Wojna o apteki


Z dr. GRZEGORZEM KUCHAREWICZEM, prezesem Naczelnej Rady Aptekarskiej, rozmawia Katarzyna Pinkosz

Jaka jest w tej chwili sytuacja aptek w Polsce?
Sytuacja ekonomiczna aptek, a zwłaszcza tych, które należą do indywidualnych aptekarzy, systematycznie się pogarsza. Z najnowszych danych firm badających rynek apteczny wynika, że aż 65 proc. aptek zamkniętych w ciągu ostatniego roku – od września 2012 r. do września 2013 r. – należało do indywidualnych aptekarzy. Systematycznie zmniejsza się także udział tych aptek w rynku. Obecnie apteki sieciowe mają około 28 proc. udziału w rynku aptecznym, a pod koniec 2014 r. wskaźnik ten może wzrosnąć do 40 proc. Zmierza to do monopolizacji rynku, która jest bardzo niebezpieczna. Apteki sieciowe powstają tylko tam, gdzie ich właścicielom to się opłaca. W małych miejscowościach – nie. Już są w naszym kraju gminy, gdzie nie ma aptek. Uderza to w bezpieczeństwo zdrowotne pacjentów. Właściciele aptek sieciowych domagają się zniesienia zakazu reklamy aptek, bo jest ona dla nich narzędziem do przejmowania rynku aptek w Polsce. Wojna o apteki wciąż się toczy: niedawno Konfederacja Lewiatan, reprezentująca przedsiębiorców działających na rynku farmaceutycznym, złożyła skargę do Komisji Europejskiej w sprawie zakazu reklamy aptek. Tak więc presja wywierana jest także na polski rząd.

Od 2012 r. wydawanie przez apteki leków refundowanych przynosi straty, co powoduje, że czynności związane z realizacją recept w ramach umowy apteki z Narodowym Funduszem Zdrowia wykonywane są praktycznie bezpłatnie! Obecna tabela marż detalicznych nie gwarantuje aptekom stabilności finansowej. Z dostępnych analiz dotyczących tylko leków refundowanych wynika, że w 2012 r. miesięczna strata marży w przeliczeniu na aptekę wyniosła – w porównaniu z 2011 r. – kilka tysięcy złotych. Chciałbym jednak podkreślić, że dzisiejsza sytuacja aptek to efekt procesu trwającego od końca lat 90. minionego wieku. Polityka poprzednich rządów, polegająca na nieingerowaniu w mechanizmy rynkowe, zaniechaniu reform i złudna wiara, że „niewidzialna ręka rynku” jest siłą sprawczą, która w cudowny sposób ma rozwiązać wszelkie problemy występujące na rynku aptek, przyniosła fatalne rezultaty. Nie wprowadzono mechanizmów ograniczających otwieranie aptek, które obowiązują w innych państwach Unii Europejskiej. W efekcie powstało u nas zbyt wiele aptek i punktów aptecznych. W Polsce nie ma aż tylu pacjentów, by taka struktura placówek farmaceutycznych mogła należycie funkcjonować.

Dlaczego małe apteki nie są konkurencją dla sieciowych?
Marketing i programy lojalnościowe, które podskórnie funkcjonują mimo zakazu reklamy, spowodowały migrację pacjentów do aptek, które w ich przeświadczeniu są tańsze. Tymczasem nie zawsze leki w aptekach sieciowych są tańsze. W praktyce jest grupa leków tańszych, inne jednak są droższe. Trzeba sprawdzać ceny, ale też ufać swojej najbliższej aptece i stać się jej pacjentem.

Co jest złego w możliwości informowania apteki o swojej ofercie leków OTC, kosmetyków czy wyrobów medycznych, czego chciałaby Konfederacja Lewiatan?
To nie jest informowanie, lecz reklama, a głównym celem reklamy jest wzrost sprzedaży. Lek czy suplement diety to nie jest bułka z masłem, którą zjemy i najwyżej utyjemy. Lek spożywany w nadmiarze jest trucizną.

