Piękno i sztuka leczenia


Rozmowa z prof. dr. hab. n. med. Aleksandrem Sieroniem, kierownikiem Oddziału Klinicznego Chorób Wewnętrznych, Angiologii i Medycyny Fizykalnej Uniwersytetu Śląskiego

Czy w dzisiejszych czasach można w ogóle być lekarzem humanistą?
Jedyną drogą, która pozwala nam, lekarzom, wytrzymać w tym ciężkim świecie chorych ludzi, jest powtarzanie sobie, że musimy jak najlepiej wykonywać swoją pracę i zawsze działać dla dobra pacjenta. Istnieje jednak coś takiego, czego nie jesteśmy w stanie przeskoczyć: granica naszej wiedzy. Wiem, że jestem w określonym obszarze: Katowice, Warszawa, Europa i – być może – uda mi się wysłać pacjenta tam, gdzie można mu skuteczniej pomóc. Uda mi się, jeżeli będę wiedział, dokąd go wysłać i będą ku temu warunki ekonomiczne. Jednym słowem, nasza wola jest ograniczona percepcją, wiedzą i sprawami od nas niezależnymi, jak właśnie koszty leczenia. To rozpaczliwa bezradność lekarza: wiem, że mogę pomóc, ale nie przeskoczę braku możliwości ekonomicznych. Co nie znaczy, że wolno mi zaprzestać walki.

Obecnie spojrzenie na wiedzę medyczną to takie „ABC”. „A” to wiedza pewna, potwierdzona w megaanalizach, badaniach na setkach tysięcy ludzi. „B” to wiedza mniej pewna, ale ekspercka, też potwierdzona na dostatecznie wielu grupach ludzi. Wyrasta z takiego myślenia: „Mocz zalega? Zalega. Wobec tego, szukamy przyczyny i skutecznej terapii”. Wiedza „C” to eksperyment.

A gdzie jest człowiek? Piękno, sztuka leczenia i sztuka patrzenia?
Mamy społeczeństwo konsumpcyjne, ale ile jeszcze można zjeść? Mało, bo zabronił lekarz, broni mi też moje poczucie odpowiedzialności za własne zdrowie. Samochody? No cóż, model jeden, drugi, trzeci, dziesiąty, następuje przesyt i kupujemy skromnego Peugeota. Domy? W górach, nad morzem, nad jeziorami, w Hiszpanii, Portugalii, na Karaibach… Nie bywamy w nich nawet raz w roku, mieszkamy gdzieś na obrzeżach Warszawy, Katowic, Krakowa itp. Pić też nie można, bo o wątrobę trzeba dbać. Można być koneserem sztuki i stworzyć własną galerię, ale wtedy trudno być jednocześnie lekarzem. Konsumpcja nie wystarczy na całe życie.

Lekarz humanista… Ja jestem chyba jednym z niewielu lekarzy, który oprócz wykształcenia medycznego ma także wykształcenie politechniczne!

I kilka specjalizacji medycznych, pasji oraz „rodowód” artystyczny…
Tak. Jestem człowiekiem niespokojnym i zachłannym na życie. Mam specjalizację z zakresu chorób wewnętrznych, angiologii, kardiologii, balneoklimatologii, medycyny fizykalnej. Jestem też instruktorem jeździectwa, a także koniarzem, a – jak twierdzą wszyscy koniarze na świecie – zostaje się nim do końca życia. Przez wiele lat jeździłem konno, byłem kaskaderem, dublerem, statystą w wielu filmach. Nie były wprawdzie kręcone w Hollywood, ale dla mnie miały posmak westernu. Grałem m.in. w „Jeszcze słychać śpiew i rżenie koni”, bardzo znanym i cenionym w kręgach koniarzy. W niektórych scenach na planie grała prawie setka koni. I ja! Eeech, ta młodość…

Lekarz humanista to właściwie kto?
Niełatwo na to pytanie odpowiedzieć. Zastanawiam się nad tym, ilekroć słyszę, że lekarz humanista to ktoś taki, kto jest w pewnym sensie artystyczną duszą i uważa, że medycyna jest sztuką, ma wpisany artyzm niejako w swoją istotę. Nie chciałbym być pacjentem tak myślącego lekarza!

