Podolog pilnie poszukiwany

W Polsce każdego roku wykonuje się ok. 9 tys. zabiegów amputacji stopy – tzw. stopy cukrzycowej, będącej powikłaniem cukrzycy. Ta liczba nie musiałaby być tak dramatycznie wysoka, gdyby chorzy, niezależnie od dostępu do diabetologa, mieli również dostęp do chirurgów podologów, lekarzy zajmujących się leczeniem schorzeń stóp. Tylko że, póki co, takich specjalistów u nas jeszcze nie ma.

– Zmiany na stopach to nie tylko wrastające paznokcie, modzele, odciski, ale też to cały szereg schorzeń, wynikających z chorób ogólnoustrojowych, z którymi pedikiurzystka, nawet doskonała, mogłaby sobie nie poradzić. Niekiedy konieczne są zabiegi, właśnie chirurgiczne, daleko wykraczające poza jej umiejętności – mówi dr n. med. Wojciech Bichalski, specjalista chirurgii ogólnej. To np. zmiany na stopach będące skutkiem nieleczonej lub niewłaściwie leczonej cukrzycy, miażdżycy, zakrzepicy i innych chorób naczyniowych. Oczywiście w takich przypadkach na pierwszym miejscu jest zdiagnozowanie i leczenie choroby podstawowej, czyli zadania dla diabetologa, kardiologa, endokrynologa czy jeszcze innych specjalistów. A potem może wkroczyć chirurg podolog, jeśli zajdzie taka konieczność.

– W naszym kraju ta dziedzina, będąca czymś pośrednim między medycyną a kosmetologią, dopiero raczkuje. W Polsce zabiegi z zakresu podologii najczęściej wykonują kosmetyczki po różnego rodzaju kursach. Jest to jednak podologia, którą można by określić jako miękką, nieinwazyjną, czyli podologia kosmetyczna. Natomiast to, czym zajmują się chirurdzy, to podologia medyczna, mówiąc bardziej obrazowo – podologia krwawa. My, chirurdzy, jesteśmy więc do bardziej inwazyjnych działań w obrębie stopy. Do nas trafiają pacjenci z problemami, z którymi podolog kosmetyczny nie dałby sobie rady.

–  Niewątpliwie możemy mówić o zawodzie podologa, ale raczej nie jestem za tym, żeby to była kolejna wąska specjalizacja chirurgiczna. Już i tak mamy wiele bardzo wąskich specjalizacji w medycynie, co nie zawsze jest dobre dla pacjenta, a i dla lekarza też. Dziś na świecie jest odwrotna tendencja – żeby ograniczać liczbę specjalizacji medycznych. Natomiast kwestia, jak należy kształcić podologów, wymaga, może nawet nie tyle uregulowania, co doprecyzowania. Jest też jeszcze jedna strona zagadnienia. W obecnej sytuacji do chirurgów trafiają pacjenci, którzy, gdybyśmy mieli odpowiednio wykształconych podologów niekoniecznie lekarzy, wcale nie musieliby do nich trafiać. Tym samym chirurdzy mogliby więcej czasu poświęcić na poważniejsze zabiegi niż np. usuwanie wrastających paznokci.

– Jestem przekonany, że to jeden z zawodów, który ma wszelkie przesłanki, by stać się zawodem przyszłości.  Chociaż nie ukrywam, że środowisko lekarskie może mieć pewne problemy z jego zaakceptowaniem. Uważam, że wraz z rosnącą liczbą chorób cywilizacyjnych, takich jak cukrzyca, miażdżyca, schorzenia narządów ruchu, będzie rosła liczba schorzeń stopy. Siedzący tryb życia, złe nawyki higieniczne, uleganie niezdrowej modzie – tu mam na myśli niewłaściwe obuwie – to wszystko będzie przysparzało pracy podologom.

Bożena Stasiak

5/5 - (1 vote)

POLECANE DLA CIEBIE

START TYPING AND PRESS ENTER TO SEARCH