Zarówno lekarz, jak i farmaceuta to zawody zaufania publicznego. Ani lekarze, ani placówki służby zdrowia nie mogą się reklamować. To zasada przyjęta dla zawodów zaufania publicznego. Dlaczego zatem apteki, które są przecież placówkami ochrony zdrowia publicznego, miałyby się reklamować, skoro nie mogą tego robić na przykład szpitale i lecznice weterynaryjne?

Jednak supermarket może poinformować o ciśnieniomierzach, a apteka nie…
Nieprawda, gdy pacjent przychodzi do apteki, dostaje pełną informację o lekach czy wyrobach medycznych. W aptece pracuje wykształcony personel, który udziela profesjonalnej informacji. Poza tym żaden sklep czy stacja benzynowa nie ma prawa użyć w swojej reklamie leków ani wyrobów medycznych, o czym mówi jednoznacznie art. 94a ust. 1a ustawy Prawo farmaceutyczne.

W ulotkach supermarketów pojawiają się jednak oferty na przykład środków przeciwgorączkowych, ciśnieniomierzy…
Proszę jednak zwrócić uwagę, jakiej jakości są te ciśnieniomierze. Potem przychodzi pacjent do apteki i prosi, by mu taki ciśnieniomierz naprawić. Poza tym jaka jest wiarygodność wskazań ciśnieniomierza produkowanego przez nieznanego producenta?
Apteki prowadzone są przez dwie grupy właścicieli: pierwsza to farmaceuci. Im reklama nie jest potrzebna, ponieważ dla nich najważniejsze jest zaufanie i dobro pacjenta. Druga grupa to biznesmeni: im reklama jest niezbędna do zwiększania sprzedaży i przejmowania aptek, które się nie reklamują. Poprzez zakaz reklamy aptek i ich działalności stracili narzędzie, by skłaniać pacjentów do kupowania zwiększonej ilości leków.

Słyszałem głosy, że pod petycją do ministra zdrowia o utrzymanie zakazu aptek zebraliśmy „tylko” ponad 4 tysiące podpisów. W gruncie rzeczy to poparcie było ogromne, a odebrałem bardzo dużo telefonów od aptekarzy pracujących w aptekach sieciowych, którzy mówili mi wprost, że podpisaliby list, ale ich pracodawca tego zabronił!

Apteki jednak muszą konkurować z supermarketami, jeśli chodzi o pewną grupę leków, na przykład przeciwgorączkowych…
Absolutnie nie, choć poważnym problemem jest zbyt duża ilość leków, które mogą być sprzedawane na stacjach benzynowych i w sklepach ogólnospożywczych.

Czy jako samorząd występujecie, żeby tę ilość leków w sklepach ograniczyć?
Tak. Występowaliśmy o to wielokrotnie w pismach do ministra zdrowia. Jest w tej sprawie również stanowisko Naczelnej Rady Aptekarskiej. Wkrótce będzie nowelizowana ustawa Prawo farmaceutyczne, a także rozporządzenie w sprawie sprzedaży pozaaptecznej. Nie wiemy jeszcze, ile leków zostanie wycofanych z obrotu pozaaptecznego. W Niemczech, na Litwie i wielu innych krajach europejskich nie ma leków na stacjach benzynowych. Jakkolwiek trudno w to uwierzyć, to par. 2 rozporządzenia ministra zdrowia z 2 lutego 2009 r. w sprawie kwalifikacji osób wydających produkty lecznicze w placówkach obrotu pozaaptecznego stanowi, że w sklepach ogólnodostępnych osoby wydające produkty lecznicze muszą posiadać wiedzę z zakresu zastosowania tych produktów i ich przechowywania nabytą z informacji zawartych w załączonych do nich ulotkach! Taka sytuacja stwarza realne zagrożenie dla bezpieczeństwa zdrowotnego pacjentów.

Jest jeszcze sprawa suplementów diety, które sprzedawane są między innymi w sklepach spożywczych. Ale czy ktoś je bada? Czy jest jakiś rejestr suplementów diety? Mamy zamiar rozmawiać w najbliższym czasie z inspekcją sanitarną, jak ten problem rozwiązać. Nasi przeciwnicy twierdzą, że spadła sprzedaż leków OTC. To nieprawda. W tym roku w Polsce, mimo zakazu reklamy aptek, wzrosła sprzedaż produktów OTC.

