Apteka „Pod Opatrznością”


Postęp, nowe technologie, nowe leki, nowe możliwości zawsze mnie fascynowały. Byle w tym wszystkim ocalał człowiek, a farmaceuta – jak niegdyś – był przyjacielem chorego i lekarza – uważa Alfred Reder, ostatni właściciel Apteki „Pod Opatrznością”.

Apteka „Pod Opatrznością”, zwana też – od nazwiska jej założyciela – Apteką Redera, mieści się w Krakowie przy ulicy Karmelickiej 23. Powstała w 1907 roku i przez trzy pokolenia była w rękach zasłużonego dla aptekarstwa polskiego rodu Rederów. W styczniu 1951 roku podzieliła los wszystkich polskich aptek i została upaństwowiona. Nigdy już nie wróciła do rodziny, chociaż jej ostatni właściciel – dr n. farm. Alfred Reder – czynił w tym kierunku starania.

Apteka ta jest jedną z niewielu placówek w Krakowie zachowanych w pierwotnym stanie i jedyną w stylu secesyjnym. Jej meble, które do dziś urzekają swoim pięknem, tworzą bardzo specyficzny klimat wnętrza – wszystko z dębowego drewna, okazałe, z arkadami i kolumienkami, licznymi szufladami i szufladkami z oryginalnymi szyldami, uchwytami wykonanymi z zielonego, szlifowanego szkła. Oczywiście, zabytkowe zostały tylko meble – apteka jest nowocześnie wyposażona.

Maksymilian Reder – senior rodu
O Maksymilianie Rederze wiemy niewiele. Studia farmaceutyczne ukończył we Lwowie w 1888 roku. Był dzierżawcą apteki w Kopiczyńcach. W 1906 roku zaczął ubiegać się o XIII aptekę w Krakowie. Pierwotnie koncesję na wspomnianą aptekę otrzymał Jan Radwański. Wkrótce jednak uchylono decyzję w tej sprawie i aptekę oddano w ręce Maksymiliana Redera. W uzasadnieniu podkreślono, że „ze względu na 25-letnią pracę w zawodzie aptekarskim i długoletnie samoistne kierownictwo apteki publicznej okazał się z pośród kompetentów najgodniejszym” [pisownia oryginalna – red.]. W 1933 roku aptekę przejął jego syn Zenon, także farmaceuta.

Zenon Reder
Syn Maksymiliana, Zenon Reder, ukończył studia farmaceutyczne na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Jagiellońskiego w 1913 roku. Był zapalonym zielarzem, wytwórcą wielu specyfików farmaceutycznych i kos-metycznych – ślady tej pasji można odnaleźć w piśmie Gremium Aptekarzy Galicji Zachodniej w Krakowie oraz liście dyrektora Ogrodu Botanicznego w Krakowie prof. dr. Władysława Szafera, w którym pisał, że Zenon Reder poważnie i naukowo zajmował się kwestią hodowli roślin lekarskich w kraju.

Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zezwoliło Zenonowi Rederowi na wyrób i obrót m.in. „Ziół przeczyszczających” oraz „Płynu na odciski”. Zachowały się także liczne jego przepisy zielarskie, zalecenia, a nawet odezwy, by Polacy powszechnie korzystali z tego, co ofiaruje natura ku podratowaniu zdrowia.

Zenon Reder był człowiekiem niebywale aktywnym zawodowo. Zależało mu na poprawie kondycji zawodu farmaceuty i aptekarza, na nieustannym podnoszeniu prestiżu tego zawodu w społeczeństwie, budowaniu zaufania. W krakowskim Muzeum Farmacji, gdzie przekazane zostały wszystkie dokumenty rodu Rederów, znajdujemy m.in. manuskrypt i maszynopis jego rozprawy „O poprawie wykształcenia aptekarzy” wydany pod egidą Galicyjskiego Towarzystwa Farmaceutycznego „Unitas”.

Alfred Reder – ostatni właściciel
Kolejnym właścicielem apteki został w 1938 roku Alfred Reder, syn Zenona. Był nim do 1951 roku – czarnego roku w polskim aptekarstwie. Mimo utraty apteki, pozostał w zawodzie – pracował w aptekach ogólnodostępnych oraz szpitalnych.

