dr Wanda Błeńska – Nikt z nas nie żyje tylko dla siebie


Zapamiętany z dzieciństwa sklep kolonialny, pachnący cynamonem i olejkiem z pomarańczy, a może połknięta w jeden dzień książka „Ojczyzna rozbitków” Juliusza Verne’a, czy „Wyprawa na Błysku” Jacka Londona?

A może czytana jeszcze w szkole „Monika jedzie na Madagaskar”? Jakieś obrazki z kolorowymi tubylcami, z dawnych lat, dołączane do opakowań kakao, czy może stara puszka po herbacie z pozacieranymi, lecz jakże egzotycznymi obrazkami? Co wpływa na to, że będąc dorosłymi wciąż tęsknimy za dalekimi krajami, palmami, gorącymi wyspami i przygodami w tropiku? Po latach podróżujemy do miejsc naszych marzeń, pracujemy jako lekarze okrętowi, ale są też tacy, którzy chcą służyć ludziom podwójnie i będąc lekarzami jadą na misje.

Na początku marca otrzymałem e-mail z Indii. Napisała go świecka misjonarka, lekarz Helena Pyz. Urodzona w Warszawie, od 20 lat pracuje w Ośrodku Rehabilitacji Trędowatych Jeevodaya. Prowadzi tam kilka przychodni i organizuje pomoc w koloniach dla trędowatych. W 10. roku życia przeszła chorobę Heinego-Medina, co nie przeszkodziło jej w ukończeniu studiów medycznych. W lutym 1989 roku dowiedziała się, że inny lekarz-misjonarz dr Adam Wiśniewski, mający w Indiach pod opieką kilkanaście tysięcy trędowatych, sam jest ciężko chory. Udała się do Jeevodaya w podróż do Indii i po śmierci doktora Wiśniewskiego kontynuuje jego dzieło, niosąc pomoc trędowatym.

Helenę Pyz poznałem przed dwoma laty, gdy za swą pełną oddania i charyzmy pracę była uhonorowana najwyższym odznaczeniem Polskiego Towarzystwa Lekarskiego – Medalem „Gloria Medicinae”. Tym razem zwracała się do mnie z prośbą, by poprzeć dr Wandę Marię Błeńską w plebiscycie na Wielkopolankę stulecia.

Kandydaturę dr Błeńskiej, którą poznałem osobiście przed rokiem, poparłem z całego serca. Ta niezwykle skromna, wspaniała kobieta, o ujmującym sposobie bycia i – mimo ukończonych 98 lat – niesamowitym intelekcie głosi dewizę, że „Nikt z nas nie żyje tylko dla siebie”. Głosi nie samym słowem, lecz całym swym życiem.

Urodzona w 1911 roku w Poznaniu jest lekarzem i świecką misjonarką o niezwykłej charyzmie. W 1950 roku ukończyła kursy medycyny tropikalnej w Hamburgu i Liverpoolu, a po przyjeździe do Afryki (11 marca 1950 roku), pracowała przez 43 lata w ośrodku leczenia trądu w Bulubie. Tam przez lata pełniła funkcję lekarza naczelnego, tworząc dla trędowatych nowoczesne centrum lecznicze, rehabilitacyjne i szkoleniowe, które dziś nosi jej imię. Zaczynała pracę w bardzo prymitywnych i ciężkich warunkach, operując na łóżku polowym. Chcąc mieć więcej światła niezbędnego przy zabiegach, kazała zdjąć część dachu. „Było ciężko tylko przez pierwsze 20 lat” – mówi z humorem Dokta, bo tak ją nazywano w Bulubie. Po dziesięciu latach szpital miał już 100 łóżek, a po dwudziestu zaczęli przyjeżdżać także inni „nawiedzeni” miłością bliźniego lekarze z Polski, a na wieść, że trąd jest uleczalny, chorzy przyjeżdżali często z odległych miejsc.

Po blisko 43 latach leczenia trędowatych Wanda Maria Błeńska powróciła do rodzinnego Poznania, którego jest honorową obywatelką. W Ugandzie, gdzie także uhonorowana ją tym tytułem, mówiono o niej „Matka Trędowatych”, chociaż Dokta twierdzi skromnie, że ta nazwa należy się nie jej, lecz Matce Teresie z Kalkuty.

Gdy spytałem dr Wandę Błeńską o jej przygodę, gdy płynąc łódką na jeziorze Wiktoria, zaatakował ją hipopotam, ona odparła: „Zawołałam: święty Rafale ratuj, a ja będę wiosłować”. Tacy są właśnie nasi lekarze-misjonarze. Proszą Opatrzność o pomoc, ale nie przestają wiosłować.

5/5 - (40 votes)

Nikt nie pyta Cię o zdanie, weź udział w Teście Zaufania!

To 5 najczęściej kupowanych leków na grypę i przeziębienie. Pokazujemy je w kolejności alfabetycznej.

ASPIRIN C/BAYER | FERVEX | GRIPEX | IBUPROM | THERAFLU

Do którego z nich masz zaufanie? Prosimy, oceń wszystkie.
Dziękujemy za Twoją opinię.

Leave a Comment

POLECANE DLA CIEBIE

START TYPING AND PRESS ENTER TO SEARCH