Kowal zawinił, Cygana powiesili


Prowokacja dziennikarska, przeprowadzona przez TVN 24 w lipcu br. w trzech warszawskich szpitalach, wywołała szereg komentarzy. Dziennikarz udający zaKażonego wirusem świńskiej grypy (A/H1N1) chciał sprawdzić, jak przygotowane są nasze szpitale na wypadek wystąpienia epidemii.

Zlekarskiego punktu widzenia prowokacja była chybiona, bo przeprowadzono ją w szpitalach, a nie wśród lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej, gdzie powinni być leczeni chorzy na grypę (oczywiście niepowikłaną). Prowokacja pokazała jednak, w jaki sposób zareagowali ludzie odpowiedzialni za funkcjonowanie polskiego systemu ochrony zdrowia (chociaż osobiście, tak jak wielu ekspertów, uważam, że systemu to my już nie mamy…).

Medialna choroba
Grzechem pierworodnym, popełnionym w sprawie świńskiej grypy, był brak właściwej reakcji na medialną „aferę” związaną z pojawieniem się świńskiej grypy w Polsce. Epatowanie widzów zdjęciami autobusu pełnego dzieci wracających z wycieczki do Hiszpanii pod eskortą policji, jadącego do szpitala, bo rozpoznano przypadki zakażenia wirusem
A/H1N1 wśród wycieczkowiczów, jest usprawiedliwione z punktu widzenia dziennikarskiego newsa. Dlaczego jednak natychmiast nie było reakcji ze strony Państwowej Inspekcji Sanitarnej czy Ministerstwa Zdrowia
– tego nie sposób zrozumieć.

O jaką reakcję chodzi? Otóż media spowodowały, że przeciętny Polak uważa świńską grypę za chorobę bardzo ciężką, a nawet śmiertelną, wymagającą leczenia szpitalnego i wyrafinowanych badań diagnostycznych. Co jakiś czas podaje się liczbę zgonów z powodu tej choroby, a przecież o wiele więcej jest zgonów z powodu powikłań po „zwykłej” grypie.

Większość fachowców uważa infekcję wirusem świńskiej grypy za znacznie łagodniejszą, jeżeli chodzi o przebieg, niż infekcja spowodowana „normalnym” wirusem grypy. Za wystarczające uważa się podanie leków przeciwzapalnych i przeciwwirusowych oraz izolację chorego w domu. W Wielkiej Brytanii, która – w odróżnieniu od Polski – przeżywa prawdziwą epidemię tej grypy, uruchomiono infolinię, gdzie pracownicy (i nie są to lekarze) NHS (National Health Service
– Narodowego Systemu Zdrowia) wydają zalecenia po zebraniu wywiadu przez telefon! Zalecają zażycie leków typu pyralgin czy paracetamol i pozostanie przez cztery dni w domu, a dopiero po tym czasie – o ile objawy choroby nie ustąpią – polecają wizytę u lekarza domowego.

Ministerstwo w akcji
Groźne dla zdrowia, a nawet życia, są powikłania każdej grypy, nie tylko świńskiej – zwłaszcza u ludzi starszych i mających jednocześnie inne schorzenia. W tych właśnie przypadkach chorego należy hospitalizować. Niestety, tego typu informacji przez wiele tygodni nie usłyszeliśmy z ust ministra zdrowia czy przedstawicieli Głównego Inspektoratu Sanitarnego. Usłyszeliśmy natomiast z ust minister Ewy Kopacz, po wyemitowaniu materiału przez TVN 24 (w którym nie występował lekarz!), słowa deprecjonujące część środowiska lekarskiego („niech się niektórzy nie mordują w tym zawodzie…”), a także obietnicę szybkiego ukarania winnych.

Następnego dnia media podały, że mazowiecki oddział NFZ nałożył na te trzy szpitale kary finansowe w wysokości około 1 mln, 500 tys. i 400 tys. złotych. Co ciekawsze, nikt z NFZ nie przeprowadził w tych szpitalach kontroli, nikt nie zapytał o jakiekolwiek wyjaśnienia! W wezwaniach do zapłaty, które szpitale otrzymały kilka dni później, dyrektor mazowieckiego oddziału NFZ Barbara Misińska, jako uzasadnienie decyzji, podała: „Ujawnienie przez telewizję TVN 24 w materiale emitowanym w dniu 28.07.2009 r. na antenie ww. stacji bezspornego (sic!) przypadku nieuzasadnionej odmowy udzielenia świadczeniobiorcy świadczeń wypełniającego przesłankę zapisaną w par. 30 ust. 1 pkt. 1 lit. d) załącznika do ww. rozporządzenia”.

Karanie niewinnego
Kogo naprawdę ukarano? Bo przecież nie szpitale publiczne, którym z mocy prawa nie wolno prowadzić żadnej innej działalności gospodarczej, ani przyjmować prywatnych pacjentów, nawet po wykonaniu zakontraktowanego limitu świadczeń z NFZ. Publiczne placówki na leczenie otrzymują pieniądze tylko z NFZ. Te zarządzane przez samorządy mogą otrzymywać środki finansowe na sprzęt czy na poprawę infrastruktury od organu założycielskiego. Szpital im.
prof. W. Orłowskiego, dla którego organem założycielskim jest wyższa uczelnia (Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego), na remonty czy zakup sprzętu musi wygospodarować środki z kontraktu na leczenie, bo uczelnia jest biedna.

Tak naprawdę ukarano pacjentów, którzy zgłoszą się do tych placówek, bo zabranie pieniędzy przez płatnika oznacza, że zabraknie środków finansowych na leki, prąd itp. (pensje pracownicze są pod ochroną i muszą być wypłacone). Jak jest możliwe w państwie prawa wydawanie wyroku bez przeprowadzenia procesu wyjaśniającego i karanie nie osób potencjalnie winnych (np. rejestratorki czy dyrektorów) tylko pacjentów, Bogu ducha winnych obywateli naszego kraju? Przypomina mi to czasy, kiedy jeden z ministrów sprawiedliwości bez udowodnienia winy wydał wyrok przed kamerami, mówiąc: „Przez tego pana już nikt nigdy życia pozbawiony nie będzie”.

Nic dziwnego, że w tej sytuacji samorząd lekarski domaga się anulowania tych absurdalnych kar, a także wyciągnięcia konsekwencji wobec odpowiedzialnych za te decyzje urzędników NFZ. A z drugiej strony, kto wymyślił przepis o „karaniu” w taki sposób?

Prawda zaś jest taka, że „król jest nagi”: od lat kolejni politycy kolejnych ugrupowań politycznych „reformują” ochronę zdrowia w Polsce. A jaki jest tego efekt – widzą wszyscy, którzy muszą korzystać z publicznej ochrony zdrowia.

4.4/5 - (18 votes)

Nikt nie pyta Cię o zdanie, weź udział w Teście Zaufania!

To 5 najczęściej kupowanych leków na grypę i przeziębienie. Pokazujemy je w kolejności alfabetycznej.

ASPIRIN C/BAYER | FERVEX | GRIPEX | IBUPROM | THERAFLU

Do którego z nich masz zaufanie? Prosimy, oceń wszystkie.
Dziękujemy za Twoją opinię.

Leave a Comment

POLECANE DLA CIEBIE

START TYPING AND PRESS ENTER TO SEARCH