Do ośmiu  razy sztuka? - Jak rzucić palenie.

Rzucanie palenia – do ośmiu razy sztuka?

Z Ireną Przepiórką z Telefonicznej Poradni Antynikotynowej przy Centrum Onkologii w Warszawie, rozmawia Ewa Sawicka

Od ilu lat zajmuje się pani poradnictwem antynikotynowym?

Od 2004 roku. Udzielam wsparcia osobom, które rzucają palenie, przygotowują się do tego, które w trakcie rzucania uznały, że same sobie nie poradzą, a także tym, które kiedyś rzuciły i wróciły do uzależnienia.

Przybywa czy ubywa pacjentów?

Największy boom na rzucanie palenia był w 2004 r., gdy wprowadzono obowiązek etykietowania wyrobów tytoniowych ostrzeżeniem o ich szkodliwości. Potem liczba zgłaszających się do nas pacjentów zaczęła spadać i obecnie utrzymuje się na mniej więcej stałym poziomie, choć oczywiście wzrasta przy okazji każdej uświadamiającej akcji społecznej. Jednak wielu pacjentów jest z nami związanych od lat, część z nich po pewnym czasie wraca.

Nie ma pani poczucia, że leczenie palacza to loteria – nigdy nie wiadomo, czy i na jak długo się uda?

Żeby skutecznie rzucić palenie statystycznie potrzebnych jest aż osiem prób. Co nie znaczy, że każdemu udaje się wyjść z nałogu. To faktycznie przypomina nieco loterię, bo czasami mimo naszych wysiłków i wydawałoby się doskonałych rokowań, pacjent nie jest w stanie wytrwać w niepaleniu, a czasami osoba, która „nie rokuje” wychodzi z nałogu. Robiliśmy badania, na ile skuteczne są nasze działania i okazało się, że pomoc farmakologiczna i psychologiczna, którą oferujemy zwiększa szanse na wyjście z uzależnienia o około 30 proc. To bardzo dużo, zważywszy jak trudno się tego typu uzależnienia leczy.

Na czym polega główna trudność?

Podłoże może być psychologiczne lub fizjologiczne, najczęściej oba typy występują razem. Najpierw musimy rozpoznać jaki typ uzależnienia jest dominujący u danego pacjenta i dobrać do niego terapię. Mamy pacjentów, którzy są tylko pod opieką psychologów i takich, którym wystarczy farmakologia, najczęściej jednak stosujemy leczenie skojarzone. Przy czym proponujemy zarówno leki na receptę, jak i środki ogólnodostępne wspomagające leczenie uzależnienia od tytoniu. Zdarza się, że uzależnienie fizjologiczne jest tak głębokie, że pacjent do końca życia musi przyjmować terapeutyczne dawki nikotyny, choć oczywiście zalecamy, by były one jak najniższe. Z kolei w uzależnieniu psychologicznym niezmiernie ważna jest motywacja pacjenta. Podam przykład. Mamy, obecnie niepalącą pacjentkę, która pierwszy raz rzucała palenie będąc w głębokim kryzysie psychicznym. Rzucenie papierosów było dla niej ważnym elementem terapii psychiatrycznej, bo dało jej poczucie odzyskania samokontroli. Po dwóch latach wróciła do nałogu i po pewnym czasie chciała znów rzucić palenie, tym razem z powodów finansowych. Ale choć otrzymała dokładnie taką samą pomoc, nie udało się. Jej motywacja okazała się zewnętrzna, a przez to mało skuteczna. Trzeci raz zgłosiła się do nas, gdy związała się z nowym partnerem i znów się jej udało.

Czyli bez odpowiedniej motywacji się nie uda?

Jeśli uzależnienie fizjologiczne jest bardzo silne, czasem i ona nie wystarczy. Ale faktycznie silna motywacja jest bardzo ważnym elementem terapii. Czynnik finansowy jest ważny dla młodzieży, ale już dla ludzi o bardzo niskim statusie materialnym, którzy palą od wielu lat – nie zawsze. Dla nich papieros to często substytut luksusu, z którego nie potrafią zrezygnować. Jedyna „dobra” rzecz w trudnym i pozbawionym perspektyw życiu. Zdarza się, że pacjentka płacze, że musi kupić papierosy i robi to kosztem mleka czy chleba dla dziecka.

