Otyłość zaczyna się w mózgu


Sądzicie, że jesteście winni swojej otyłości? Nie jesteście. Odpowiedzialny jest wasz mózg i jego zapotrzebowanie na energię.

Recepta na szczupłą sylwetkę wbrew pozorom jest bardzo prosta. Nie wymaga skomplikowanej diety, intensywnych ćwiczeń fizycznych czy rygorystycznych ograniczeń żywieniowych. Wystarczy umiejętność rozpoznawania własnych emocji, zarządzania nimi, a w konsekwencji – skutecznego radzenia sobie ze stresem.

– Utrata wagi nie jest kwestią woli – twierdzi lekarz Achim Peters, autor książki „Samolubny mózg. Dlaczego diety nie działają” (Wydawnictwo Naukowe PWN). Już w latach 50. fizjolog Jean Mayer przekonywał, że apetyt nie zależy od naszej woli, lecz jest regulowany poziomem energii w organizmie. Jeśli człowiek ma za mało energii – jest głodny i je, a kiedy poziom energii wzrośnie – jest syty i przestaje jeść. Musi więc istnieć jakiś sygnał, który wskazuje, że organizm potrzebuje energii. Która część organizmu go wysyła? Kto jest dysponentem energii w naszym ciele? Na te pytania odpowiada Achim Peters swoją nową teorią selfish brain. Organem odpowiedzialnym za dystrybucję energii w organizmie jest nasz mózg, który zajmuje szczególne miejsce w hierarchii metabolizmu i działa jak egoistyczny despota.

Energia a stres
W czasach prehistorycznych, kiedy ludzie byli narażeni na długotrwałe okresy głodu, a także wszelkiego rodzaju zagrożenia zewnętrzne, mózg musiał funkcjonować na najwyższych obrotach. W stresowych sytuacjach odcinał dostawy energii, a także decydował, kiedy potrzebna jest kolejna porcja pożywienia i w jakiej ilości. Ów mechanizm działa do dzisiaj. Jeśli funkcjonuje bez zarzutu, nie tyjemy. Gdy zaczyna szwankować, nasz mózg bez opamiętania woła: jeść!

Z badań, które przytacza autor książki, wynika, że na metabolizm mózgu i organizmu duży wpływ ma sposób radzenia sobie z emocjami i stresem. Choć dziś większości ludzi nie grożą okresy głodu, codzienne sytuacje (np. korki na ulicy, mnóstwo informacji czy problemy w relacjach międzyludzkich) mogą być równie stresujące. W momentach działania stresora uruchamia się nasz wewnętrzny układ stresowy, wysyłając komunikat: walcz albo uciekaj. W sytuacji zagrożenia (stresu) wzrasta nasza zdolność reakcji; wydzielany jest hormon stresu – adrenalina, podnosi się poziom cukru we krwi, serce bije szybciej, wyostrza się koncentracja. Te procesy potrzebują mnóstwa energii. Co więcej, u osób otyłych mózg ma mniejszą zdolność czerpania energii z wewnętrznych zasobów, np. tkanki tłuszczowej. Choć organizm wysyła komunikat: mam rezerwy, mózg ciągle woła: jeść!

Z moich doświadczeń wynika, że główną przyczyną takiego stanu rzeczy jest fakt, że organizmy osób otyłych (a także uzależnionych) znajdują się w nieustającym pogotowiu stresowym. Dlaczego? Ponieważ większość z nich cierpi z powodu PTSD (syndromu posttraumatycznego) albo przewlekłego stresu. Jeżeli ciągle odczuwasz głód, to nie dlatego, że brak ci silnej woli, nie masz wykształconych nawyków zdrowego odżywiania albo stosujesz niewłaściwą dietę. Dzieje się tak dlatego, że zapotrzebowanie twojego mózgu na energię nie może być zaspokojone, ponieważ mózg jest ciągle głodny, a ty radzisz sobie ze stresem. Napady wilczego apetytu, kompulsje, obsesyjne myśli krążące wokół jedzenia oraz diet to wyraz permanentnego kryzysu energetycznego twojego mózgu.