Wydaje mi się, że humanizm w medycynie jest pochodną dwóch rzeczy. Na pewno podejścia do człowieka, nie tylko pacjenta. Zawsze na pierwszym planie jest człowiek. W nowoczesnym pojęciu lekarz humanista potrafi zobaczyć w pacjencie człowieka, który ma emocje, myśli, wrażliwość. Żyjemy w świecie, w którym wszystko odnosi się do statystyki, która mówi, że przewidywalny czas przeżycia w danej jednostce chorobowej wynosi np. 5, 7 miesięcy… Lekarz ma prawo to powiedzieć, ale lekarz humanista tak nie powie. Nie chodzi o to, by omijać prawdę, zwłaszcza tę trudną, ekstremalną. Nie można mówić, że generalnie jest dobrze, jeżeli to nieprawda. Słowa lekarza nie mogą zabijać ani ranić. Przed nami stoi drugi człowiek.

I inne spojrzenie na to zagadnienie: lekarz humanista to człowiek oczytany, zorientowany w sprawach kultury. To także człowiek, który pisze, maluje, komponuje, rzeźbi. To niezwykle trudne w naszej rzeczywistości, gdyż lekarz pracujący krócej niż 12 godzin na dobę jest ewenementem. Nie znam takich lekarzy. Lekarz pracujący 14 godzin się zdarza. Fikcją jest słynne 48 godzin tygodniowo. Wczoraj był u mnie lekarz, który był po sześciu dyżurach non stop. Czy może się jeszcze rozwijać? Sięgnąć po Sartre`a, Prousta… Czy jest w stanie poczuć smak humanistycznego wykształcenia? W tym ujęciu humanizm to wspaniały dodatek. Na końcu dobrego jedzenia powinno się zawsze znaleźć dobre ciastko z kremem i dobra kawa.

Czy jednak i jedno, i drugie skojarzenie z tym hasłem nie jest dzisiaj głównie owym ciastkiem z kremem?
W pędzie życia coraz częściej gubimy wartości, ślizgając się po powierzchni zjawisk i problemów. Dzisiaj sprowadziłbym odpowiedź na to pytanie do stwierdzenia, że lekarz humanista to lekarz, który ma szansę, by jeszcze o humanistyce pomyśleć. Jeżeli dalej będziemy szli w tym kierunku, to takich lekarzy już nie będzie. Taka sytuacja jest nie tylko w Polsce. Jako profesor visitor w USA stwierdziłem, że tam też tylko trafiają się lekarze-humaniści, ale to nie jest reguła. Zdarzają się jednak fascynujące spotkania! W Filadelfii miałem okazję porozmawiać z jednym z profesorów medycyny, na temat fatalnego przekładu „Pana Tadeusza” na angielski! Analizowaliśmy to wspólnie. Dyskusja była wspaniała, czułem się rzeczywiście tak, jak się czuje człowiek, jedząc pyszne ciastko z kremem i pijąc dobrą kawę. Ale codzienność jest taka, że są niewielkie szanse na rozmowę z pacjentem, jego rodziną, a nawet z kolegami lekarzami, także podczas kongresów.

