Zjawisko jesienno-zimowej depresji JEST znane już od dawna, zwłaszcza w krajach północnych. Depresja Wpływa nie tylko na nastrój osoby nią dotkniętej, ale i na cały organizm. Powoduje drażliwość, przyrost wagi, a u kobiet wzmaga także dyskomfort stanów przedmiesiączkowych.
W 80 proc. na zimową depresję cierpią kobiety. Przytoczę jednak część wypowiedzi zmagającego się z sezonowymi zmianami nastroju mężczyzny:
Od kilku lat zauważyłem, że wchodzi na mnie jesienno-zimowa depresja. Strasznie przeżywam ten okres. Prawdę mówiąc, to już od sierpnia-września żyję w ciągłym stresie, jak będzie jesienią i zimą. Cierpię, jak zauważyłem, na brak światła słonecznego. Co prawda uzupełniam je mocnym oświetleniem sztucznym. Gdy są słoneczne dni, to we mnie „jest życie”, mam chęć do pracy, do pomagania innym, do inicjatyw, podejmowania wyzwań, ale gdy przychodzi listopad, grudzień, to niestety moje samopoczucie jest takie, jak widok za oknem. Ciężkie ołowiane chmury, wiatry, niskie ciśnienie, a do tego jeszcze jego skoki. Zamykam się w sobie i czekam. Siódma kawa jeszcze bardziej rozdrażnia, nie mogę się skupić na książkach, na krzyżówkach, drażnią mnie współpartnerzy w pracy, wszystko leci mi z rąk, rodzina przeszkadza, pies przeszkadza, telewizor do wyrzucenia przez okno. Ba, sam na siebie jestem zły. Co robić, jak żyć?
Czy to choroba?
Określenie rzeczywistej częstości występowania depresji zimowej nie jest łatwe. Największe utrudnienie to wspomniany już uniwersalny wpływ pogody na samopoczucie człowieka. Ponieważ niemal każdy w jakiś sposób odczuwa oddziaływanie pogody, to wiele osób sądzi, że depresja jesienno-zimowa jest niezwykle częstym zaburzeniem. Na tej samej podstawie inni twierdzą, że w ogóle nie jest ona chorobą, skoro występuje prawie u wszystkich.
Długotrwała depresja jesienno-zimowa z nasilającymi się objawami jest chorobą, ale na szczęście dość rzadką. Wyniki badań wskazują najczęściej na rozpowszechnienie tego zaburzenia w populacji ogólnej na 2-4 proc. Nie wystarczy jednak, że ktoś bardziej lub mniej lubi daną porę roku, że lepiej lub gorzej toleruje określone warunki oświetlenia. Jeśli nie towarzyszą temu różnorodne objawy depresji, to o rozpoznaniu choroby nie ma mowy.
Uważa się, że depresję jesienno-zimową może wywoływać określona sekwencja pochmurnych dni w okresie zimowym. Według Halgrimura Magnussona, czynnikiem decydującym o występowaniu depresji sezonowej jest ilość światła, która do nas dociera. Należy jednak pamiętać, że na depresję chorują również mieszkańcy tych części świata, gdzie światło słoneczne jest nadzwyczaj intensywne. John M. Eagles uważa wręcz, że depresja zimowa została po raz pierwszy opisana dopiero w XX wieku, ponieważ nigdy przedtem tak ogromna grupa ludzi nie przebywała przez większość czasu w pomieszczeniach zamkniętych. Na dodatek światło ma wiele różnych aspektów, a jego wpływ na organizm człowieka może być związany z wieloma różnymi zmiennymi.
Prawdopodobny mechanizm takiego dwukierunkowego działania światła na funkcjonowanie zegara biologicznego i stabilizację afektywną człowieka zapewne jest skomplikowany, co może tłumaczyć niejednoznaczne i trudne w interpretacji wyniki badań.
Powody do niepokoju
W depresji zimowej zaburzenia napędu mogą mieć charakter pierwotny w stosunku do zaburzeń nastroju. Dlatego też, zwłaszcza na początku choroby, na pierwszy plan wybijają się takie objawy, jak poczucie braku energii, spowolnienie, nadmierna senność. Bardzo często towarzyszy im zwiększony apetyt, zwłaszcza na węglowodany, szczególnie u kobiet. Powoduje to wyraźne zwiększenie masy ciała. Ogólnie można powiedzieć, że zwiększony apetyt, objadanie się słodyczami i przyrost masy ciała to objawy występujące u około 70 proc. osób z depresją jesienno-zimową.
Przeciętny czas trwania depresji sezonowej to kilka miesięcy. Choroba ta często ustępuje sama. Niepokój powinno wzbudzić utrzymywanie się złego samopoczucia przez dwa tygodnie. Wtedy należy zasięgnąć porady specjalisty. Zdarza się bowiem, że takie obniżenie nastroju przeradza się w depresję kliniczną, która nieleczona wpływa zarówno na zdrowie fizyczne, jak i na samopoczucie, myślenie oraz zachowanie człowieka w kontaktach z innymi ludźmi. Jest to coś więcej niż tylko długotrwałe odczuwanie smutku. W wielu przypadkach prowadzi do zobojętnienia, uczucia pustki, poczucia braku własnej wartości, apatii, a także do utraty zdolności do czerpania przyjemności z codziennych zajęć oraz do niezwykle nasilonej drażliwości.
Terapia światłem
Cierpiącym na depresję sezonową są zalecane spacery na świeżym powietrzu, zwłaszcza w słoneczne dni. Bez słońca nie ma życia – to znana prawda, ale co robić, kiedy pod naszą szerokością geograficzną promienie słoneczne od października do maja to towar deficytowy? Jest na to rada – fototerapia. Światło słoneczne ma natężenie 100 tysięcy luksów. Przeciętna lampa w pomieszczeniu emituje światło o natężeniu zaledwie 500 luksów. Lecznicze światło z lamp do fototerapii ma natężenie od 2,5 do 10 tysięcy luksów. Po odpowiedniej dla pacjenta dawce światła objawy zaczną ustępować po niecałym tygodniu. Niektórzy wymagają sesji fototerapii przez trzy lub cztery tygodnie.
Fototerapia jest skuteczna w 60-80 proc. U osób, które nie zareagowały na pierwszy cykl, poprawa następuje zazwyczaj po dopasowaniu natężenia światła, zmianie pory i czasu trwania naświetlania czy też kąta padania światła lub zmniejszenia (względnie zwiększenia) odległości oczu od źródła światła. Jednak u niektórych osób leczenie światłem nie działa. Jeśli objawy depresyjne nie ustępują lub wręcz się nasilają, niezbędna jest pomoc psychiatry, który zaordynuje skuteczne leki przeciwdepresyjne.
##Typowe objawy depresji
- wzmożony apetyt, szczególnie na słodycze, zwykle prowadzący do przyrostu wagi (nawet do 6 kg)
- obniżenie sił witalnych
- apatia
- zaburzenia snu
- obniżenie popędu seksualnego
- stałe rozdrażnienie