Co w takiej sytuacji można zaproponować?

To bardzo indywidualna sprawa. Często nie chodzi tylko o fizjologiczne uzależnienie od tytoniu, ale o cały rytuał związany z paleniem. Zapalenie papierosa jest sygnałem dla reszty rodziny, że mama ma przerwę. Proponujemy wtedy, żeby pacjentka kupiła sobie elegancki imbryczek, maleńką filiżankę (żeby ręce miały zajęcie jak przy paleniu) i aromatyczną herbatę. I zamiast wychodzić na „dymka” celebrowała parzenie i picie herbaty. Osobom, które potrzebują papierosa w trakcie rozmowy, bo zaciągnięcie się pozwala im zastanowić się chwilę nad odpowiedzią albo jej uniknąć, podpowiadamy, żeby papierosy zastąpiły marchewkami do chrupania lub wodą w butelce z dzióbkiem. Mamy sporo pomysłów własnych i tych zbieranych od pacjentów.

A papieros elektroniczny?

Nie polecamy. Nie ma rzetelnych badań, że jest bezpieczny.

Biorezonans, akupunktura?

Nie prowadzimy bazy adresowej takich ośrodków, ale nie zniechęcamy. Nawet jeśli działają na zasadzie placebo, to jeśli ktoś dzięki temu upora się z nałogiem, to czemu nie?

A inne „pomoce” z nikotyną terapeutyczną?

Plastry, gumy do żucia, tabletki i inhalatory z nikotyną, które przeszły odpowiednie badania są bezpiecznym zamiennikiem wyrobów tytoniowych. Nikotyna jest tylko jedną, i to nie najbardziej szkodliwą, z 4 tys. substancji toksycznych jakie zawiera dym papierosowy. Z tego 40 substancji ma działanie rakotwórcze. Nikotyna terapeutyczna jest od nich wolna. To wielka różnica. Dlatego z takim niepokojem obserwujemy modę wśród młodzieży na fajki wodne i tabakę, które „nie uzależniają, bo nie zawierają nikotyny”. Nawet jeśli producent deklaruje zerową zawartość nikotyny, to te wyroby zawierają wszystkie inne szkodliwe substancje.

Łatwiej wyjść z uzależnienia młodym osobom?

Niekoniecznie. Palenie może pełnić ważną funkcję społeczną i komunikacyjną. Dawać poczucie przynależności. Powiedzenie młodemu człowiekowi, że za kilkadziesiąt lat będzie z tego powodu chory jest nieskuteczne, bo to dla niego abstrakcja. Jednak, gdy dowiaduje się, że palenie może wpłynąć na jego sprawność seksualną już teraz, to dostaje poważny bodziec do rzucenia palenia.
Inną kwestią są młode kobiety, które zaczynają palić by utrzymać szczupłą sylwetkę. Mówimy im wtedy, jak palenie wpływa na ich wygląd, m.in. problemy z cerą, trądzikiem i że jako palącym trudniej będzie im znaleźć pracę. Przyznają, że to ważny argument, bo wyraźnie zmienia się społeczny odbiór palaczy.

A kobiety w ciąży? One często słyszą od lekarzy, że dla dziecka ich palenie jest mniej szkodliwe od stresu, jaki towarzyszy wychodzeniu z uzależnienia.

Spotykamy się z taką postawą i staramy się ją zwalczać. Podobnie jak równie błędny pogląd, że kobietę w ciąży „samą odrzuca” od papierosów. Nie odrzuca. Nawet jeśli każde zaciągnięcie się jest okupione torsjami. Pomóc im może terapeutyczna nikotyna. Obecnie nie wymaga się od ciężarnych całkowitej abstynencji. Mamy świadomość, że to – podobnie jak u palaczy z silnym fizjologicznym uzależnieniem – nierealne oczekiwania.

Jak długo można bezpiecznie stosować nikotynę terapeutyczną?

W niektórych przypadkach, podobnie jak metadon, do końca życia, choć ideałem jest redukowanie dawek do zera. Nie ma już jednak oczekiwań, że powinno to nastąpić w określonym czasie.

4.4/5 - (301 votes)

Leave a Comment

POLECANE DLA CIEBIE

START TYPING AND PRESS ENTER TO SEARCH