Zachorowalność w Europie na rzeżączkę spowodowaną opornym na leczenie szczepem bakterii stale rośnie. Ekspansja tej choroby staje się problemem na skalę światową – alarmują europejscy i amerykańscy naukowcy.
Autorzy raportu Europejskiego Centrum Kontroli i Prewencji Chorób (ECDC) informują, że sytuacja jest krytyczna – w 2010 roku już co dziesiąty przypadek rzeżączki był wywoływany przez supermikrob oporny na leki. Za jakiś czas możemy nie mieć czym walczyć z tą groźną chorobą.
Bakteria rzeżączki, leczona dawniej penicyliną, przez lata uodparniała się na kolejne antybiotyki, stosowane w jej leczeniu. Obecnie chorym podaje się środki z grupy cefalosporyn, ale również one przestają być skuteczne.
Rzeżączka to problem nie tylko europejski – na początku tego roku podobne wnioski i ostrzeżenia wynikały z doniesień amerykańskiej CDC oraz Światowej Organizacji Zdrowia (WHO). Według dr Manjuli Lusti-Narasimhan, kierującej w WHO wydziałem zdrowia reprodukcyjnego, główną przyczyną rozwoju oporności na antybiotyki jest ich powszechne używanie nie tylko w medycynie, lecz także w rolnictwie czy przemyśle spożywczym. To właśnie ograniczenie ich zastosowania, oprócz prac nad nowymi lekami, powinno być teraz sprawą priorytetową.
Każdego roku na świecie bakterią rzeżączki zaraża się 106 mln ludzi, najczęściej są to mieszkańcy Afryki i Azji Południowo-Wschodniej. W Europie, zaraz po zakażeniach chlamydią, jest to druga pod względem częstotliwości występowania choroba przenoszona drogą płciową.
W Polsce brakuje jeszcze pełnych informacji na temat zakażeń lekoopornym szczepem, w 2010 roku odnotowano jednak 301 zachorowań na rzeżączkę, z czego ponad 90 proc. przypadków stanowili mężczyźni.
Nieleczona lub nieskutecznie leczona rzeżączka prowadzi do szeregu powikłań, takich jak stany zapalne, ropnie, zapalenie jajowodów, a nawet bezpłodność lub w rzadkich przypadkach choroby stawów lub serca.
(Źródło: „Gazeta Wyborcza”, zdrowie.wieszjak.pl)