Humanizm jest czymś, co czyni z człowieka humanistę. Brzmi to dziwnie, ale rozumiemy, o co chodzi. Człowiek jako soma i człowiek jako psyche to dwie rzeczy. Soma – jemy, śpimy, wstajemy, trawimy; psyche – myślimy. A lekarz? Wstaje rano, myśli o tym, że o 8.00 jest odprawa, 8.15 – kominek, potem obchód, zlecenia, badania, konsultacje, praca kończy się o 15-tej, o 17-tej gabinet i pacjenci, jeszcze jakieś spotkanie, koniec o 21-ej, a potem jeszcze trzeba przeczytać kilka artykułów związanych z pracą naukową… Gdzie jest miejsce na Tołstoja, Różewicza? Żeby dostrzec, jak piękny jest wiersz, jak piękne są liście jesienne, jak pięknie pisze do mnie mój przyjaciel, który przyniósł mi życzenia imieninowe: „Aleksander to greckie Aleksandros; alekso – znaczy bronię, wspomagam, a andros – mąż, mężczyzna, czyli jest to: mężczyzna pomagający”. Świat lekarza powinien być wzbogacony o prawdziwy humanizm.

Czy uniwersytety medyczne w jakimś stopniu tę rolę spełnią?
Absolutnie nie. Uniwersytet medyczny powstał dlatego, że akademia medyczna przestała obejmować wszystko, co łączy się z medycyną. Jest wiele wydziałów, które nie są stricte medycyną, ale są z nią związane, np. socjologia medycyny, zdrowie publiczne itp., to one przekształciły akademie w uniwersytety medyczne. Nie ma tam jednak bloku zajęć z literatury, historii sztuki, plastyki, historii, muzykologii itp. Dla mnie, człowieka, który kiedyś sam pisał wiersze, publikował, był szefem teatru, miał wstęp bez egzaminów na reżyserię – proponowali mi to Daniel Olbrychski i Tadeusz Łomnicki – uniwersytet medyczny tak skonstruowany, jak obecnie, ma niewiele wspólnego z uczelnią humanistyczną. Humanistyka wzbogaca, buduje się w nas świat prawdziwych wartości. Nie musimy i nie powinniśmy starać się zaradzić złu całego świata, ani nosić na swych barkach wszystkich zdrowotnych nieszczęść ludzkości. Nie można też myśleć o medycynie, że jest to przede wszystkim sztuka. W medycynie jest niezbędne to, co w sztuce: kreatywne myślenie i wrażliwość. Ale to nie wystarcza.

Dlaczego nie wystarcza?
Sztuka jest częścią myślenia humanistycznego, więc skoro medycyna jest sztuką, to lekarz nie jest zmuszony do myślenia precyzyjnego. To błąd. Jesteśmy zmuszeni do bardzo precyzyjnego myślenia, ale potem powinien być czas na muzykę, teatr, literaturę, wystawy, muzea itp. Bo to nas ociepla, powoduje, że najpierw widzimy człowieka, a potem chorobę, i jesteśmy wrażliwi na jego reakcję, opinię, rokowania itd.

Gdybym w tygodniu nie wybrał się do kina, operetki, opery, nie przeczytał dobrej książki, to uznałbym, że taki tydzień upłynął mi bez żadnej przyjemności i szerszej refleksji. Upłynął na samej pracy. A to za mało na życie.

Co daje humanistyka? Właśnie to ciastko z kremem, cappuccino, które jest słodkie i dobre, ten moment przyjemności, wyzwolenia się z tego, co niezbędne do życia, rutynowe. Daje oddech. Lekarz humanista pamięta o swoich zawodowych obowiązkach, jest precyzyjny aż do bólu, ale na końcu pozwala sobie złagodzić obyczaje. I dzięki temu łagodniej, z większą serdecznością i zrozumieniem patrzy na chorego człowieka.

4.5/5 - (303 votes)

Nikt nie pyta Cię o zdanie, weź udział w Teście Zaufania!

To 5 najczęściej kupowanych leków na grypę i przeziębienie. Pokazujemy je w kolejności alfabetycznej.

ASPIRIN C/BAYER | FERVEX | GRIPEX | IBUPROM | THERAFLU

Do którego z nich masz zaufanie? Prosimy, oceń wszystkie.
Dziękujemy za Twoją opinię.

Leave a Comment

POLECANE DLA CIEBIE

START TYPING AND PRESS ENTER TO SEARCH