Mało jest na świecie miejsc, w których tak bardzo jak na Zanzibarze, od pierwszego momentu po wyjściu z samolotu lub opuszczeniu pokładu statku czujemy, że jesteśmy w tropikach. To wyspa – a w zasadzie archipelag – która od wieków słynie z uprawy zamorskich przypraw, zwłaszcza goździków, cynamonu, wanilii i gałki muszkatołowej.
Zanzibar ma bardzo bogatą historię, niestety, równie bujną, co ponurą. Główny port, noszący tę samą nazwę co największa wyspa i cały archipelag, był jednym z największych punktów przeładunkowych handlarzy żywym towarem. To stąd wypływały statki z niewolnikami, tutaj odbywały się także wielkie targi niewolników. Niewolnictwa oficjalnie zakazano w 1890 roku, ale na Zanzibarze kwitło ono jeszcze przez dobrych kilkadziesiąt lat.
Historia pachnącej wyspy
Zanzibar skolonizowali w X wieku Arabowie, potem na początku XV wieku trafił w ręce Portugalczyków, by pod koniec wieku XVII ponownie przejść w ręce wyznawców Proroka (sułtanów Omanu). Wyspy uzyskały niepodległość w 1963 roku, a już rok później weszły w unię z Tanganiką, tworząc istniejące do dziś państwo – Tanzanię (Zanzibar ma jednak własny rząd, parlament, a nawet prezydenta). Kontynentalna część Tanzanii różni się diametralnie od wyspiarskiej. Na Zanzibarze przenikają się różne kultury (arabska, europejska, hinduska i afrykańska), inne są tutaj zwyczaje, inny poziom życia. Dość powiedzieć, że Zanzibar był pierwszym afrykańskim państwem, który miał kolorową telewizję (reszta Tanzanii czekała na to cudo jeszcze przez dwie dekady). Dziś kraj czerpie zyski głównie z eksportu przypraw, a także, coraz większe, z turystyki. Wybudowano luksusowe hotele, na plażach stanęły świetnie wyposażone domki wzorowane na chatach tubylców, są znakomite warunki do wypoczynku, jest i co zwiedzać.
Stare miasto
Najbardziej znaną turystyczną atrakcją Zanzibaru jest Kamienne Miasto, zwane w suahili Mji Mkongwe (nazwa wzięła się stąd, że wybudowano je z kamienia i wapieni koralowych). To starówka miasta Zanzibar, z uliczkami tak wąskimi, że można się tam poruszać wyłącznie pieszo, na rowerach lub motocyklach. Drzwi co bogatszych domów chronią tutaj masywne, przepięknie zdobione bramy nabijane metalowymi kolcami – to swego rodzaju przejaw megalomanii mieszkańców. Bramy takie popularne były w Indiach i chroniły domostwa bogaczy przed… włamaniami z użyciem słonia (słoń nie lubi być kłuty, więc nie zamierzał wyważać nabijanej kolcami bramy). Problem w tym, że na Zanzibarze słoni nie ma, a nawet gdyby były, nie zmieściłyby się w wąskich przejściach Kamiennego Miasta. Tradycja jednak się przyjęła, a kolczaste bramy mają wskazywać, że przechodzimy obok domu majętnego człowieka, który musi się obawiać złodziei. W architekturze budynków dostrzeżemy elementy zapożyczone z różnych kultur. Natkniemy się na meczety (jest ich około 40), kościoły katolickie i na świątynie hinduistyczne, jest nawet świątynia buddyjska. Szczególnej uwagi wart jest stojący na nabrzeżu dawny pałac sułtana, nie bez przyczyny nazwany Domem Cudów (dziś znajduje się tam muzeum). Był to pierwszy budynek w tej części Afryki, który posiadał windę. Dom Cudów, biały i majestatyczny, z charakterystyczną wieżą zegarową, jest jednym z symboli Zanzibaru. Symbolem mógłby być też leżący nieopodal szpital, w którym urodził się Farrokh Bulsara, na świecie znany jako Freddie Mercury, jednak miejscowi muzułmanie nie mają o kontrowersyjnym wokaliście grupy Queen najlepszego zdania. Inne atrakcje to stary fort, perskie łaźnie, dom, w którym mieszkał David Livingstone, uroczy park Forodhani Gardens, gdzie miejscowi serwują grillowane owoce morza, oraz bazar Darajani Market. Całe Kamienne Miasto w 2000 roku trafiło na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
W zgodzie z naturą
W różnych częściach wyspy znajdziemy jeszcze kilka pałaców sułtana i ciekawych przykładów architektury, ale nie wolno przegapić atrakcji przyrodniczych. Za taką uważa się Jozani Forest, jedyne na świecie miejsce, gdzie żyją małpy zwane gerezami rudymi (żyje ich tutaj ponad tysiąc, więc jest spora szansa na spotkanie z tym ślicznie ubarwionym zwierzęciem). Ponadto można się tutaj natknąć na liczne egzotyczne ptaki, motyle, jaszczurki i kameleony. Całości dopełnia bujna roślinność wiecznie zielonej puszczy. Miejscowi opowiadają także o żyjącym w Jozani zanzibarskim lamparcie, ale jak na razie nikomu nie udało się go sfotografować… Wycieczki oprowadzają oczywiście doświadczeni przewodnicy, którzy potrafią wytropić interesujące okazy i zaprowadzić w ciekawe miejsca, na przykład do lasu mangrowego.