Dlaczego diety nie działają?
Diety odchudzające ograniczają dostawę energii, a tym samym – z punktu widzenia mózgu – stanowią dodatkowy stres. Zapotrzebowanie energetyczne organizmu podczas diety pokrywane jest z naszych zapasów. Kilogramów nam ubywa, ale ponieważ poziom stresu rośnie, równowaga metaboliczna jest zaburzana coraz bardziej, wewnętrzny konflikt energetyczny przechodzi w stan przewlekły. Kuracja odchudzająca niczym nie różni się dla twojego mózgu od prehistorycznej klęski głodu, nic więc dziwnego, że po jej zakończeniu “niedożywiony mózg” domaga się nadrobienia strat i… mamy efekt jo-jo.

Wszystko przez emocje
Kiedy twój wewnętrzny mechanizm bilansu energetycznego działa sprawnie, jesz, kiedy jesteś głodny, przestajesz – gdy czujesz się syty. W sytuacji stresowej, w zależności od twojego temperamentu, jesz więcej albo mniej. Po ustaniu działania stresora twój wewnętrzny układ stresowy powraca do stabilnego stanu spoczynkowego.

Otyłość powstaje wówczas, gdy zaburzona jest równowaga pomiędzy homeostazą energii w mózgu a homeostazą emocjonalną. Jeśli potrafisz w naturalny sposób przywracać ową równowagę, szczupła sylwetka jest niejako efektem ubocznym. Nie jesteś w stanie całkowicie wyeliminować ze swojego życia sytuacji stresujących. Jedyne, co możesz, to nauczyć się sobie z nimi radzić.

Książka ,,Samolubny mózg. Dlaczego diety nie działają” dostarcza mi – terapeutce od lat pracującej z osobami cierpiącymi z powodu zaburzeń odżywiania (anoreksji, bulimii, kompulsywnego objadania się) – medycznych dowodów na potwierdzenie mojej hipotezy, że stres = depresja = nadwaga. W procesie terapii odchudzania podkreśla rolę nie tylko terapeuty, psychologa, lecz także terapeuty manualnego (pracującego z ciałem), a także endokrynologa. To, że ludzie otyli i z nadwagą ,,zajadają emocje”, wiadomo od lat. Dotychczasowe metody leczenia koncentrowały się głównie na zastępowaniu ,,zajadania” emocji choćby ćwiczeniami fizycznymi, antydepresantami (które, o ironio, pobudzają apetyt), terapią uzależnień mającą na celu powstrzymanie kompulsji czy treningiem asertywności. Niektóre z nich mają sens, ale…, by nauczyć się radzić sobie z emocjami, trzeba zacząć je odczuwać. Z moich doświadczeń wynika, że większość z nas (nie tylko osoby z nadwagą) ma z tym problemy.

Potrzebna współpraca
Pierwszy krok na drodze do świadomego odżywiania to powstrzymanie kompulsji. Zgodnie z moją metodą to wyciszenie wewnętrznego układu stresowego, kiedy stresor przestanie działać. Każdy z nas przychodzi na świat z tzw. indywidualnym wzorcem napięcia mięśniowego, czyli cielesnego reagowania na stres. Niektórym napinają się przede wszystkim mięśnie szyi, innym stres ,,odkłada się” w lędźwiowej części kręgosłupa, obręczy barkowej albo w kolanach. Większość osób z nadwagą ma zablokowany rejon: miednica – biodra – brzuch. Dzieje się tak, ponieważ w tych częściach ciała znajduje się najwięcej komórek reagujących na komunikat: walcz albo uciekaj.

Rozpoznanie indywidualnego wzorca napięcia mięśniowego, zatrzymanie kompulsji i umiejętność odreagowania stresu, najpierw w ciele, a dopiero potem poprzez świadome radzenie sobie z emocjami, to jedyna metoda terapii zaburzeń odżywiania. Dlatego niezbędna jest współpraca psychologa, profesjonalnego terapeuty manualnego i endokrynologa, o czym przekonuje w swojej książce Achim Peters.

4.4/5 - (341 votes)

Leave a Comment

POLECANE DLA CIEBIE

START TYPING AND PRESS ENTER TO SEARCH