Dziecku pozostawionemu w rozgrzanym aucie w kilkanaście minut wysiadają nerki i mózg. W USA co 10 dni umiera zostawione w gorącym samochodzie dziecko. Szokująca kampania przestrzega przed tragicznymi konsekwencjami nieodpowiedzialności rodziców.
Film przygotowany przez firmę Redcastle Productions w ramach kampanii społecznej „One Decision” („Jedna Decyzja”) zaczyna się niewinnie. Atrakcyjna kobieta parkuje samochód przed supermarketem. Wysiada, zamyka auto, idzie na zakupy. W samochodzie zostaje dziecko.
Najpierw malec siedzi spokojnie, tylko z każdym kolejnym ujęciem jest coraz bardziej spocony. Do samochodu podchodzą kolejne osoby, widzą dziecko. Jedna z kobiet próbuje otworzyć samochód. Jednak kiedy się nie udaje, po prostu odjeżdża.
W tym czasie widzimy, jak matka spokojnie wybiera kolejne produkty, rozmawia ze spotkaną koleżanką, pisze SMS-a. Kolejne ujęcie – dziecko zaczyna szybko, płytko oddychać, później płakać. Płacze coraz bardziej rozpaczliwie. Matka skończyła już zakupy, stoi w kolejce do kasy.
Dziecko już nie płacze, nie rusza się, ma zamknięte oczy. Zauważa je mężczyzna pakujący zakupy do zaparkowanego obok samochodu. Jest przerażony, próbuje otworzyć samochód, wreszcie chwyta łom i rozbija szybę, wyciąga dziecko, zaczyna je reanimować, wokół gromadzą się gapie. Nadjeżdża radiowóz, policjant podejmuje akcję ratunkową, przerażona matka, która właśnie wyszła ze sklepu, rozpaczliwie szlocha. W ostatnim ujęciu przyjeżdża karetka, zabiera dziecko.
Kiedy film się kończy, na ekranie widzimy garść informacji: wystarczy kwadrans w gorącym aucie, żeby dziecko doznało urazów mózgu lub nerek, które zagrażają życiu. Przy 40 stopniach Celsjusza organy wewnętrzne przestają działać. Przy 41,6 stopnia dziecko umiera. To jedna decyzja – zapobiegać, pomagać, uratować.
Autorzy kampanii przypominają, że od 1998 r. zmarło w USA 575 dzieci, które pozostawiono w samochodzie, z czego 73 proc. nie miało jeszcze dwóch lat. Od początku 2013 r. umarło już 15 dzieci.
(Źródło: wyborcza.pl)