Rzeczpospolita zamieszcza rozmowę z minister zdrowia Ewą Kopacz. Oto niektóre pytania i odpowiedzi: – Będą państwo finansować zapłodnienie in vitro?
- W Polsce wzbudza to wiele kontrowersji, głównie ideologicznych i moralnych. Tymczasem leczenie niepłodności nie musi być niezgodne z nauką Kościoła. Obiekcje budzi to, że powstaje wtedy wiele zarodków, z których część ginie. A przecież są metody in vitro, w których zapładnia się jedno jajo. Właśnie o nich mówimy.
– Poza kwestiami etycznymi i moralnymi są jeszcze finansowe. Trzeba zdecydować: na co wydajemy pieniądze, a na co nie. Ile to będzie kosztowało?
- Priorytety są jasne. W pierwszej kolejności chcemy płacić za leczenie chorób nowotworowych, opiekę nad przyszłymi matkami, dziećmi, niepełnosprawnymi. Ale jeśli będę mogła w Funduszu znaleźć środki na to, by najbiedniejszym rodzinom zrefundować in vitro, to pilotażowo chętnie bym to zrobiła. To kwestia kilkudziesięciu milionów złotych.
– Rozważają państwo finansowanie antykoncepcji?
- Nie myślę o tym w tej chwili.
– Jak pani ocenia zamieszanie wokół listy leków refundowanych?
- Media miały do nas ogromne pretensje o to, że gdy pod koniec ubiegłego tygodnia listy wchodziły w życie, nie daliśmy aptekarzom dwóch dodatkowych tygodni na zmianę cen w aptekach. Z powodów prawnych okazało się to niemożliwe. Byłam zaskoczona histerią, która się rozpętała: przecież wszystkie apteki były otwarte, nie było zagrożenia dla pacjentów.
Zamieszanie towarzyszy zresztą wszystkim kolejnym zmianom na listach refundacyjnych. W zeszłym roku, gdy zmieniano listy, doniesienia mediów miały taki sam ton: bałagan w aptekach. Pacjenci są wściekli. Ceny są nieaktualne…
– Czy wykryli państwo nieprawidłowości przy tworzeniu list refundacyjnych? W mediach trwa awantura o to, czy jeden z leków nie został do nich dopisany niezgodnie z prawem.
- Nie chcę zajmować stanowiska w tej sprawie. Nie ja mam dochodzić prawdy, ale odpowiednie służby. Ta lista, mimo całego szumu informacyjnego i spekulacji, zawiera preparaty, na które pacjenci czekają. Dlatego zgodziliśmy się, by weszła w życie. Wyrzucenie jej do kosza byłoby krzywdzeniem pacjentów.
– Będzie pani zmieniać system refundacji?
- Tak, ale nie ja będę się tym zajmować, tylko fachowcy. Udało nam się zgromadzić mocną grupę ekspertów niezwiązanych ani z firmami, ani z partiami politycznymi. Trzeba doprecyzować prawo, które obowiązuje, by nie było wątpliwości co do jego interpretacji. Nowe zasady będą obowiązywać przy kolejnej nowelizacji list refundacyjnych za trzy miesiące.