Czy legalizować EUTANAZJĘ?

Czy legalizować EUTANAZJĘ?


Wraz z postępem techniki medycznej możliwe jest utrzymywanie przy życiu coraz większej liczby pacjentów, również takich, którzy będą nieodwracalnie cierpieć. Coraz częściej dyskutuje się więc o możliwości eutanazji.

W wielu krajach, także w Polsce, pojęcie „eutanazja” nie ma dobrej prasy, między innymi z powodu zbrodniczego nazistowskiego programu T4, który polegał na mordowaniu osób upośledzonych umysłowo i niepełnosprawnych. Eksterminację prowadzono pod eufemistyczną nazwą „eutanazja”. Z prawdziwą eutanazją miało to niewiele wspólnego, gdyż zabijani nie cierpieli w nieznośny sposób, a motywem morderstw była ideologia nazistowska. Wiele osób obawia się jednak, że zezwolenie na eutanazję oznacza wolną rękę dla lekarza w kwestiach życia i śmierci. Nie o to chodzi. Zwolennicy legalizacji eutanazji mają na myśli prawo do decyzji o momencie własnej śmierci w obliczu nieusuwalnego i nieznośnego cierpienia.

DECYDOWANIE O ŚMIERCI
W dyskusjach odróżnia się dwa ro­dza­je eutanazji: czynną i bierną. W pierwszym przypadku do śmierci prowadzi działanie, w drugim – powstrzymanie się od niego, czyli zaprzestanie intensywnej opieki medycznej. Eutanazja bierna tak naprawdę ma miejsce w każdym szpitalu, gdy odstępuje się od reanimacji, nie mając nadziei na uratowanie życia. Zdarza się jednak, że cierpiący pacjent prosi o zrezygnowanie z bolesnych zabiegów, które tylko odwlekają to, co nieuniknione. Taka odmiana eutanazji jest legalna i nikt się jej nie sprzeciwia. Kościół katolicki protestuje jedynie przeciwko eutanazji czynnej, akceptując prawo do odstąpienia od uporczywej terapii. Przykładem jest tu choroba i śmierć Jana Pawła II.

Jakie argumenty wytacza się przeciw dobrowolnej eutanazji czynnej? Jest ona formą pomocy przy samobójstwie, a to w wielu krajach czyn zabroniony prawnie. Argumenty przeciw eutanazji czynnej są podobne, jak przeciw samobójstwu. Wiele z nich jednak nie ma tu zastosowania. Można potępić moralnie samobójców, którzy pozbawiając się życia, wymigują się od zobowiązań wobec innych. Osoba śmiertelnie chora – nie z własnej woli – nie wywiąże się już z obowiązków. Ograniczenie prawa do samobójstwa jest ograniczeniem wolności, a każde takie ograniczenie musi być umotywowane ze względu na wolność innych osób. Nie ma jednak argumentów, które mogłyby rozstrzygać o niemoralnym charakterze wszelkich rodzajów samobójstwa (obejmujących też czyny heroiczne i męczeńskie).

Argumenty przeciw samobójstwu i eutanazji czynnej zwykle mają charakter światopoglądowy, czy raczej religijny: wiele religii uważa, że człowiek nie ma prawa decydować o życiu i śmierci. Brak filozoficznych racji na rzecz takiego stanowiska. Jak powiadał Tadeusz Kotarbiński: „Dojrzewa również przeświadczenie, iż dobrowolne zakończenie własnego życia w warunkach eutanazji zdobędzie sobie uznanie jako forma końca najbardziej godna ludzi rozumnych, bez porównania rozumniejsza niż oczekiwanie na brutalny zwykle akt ze strony czy to przyrody, czy przypadku, czy wreszcie bliźnich działających nie w naszym, lecz własnym interesie”.

Spór o prawo do dobrowolnej śmierci dla powoli i boleśnie umierającego jest w ostatecznym rozrachunku sporem między zwolennikami przyznania człowiekowi prawa do decydowania o własnym losie a przeciwnikami takiego poglądu.

NA ŻYCZENIE PACJENTA
Jakie inne argumenty można wytoczyć przeciw eutanazji czynnej? Na przykład taki, że rolą lekarza nie jest zabijanie. Jednak zwolennikom eutanazji nie chodzi o zamianę lekarzy w katów; lekarz i tak podejmuje decyzje, które mają charakter eutanazji biernej. Samo rozróżnienie między działaniem a zaniechaniem ma jednak głównie charakter psychologiczny; gdy czegoś nie czynimy, zwykle nie czujemy się odpowiedzialni za splot wypadków. To jednak tylko złudzenie. Weźmy prosty przykład: lekarz, który zapomni podłączyć chorego do respiratora, co doprowadzi do śmierci, będzie tak samo odpowiedzialny, jakby podjął niewłaściwe leczenie. Kiedy śmierć jest wynikiem zaniechania, odpowiedzialność się nie zmniejsza. Zaniechanie jest bowiem rodzajem działania, a więc eutanazja czynna to specyficzna odmiana biernej. A przecież lekarze odstępujący od dalszej reanimacji nie są katami; po prostu wiedzą, że dalsze wysiłki będą nieskuteczne.

Zatem warunkiem, który musi być spełniony w przypadku eutanazji czynnej, jest nieuchronność i bliskość śmierci pacjenta. W większości legislacji dotyczących eutanazji wymaga się, żeby lekarz skracał cierpienia na wyraźne i wielokrotnie powtarzane życzenie, mając pewność, że nie ma innego wyjścia.

Coraz więcej krajów wprowadza regulacje dopuszczające eutanazję czynną na życzenie pacjenta lub pozwalające na odstąpienie od karania lekarza za zabójstwo w takim wypadku.

TRWAŁA UTRATA ŚWIADOMOŚCI
Trudniej jest, gdy pacjent nie może wyrazić woli z powodu urazów układu nerwowego, ale nie jest w stanie śmierci mózgowej. Niektórzy pacjenci, podtrzymywani przy życiu przez nowoczesną aparaturę, nie dysponują już wolą: przestali być podmiotami moralnymi z powodu uszkodzeń mózgu i trwałej utraty świadomości. Są jedynie obiektami troski bliskich – czyli przedmiotami moralnymi, pozbawionymi możliwości decydowania o swoim losie. Takimi przedmiotami moralnymi są też bardzo małe dzieci czy zwierzęta domowe: troszczymy się o nie, ale nie możemy wymagać, by one troszczyły się o nas.

Pojawia się pytanie, czy organizm człowieka, który nie jest już świadomy i nic nie odczuwa (lub odczuwa wyłącznie na poziomie odruchowym), różni się bardzo od organizmu, którego mózg obumarł. Jeśli nie ma szans na poprawę, to taki pacjent pozostaje w stanie przedłużonej agonii. Konwencjonalne kryterium śmierci – śmierć mózgowa – okazuje się niewystarczające. Potrzebne są regulacje, które pozwolą humanitarnie odstąpić od podtrzymywania przy życiu samego ciała.

Każda taka decyzja wymaga głębokiego namysłu i starannego rozważenia, czy na pewno nie ma cienia szansy na poprawę stanu zdrowia.

4.8/5 - (143 votes)

Leave a Comment

POLECANE DLA CIEBIE

START TYPING AND PRESS ENTER TO SEARCH