Innym sposobem na niecodzienny kontakt z naturą jest bardzo popularny tutaj „Spice Tour”, czyli wycieczka, podczas której odwiedza się plantacje egzotycznych przypraw. Zobaczymy na niej tajniki uprawy i pozyskiwania gałki muszkatołowej (wyglądającej niezwykle efektownie), wanilii, goździków, które swego czasu były tak cenne, że wypłacano za nie ich wagową równowartość w złocie (na należącej do Zanzibaru wyspie Pemba rosną mniej więcej trzy miliony drzew goździkowych!). Zobaczymy też – i powąchamy – kwiaty ylang ylang, a przede wszystkim odurzającą zapachem suszoną korę cynamonowca. W pobliżu plantacji odwiedzanych przez turystów znajdują się rzecz jasna kioski, w których można nabyć przeróżne przyprawy.
A może plażowanie?
Zanzibar słynie także z przepięknych, otoczonych gajami palmowymi, piaszczystych plaż, uważanych przez znawców za jedne z najpiękniejszych na świecie (najwyżej ceni się plaże na północy Zanzibaru). Wiele z nich, pomimo ulokowania nieopodal hoteli, sprawia wrażenie dziewiczych. Na wyspach tego archipelagu póki co nie trafimy na niekończące się rzędy leżaków do opalania i głośne bary tuż przy morzu. Przy najpopularniejszych plażach na turystów czekają propozycje podróży statkiem na sąsiednią wyspę (lub dookoła wyspy), a miejscowi żeglarze chętnie – za stosunkowo niewielką opłatą – zabierają zagranicznych gości na rejsy na rafę koralową. W ostatnim czasie zapanowała moda na nurkowe safari wokół wysp archipelagu. Pod okiem instruktorów można nie tylko odbyć wyprawę na rafę i poszukać miejsca, gdzie jest Nemo, ale i zwiedzić najciekawsze miejsca na Zanzibarze i Pembie. Statki cumują w portach i stamtąd rozpoczyna się zwiedzanie.
A jeśli już podczas zwiedzania wejdziemy w wąskie uliczki, na których kwitnie handel, poszukajmy pamiątek charakterystycznych dla tej niezwykłej części Tanzanii – może to być zdobiona plansza do gry w bao (ni to szachy, ni to warcaby), mogą to być obrazy w stylu tinga tinga (nazwa pochodzi od nazwiska malarza-samouka Edwarda Saidiego Tingatingi), przyprawy i finezyjnie zdobione pudełka do ich przechowywania, maski i figurki z drzewa hebanowego, a także – to gratka dla pań – wielobarwne kangi. Kanga to dwuczęściowa tkanina, uważana za tradycyjny miejscowy strój. Na każdej widnieje jakieś przysłowie, złota myśl lub powiedzenie, zapisane najczęściej w języku suahili. Podczas zakupów nie zapomnijmy o krótkim chociaż targowaniu się ze sprzedawcą – jest to mile widziane, a i pewnie uda nam się zbić nieco cenę.
#Warto wiedzieć
Kiedy jechać:
jeśli lubisz nurkować, to marzec i listopad (morze jest najspokojniejsze; temperatura wody przez cały rok ma 25-30 stopni), jeśli lubisz zwiedzać, przez cały rok.
Dojazd:
samolotem, jedyne międzynarodowe lotnisko znajduje się w stolicy, Zanzibarze (wyloty z Warszawy lub Katowic, tańsze są jednak przeloty z Niemiec i Wielkiej Brytanii).
Waluta:
szyling tanzański, można jednak praktycznie wszędzie płacić dolarami (euro nie wszędzie jest przyjmowane); w stolicy są bankomaty (na starówce), w banku lepszy kurs dostaniemy, wymieniając pieniądze o wyższym nominale.
Zobacz koniecznie:
Zanzibar (starówka stolicy – Kamienne Miasto i Pałac Cudów), rezerwat Jozani Forest, plantacje przypraw i rafy koralowe, pokaz tańca dumbak (taniec z chustami, przez wielu uważany za najbardziej zmysłowy taniec świata).
Wiza:
konieczna, wizę na 30 dni można bez problemu nabyć na lotnisku w Zanzibarze.
Szczepienia:
obowiązkowe szczepienie przeciw żółtej febrze.
Przydatne informacje:
lepiej unikać wyjazdów w czasie wyborów (możliwe zamieszki), a także w okresie ramadanu – większość mieszkańców to muzułmanie, w czasie ramadanu restauracje, nawet hotelowe, mogą być w ciągu dnia nieczynne; nie chodzić poza plażą w kostiumach kąpielowych, a także bez koszulki, nie fotografować bez pytania kobiet – tubylcy mogą to uznać za obrazę; nie można wywozić muszli, skór dzikich zwierząt, pamiątek z kości słoniowej; na Zanzibarze są kawiarenki internetowe.