeniem chorób przewlekłych. Niestety, apteki nie chcą potraktować go jako zamiennika tabletek. A moje dziecko nie ma jeszcze dwóch lat i musi dostać lek w granulkach. Sprawdziłam wiele aptek w Warszawie. Żadna nie dała się przekonać, że granulat nie musi kosztować 150 zł. Czy istnieje jakieś oficjalne rozporządzanie, na które mogę powołać się w negocjacjach z aptekami?
To właśnie za sprawą tego listu, przesłanego do naszej redakcji na początku roku, poznaliśmy Katarzynę Romanowską i jej synka Kubusia. Historia, którą opowiedziała nam pani Katarzyna, zaczęła się w listopadzie ubiegłego roku, kiedy mały Kuba zaczął gwałtownie kaszleć i kichać. Pomimo leczenia, infekcje górnych dróg oddechowych powracały. Wiele razy kończyły się zapaleniem oskrzeli, raz podejrzewano nawet zapalenie płuc. W ciągu trzech miesięcy, od listopada do stycznia, Kubuś chorował prawie bez przerwy. W żłobku spędził zaledwie pięć dni.
Oszukana
Pediatra skierował dziecko do alergologa. Specjalistyczne badania wykazały, że Kubuś ma rozległą alergię pokarmową. Jest uczulony na białko mleka krowiego i jajka (co jest typowe dla wielu dzieci w jego wieku), ale również m.in. na pszenicę, ryż i seler. Po leczeniu sterydami, alergolog zalecił podawanie dziecku leku na astmę – Singulair Mini w formie granulek. „Proszę się nie martwić, lekarstwo nie jest drogie, kosztuje około 20-30 zł” – uspokajała lekarka.
Słysząc to zapewnienie, Katarzyna Romanowska odczuła ulgę. – Choroba Kubusia była dużym obciążeniem dla naszego skromnego budżetu. Leki, badania, miejsce w żłobku, z którego Kuba faktycznie nie korzystał. W styczniu wydaliśmy na to prawie 1000 zł. Bałam się też, że stracę pracę, bo wciąż byłam na zwolnieniu opiekując się chorym dzieckiem. A dysponując tylko pensją męża, na pewno byśmy sobie nie poradzili.
Po uldze przyszło jednak rozczarowanie. Przy realizacji recepty okazało się, że owszem, Singulair znajduje się na liście leków refundowanych, ale tylko w postaci tabletek. Singulair granulat nie jest już refundowany i kosztuje – bagatela – 150 zł!
– Kuba musi przyjmować granulat, bo jest za mały na tabletki. Poczuliśmy się oszukani, bo różnica cenowa między dwiema postaciami tego samego leku jest ogromna. Zadzwoniliśmy do kilkunastu aptek. Wszędzie odmówiono nam sprzedaży granulatu po cenie tabletek – mówi Katarzyna Romanowska.
Prawo sobie – życie sobie
Poszukując informacji na temat Singulairu, pani Katarzyna natknęła się na wiadomość zamieszczoną na naszym portalu www.nazdrowie.pl, z której wynikało, że zamiana leku Singulair 4 (4 mg) na Singulair Mini (4 mg – granulat) jest możliwa i zgodna z prawem. W materiale powołaliśmy się na pismo z Departamentu Polityki Lekowej i Farmacji Ministerstwa Zdrowia, które otrzymała firma MSD Polska, producent leku Singulair.
W dokumencie tym resort zdrowia, odwołując się do art. 38 ust. 5 ustawy z dnia 27 sierpnia 2004 r. o świadczeniach z opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych (Dz.U. Nr 164, poz. 1027, z późn. zmianami), wyjaśnia, iż: „apteka ma prawo wydać lek, inny niż zamieszczony w wykazie leków podstawowych i uzupełniających oraz wykazie chorób oraz leków przepisywanych w tych chorobach, posiadający pozwolenie na dopuszczenie do obrotu, o tej samej nazwie międzynarodowej lub własnej, tej samej dawce, wielkości opakowania i drodze podania co lek zamieszczony w wymienionych wykazach, pod warunkiem, że jego cena nie jest wyższa od limitu ceny, a jeżeli limit ceny jest ustalony, od ceny leku zamieszczonego w wykazach”.
Ponadto resort zdrowia wskazał, że „zarówno w ustawie o świadczeniach, jak i rozporządzeniu Ministra Zdrowia z dnia 18 października 2002 r. w sprawie wydawania z apteki produktów leczniczych i wyrobów medycznych (Dz.U. Nr 183, poz. 1531), nie ma wskazania dotyczącego tej samej postaci farmaceutycznej produktu leczniczego, a jedynie drogi podania, tym samym możliwe jest dokonanie zamiany produktu leczniczego w postaci tabletek na produkt leczniczy w postaci granulatu”.
Przekonani o tym, iż wyjaśnienia, pod którymi podpisał się zastępca Departamentu Polityki Lekowej i Farmacji Wojciech Giermaziak wystarczą, poradziliśmy pani Katarzynie, aby wydrukowała ministerialne pismo, pokazała je w aptece i poprosiła o wydanie Singulairu w postaci granulatu po cenie refundowanej. Ku naszemu zdziwieniu, apteki wciąż twierdziły, że skoro granulatu nie ma na liście leków refundowanych, nie można sprzedać go po niższej cenie. – W kilku aptekach zasugerowano nawet, że jestem oszustką, bo „takie pismo, to każdy może sobie w domu spreparować”. A w niektórych powiedziano mi, że ministerstwo może wydawać sobie rozporządzenia, ale aptek to nie obchodzi, bo rozliczają się z Narodowym Funduszem Zdrowia – opowiada Katarzyna Romanowska.