Alfred Reder studiował farmację najpierw na tajnych kompletach Uniwersytetu Jagiellońskiego. Potem przez rok nadrabiał ćwiczenia laboratoryjne. Studia farmaceutyczne ukończył w 1946 roku na UJ. W 1951 roku uzyskał stopień doktora nauk farmaceutycznych.

W pierwszej kadencji działalności OIA w Krakowie pełnił funkcję Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej. Był wzorem dla wielu pokoleń farmaceutów. Ci, którzy się z nim zawodowo zetknęli, podkreślali, że nikt tak jak on nie potrafił porozumiewać się z lekarzami w najtrudniejszych sprawach. Dla współpracowników był wielkim autorytetem. Od 12 lat jest na emeryturze.

O pracy aptekarza Reder mówi z pasją i miłością. – To wspaniały zawód, daje kontakt z ludźmi i satysfakcję, gdy można im pomóc. Oczywiście, dziś wszystko się zmieniło. Nie ma już aptekarzy, którzy jak niegdyś mają swoich stałych pacjentów czy klientów, którzy od lat dla tych samych osób sporządzają różne mikstury, maści, wyciągi i napary. Ten świat odszedł już bezpowrotnie. Szkoda, bo to był piękny świat i dla aptekarzy.

Aby potwierdzić swoje słowa, cytuje listy: „Szanowni Państwo! Korzystając z ogłoszenia spieszę urzeczywistnić swoje marzenia, gdyż ufam, że środek wasz usunie moją bolączkę – «czerwoność nosa», która mnie prześladuje zawsze i wszędzie”. Albo: „Szanowny Panie! Dopraszam się, aby Pan był łaskawy i przysłał mi znowu maści gojącej na moją bolącą nogę, bo nic mi tak nie pomaga, jak owa maść przez Pana sporządzona”. Ten ostatni list otrzymał od pani, która kupowała w jego aptece ową maść, a potem wyjechała na stałe do Francji i od tamtej pory regularnie prosi o jej przysyłanie.

Alfred Reder podkreśla, że z wieloma pacjentami i ich rodzinami był zaprzyjaźniony, znał ich kłopoty, radości i dramaty rodzinne. – Kiedyś do mojej apteki przyszedł młody człowiek. Rozwichrzony, niechlujny. Poprosił o opium i na ladę rzucił jako zapłatę złoty zegarek. Dałem mu opium. Przyszedł gdzieś za godzinę, elegancki, i przeprosił. Poprosiłem go wtedy, żeby tu więcej nie przychodził, a gdy zobaczy mnie w jakiejś innej aptece, to żeby wyszedł. Minęło kilka lat. Byłem wtedy jako gość w aptece Oświęcimskiego, gdy nagle wszedł ten mężczyzna. Spojrzał na mnie i natychmiast wyszedł. W tamtych czasach w Krakowie było może pięciu, może dziesięciu narkomanów. Wszyscy ich znali i oni nas znali.

Rozmowa z Alfredem Rederem jest pełna wspomnień, anegdot, zapatrzenia w przeszłość, ale i zainteresowania tym, co niesie przyszłość w zawodzie aptekarza. – Nie żałuję świata, który odszedł. Chciałbym tylko, żeby ten nadchodzący był trochę lepszy – mówi. – Postęp, nowe technologie, nowe leki, nowe możliwości zawsze mnie fascynowały. Byle w tym wszystkim ocalał człowiek, a farmaceuta – jak niegdyś – był przyjacielem chorego i lekarza.

A ja się cieszę, że po takich ludziach, jak Maksymilian, Zenon czy Alfred Rederowie pozostaje ślad. Piękny i ważny ślad w naszej historii i w pamięci tych, którzy ich poznali.

28 listopada 2002 r. w Aptece „Pod Opatrznością” nastąpiło uroczyste odsłonięcie tablicy pamiątkowej ku czci Maksymiliana Redera. Wśród zaproszonych gości byli także Danuta i Alfred Rederowie.

4.9/5 - (136 votes)

Leave a Comment

POLECANE DLA CIEBIE

START TYPING AND PRESS ENTER TO SEARCH