Nie trzeba reklamować aptek, należy je natomiast wzmocnić finansowo. Trzeba podjąć decyzję polityczną, czy chcemy wprowadzić u nas rozwiązania znane już w większości krajów europejskich, gdzie od wielu lat funkcjonuje zasada „apteka dla aptekarza bądź spółki aptekarzy”. Zasada ta od obowiązuje w porządku prawnym wielu państw Unii Europejskiej, między innymi w Niemczech, Austrii, Włoszech, Hiszpanii, Danii, Grecji, Belgii i Francji, a od 2011 roku trwa przywracanie tej regulacji na Węgrzech.

Z punktu widzenia pacjenta: co dobrego jest w tym, by była „apteka dla aptekarza”?
Bezpieczeństwo. Duże sieci to spółki giełdowe – one są nastawione przede wszystkim na maksymalizację zysku.

Ale przecież aptekarze też muszą zarabiać…
My też zarabiamy, ale mamy również etykę zawodową. Dbałość o pacjenta powoduje, że są granice, które nie mogą być przekroczone, niezależnie od tego, jaka jest obecnie sytuacja ekonomiczna aptek. Nie chcemy wykorzystywać pacjenta. Farmaceuta nie może skłaniać do zakupów leków. W wielu aptekach sieciowych, jeśli nie zostanie sprzedany koszyk przypadający dziennie na jednego pracownika, to są zwolnienia, nie ma premii, o czym informują mnie zatrudnieni w nich farmaceuci.
Niech przestrogą będzie dla nas to, co się stało w Norwegii, gdzie w 2000 r. zniesiono zasadę „aptekę dla aptekarza”. W ciągu dwóch lat 64 proc. aptek zostało przejętych przez sieci. Po dwóch następnych latach w Norwegii zostały 22 apteki indywidualnych aptekarzy, które przetrwały tylko w miejscowościach, gdzie ich prowadzenie nie opłacało się sieciom. Zaopatrzenie pacjentów nie poprawiło się, ceny nie spadły, asortyment leków dostępnych w aptekach jest mniejszy, a na skutek dodatkowych zachęt do zakupu leków pojawiło się więcej interakcji między lekami a preparatami OTC, bo przecież żaden lek nie jest w pełni obojętny.

Sieci skarżą się, że nie mogą prowadzić opieki farmaceutycznej. Czy ona w ogóle w Polsce istnieje?
Oczywiście: opiekę farmaceutyczną w każdej aptece wykonuje farmaceuta. To nieprawda, że opieka farmaceutyczna nie istnieje. Moim zdaniem należy uchwalić ustawę o zawodzie farmaceuty, która powinna zawierać regulacje dotyczące opieki farmaceutycznej. Jest też koncepcja, by odpowiednie zapisy wprowadzić przy okazji nowelizacji ustawy Prawo farmaceutyczne. Jednak w takiej podstawowej formie opieka dziś funkcjonuje bez żadnych zapisów, bo każdy pacjent dostanie informacje na temat leków – ich stosowania, działań niepożądanych i interakcji leków.

Przyznam, że osobiście nie spotkałam się z opieką farmaceutyczną w aptece…
Ale czy kiedykolwiek odmówiono pani informacji na temat leków? Chciałbym podkreślić, że w Polsce farmaceuci cały czas informują pacjentów o lekach. Są nawet apteki, które mają wydzielone miejsce na rozmowy z pacjentami. Często też, słysząc o objawach, zachęcają ich do wizyty u lekarza. Opieka farmaceutyczna w wielu krajach była wprowadzana latami, na przykład w USA trwało to niemal 20 lat.