Trzy problemy główne
Zastanawiające jest, że na liście leków refundowanych została umieszczona tylko jedna postać leku Singulair. Ta nieprzyjemna sytuacja – zarówno dla pani Katarzyny, jak i dla wielu innych rodziców – nie miałaby miejsca, gdyby obie postaci Singulairu można było po prostu kupić w każdej aptece po cenie refundowanej.
– Wniosek o wpisanie preparatu Singulair Mini na listę leków refundowanych w chorobach przewlekłych złożyliśmy na początku lipca 2009 roku. We wskazaniach wpisaliśmy: „Leczenie astmy przewlekłej o łagodnym lub umiarkowanym nasileniu u pacjentów w wieku od 6 miesiąca do 5 roku życia” – mówi Karol Poznański, PR Manager w MSD Polska. – Otrzymaliśmy już pozytywną rekomendację od Departamentu Polityki Lekowej i Farmacji Ministerstwa Zdrowia. Teraz czekamy na decyzję minister Ewy Kopacz i publikację znowelizowanego wykazu leków refundowanych, w którym znajdzie się zapewne preparat Singulair Mini.
Kierując się wspominaną już interpretacją przepisów dokonaną przez resort, firma MSD uważa, że do czasu wprowadzenia Singulairu Mini na listę refundacyjną, preparat ten może być wydawany przez apteki jako lek refundowany, z zachowaniem tego samego limitu refundacyjnego jak dla preparatu Singulair w tabletkach do rozgryzania i żucia.
Drugim problemem, który ujawnił się „dzięki” granulkom Singulairu, jest niedostateczna znajomość treści ustaw sejmowych i rozporządzeń ministerialnych przez właścicieli i pracowników aptek. Przepisy te regulują funkcjonowanie branży farmaceutycznej, dlatego zarówno ustawodawcy, jak i osobom, których te przepisy dotyczą, powinno zależeć na jak najlepszej wzajemnej komunikacji. W sprawie opisanej przez panią Katarzynę Romanowską niepokoi fakt, że aptekarze nie czuli się zobowiązani do przestrzegania postanowień zawartych w dokumentach ministerialnych.
– Obowiązkiem farmaceutów jest znać przepisy prawne, które ich dotyczą – mówi Piotr Olechno, rzecznik prasowy Ministerstwa Zdrowia. – W kontaktach z pacjentami nie mogą się zasłaniać nieznajomością ani treści, ani wykładni tych przepisów. Niewiedza nie zwalnia ich z odpowiedzialności, a za nieprzestrzeganie prawa grożą kary. Jeśli z kolei zapisy nie są dla nich zrozumiałe, mogą zwrócić się o wyjaśnienia np. do izb aptekarskich, które biorą udział w tworzeniu odpowiednich regulacji, albo do ministerstwa.
Zdaniem Piotra Olechno, farmaceuci, tak samo jak lekarze, powinni kierować się w swoich wyborach dobrem pacjenta. Najpierw wyjaśnić sprawę, z którą przychodzi pacjent, a potem podejmować decyzję. – Szykanowanie pacjentki, która domaga się swoich praw i powołuje się na odpowiednie rozporządzenie resortowe, jest niedopuszczalne. Na jej miejscu zgłosiłbym sprawę do Rzecznika Praw Pacjenta – mówi Olechno.
Tutaj jednak pojawia się trzeci problem, który stawia pod znakiem zapytania zasadność i efektywność interwencji w opisywanej sprawie u Rzecznika Praw Pacjenta. Chodzi o niejednoznaczność sformułowań używanych w dokumentach państwowych, które zamiast porządkować, wprowadzają bałagan. Wnikliwy czytelnik zauważy przecież, że postępowanie farmaceutów, którzy nie chcieli sprzedać pani Katarzynie granulek Singulairu po cenie refundowanej, może być usprawiedliwione. W przepisach użyto bowiem wyrażenia: „apteka ma prawo wydać lek…”. A przecież „mieć prawo” to nie to samo co „mieć obowiązek”. „Mieć prawo” to „mieć wybór”. Aptekarze mogli więc uznać prośbę pani Katarzyny za uzasadnioną, ale też nie musieli.
Radośnie-smutny epilog
Po wielu tygodniach poszukiwań, dzięki własnej wytrwałości i ludzkiej serdeczności, Katarzyna Romanowska odnalazła aptekę, w której do tej pory zaopatruje się w Singulair Mini granulat po cenie refundowanej. Apteka ta może pozwolić sobie na takie transakcje, bo podpisała korzystną umowę z hurtownią leków. Kuba rośnie, czuje się coraz lepiej, ale terapia Singulairem potrwa jeszcze bardzo długo. – Stara łacińska maksyma mówi: ignorantia iuris nocet (nieznajomość prawa szkodzi). To przykre, że w tym wypadku najbardziej jednak szkodzi tym, którzy nie mogą się bronić – podsumowuje gorzko Katarzyna Romanowska.
A ja boleję jeszcze nad jednym. Sejm uchwala nowe przepisy, Ministerstwo Zdrowia wydaje nowe rozporządzenia, ale nie zawsze znajdują one zastosowanie w codziennej praktyce. Właścicielka pewnej podwarszawskiej apteki, prosząc o anonimowość, powiedziała: – Ja bym wydała klientce tańszy zamiennik, ale w tym kraju nie można być niczego pewnym. Skąd ja mogę wiedzieć, czy za tydzień, za dwa nie zmienią się przepisy i nie okaże się wtedy, że mój wybór był właściwy moralnie, ale naraził na straty moją firmę.
No cóż… Ale to już temat na zupełnie inny artykuł.