Samorząd aptekarski uważa, że opieka farmaceutyczna w takim znaczeniu, w jakim proponuje ją sieć DOZ, to program lojalnościowy, prawnie zabroniony, co znalazło już odzwierciedlenie w wyrokach sądów. Opieka farmaceutyczna nie może być marketingową wydmuszką, która służy do obchodzenia przepisów zakazujących reklamy aptek. Reklama aptek, przez wiele lat panosząca się w naszym kraju, zdegradowała zawód farmaceuty. Obowiązujące przepisy dotyczące zakazu reklamy aptek zmierzają do poprawy tego wizerunku i gwarantują niezależność wykonywania zawodu farmaceuty. Potrzebne są jednak dalsze zmiany w prawie, między innymi przywrócenie zasady „apteka dla aptekarza”. Na początku okresu transformacji gospodarczej i prywatyzacji aptek zachłysnęliśmy się koncepcją wolności rynkowej. Przekonywani byliśmy do idei liberalizmu gospodarczego. Zarówno zasada „apteka dla aptekarza”, jak i inne rozwiązania prawne popierane przez nasz samorząd były nie do zaakceptowania przez polskich polityków czy też przez Trybunał Konstytucyjny.

Na Węgrzech, gdzie wprowadzono „aptekę dla aptekarza”, sieciowe apteki nie protestowały?
Protestowały, ale co z tego? W Unii Europejskiej pewne obszary są pozostawione do decyzji rządów poszczególnych państw członkowskich. Służba zdrowia jest taką dziedziną. Nie powinno się ulegać presji grup biznesowych.

Jest pan jednym z niewielu szefów korporacji zawodowych, który publicznie chwali ministra Bartosza Arłukowicza, bo nie ugiął się w sprawie reklamy aptek. Ale jednocześnie skarży się pan, że prawodawstwo dotyczące aptekarzy nie jest konsultowane z grupami zawodowymi…
Projekty różnych aktów prawnych są konsultowane z samorządem aptekarskim, uczestniczymy w pracach komisji sejmowych i senackich, jednak to nas nie w pełni zadowala. My byśmy chcieli służyć rządowi jako eksperci przy tworzeniu samych założeń ustaw.
Muszę jednak powiedzieć, że obecnie były konsultowane już same założenia do projektu nowelizacji ustawy o refundacji leków. I po tych konsultacjach minister przyjął nasze argumenty i skreślił nowelizację zapisów dotyczących reklamy.

Apteki są w złej sytuacji finansowej. Jak w takim razie je wzmocnić, jeśli nie reklamą, która ma przyciągnąć pacjentów?
Będziemy dążyć do zmiany tabeli marż i sposobu ich liczenia. Trzeba też wprowadzić odpłatności za dyżury aptek, jak w Niemczech. Koszty dyżurów to prawie 110 mln zł rocznie – nikt za to aptekom nie płaci. Będziemy też dążyć do wycofania jak największej ilości leków ze sprzedaży pozaaptecznej. W Polsce jest ponad 13 tysięcy aptek i około 2 500 punktów aptecznych. Dużo aptek ma nocne dyżury i nie ma potrzeby, by tyle leków znajdowało się w obrocie pozaaptecznym. Kolejna kwestia: należy wprowadzić moratorium na otwieranie nowych aptek i przywrócić zasadę „apteka dla aptekarza lub spółki aptekarzy”. Trzeba też jak najszybciej wprowadzić do porządku prawnego kryteria odległości pomiędzy aptekami i liczby mieszkańców na aptekę. Nie można otwierać apteki na każdym rogu ulicy.

Pan też prowadzi swoją aptekę. Jak daje ona sobie radę w trudnych czasach?
Miałem dwie apteki, jedną musiałem zamknąć. Jest trudno. Źle się stało, że żaden z rządów nie chciał się zająć sytuacją aptek. Obecnie pacjenci są biedniejsi, aptek jest dużo… Ale mogę powiedzieć, że w mojej aptece jest prowadzona opieka farmaceutyczna. I nigdy nie nakłaniałem farmaceutów, by sprzedawali więcej leków niż jest to potrzebne pacjentowi.

4.4/5 - (80 votes)

Nikt nie pyta Cię o zdanie, weź udział w Teście Zaufania!

To 5 najczęściej kupowanych leków na grypę i przeziębienie. Pokazujemy je w kolejności alfabetycznej.

ASPIRIN C/BAYER | FERVEX | GRIPEX | IBUPROM | THERAFLU

Do którego z nich masz zaufanie? Prosimy, oceń wszystkie.
Dziękujemy za Twoją opinię.

POLECANE DLA CIEBIE

START TYPING AND PRESS ENTER TO SEARCH