Gdy tylko pojawiają się pierwsze oznaki wiosny, w naszym kraju rozpoczyna się sezon na kleszcze. Na początku maja jest on już w pełni. Warto więc się należycie przed nimi zabezpieczyć.
Kleszcze to niewielkie pasożyty z rodziny pajęczaków. Pomimo niewielkich rozmiarów są jednak bardzo groźne. Roznoszą bowiem niebezpieczne choroby – kleszczowe zapalenie mózgu, boreliozę, bartonellozę, anaplazmozę, babeszjozę, a w ubiegłym roku wykryto również dwa pierwsze przypadki, nieobecnej dotąd w Polsce, riketsjozy.
Wybierając swoje ofiary, kleszcze reagują na ciepło, dwutlenek węgla, amoniak, kwas mlekowy, kwas masłowy, cień i wibracje. Najczęściej szukają delikatnych miejsc. Warto więc, po powrocie ze spaceru po lesie lub łąkach, w szczególności dokładnie obejrzeć okolice uszu, pępka czy zgięcia kolan. Eksperci szacują, że na terenie Polski zakażonych jest około 10-15 proc. kleszczy.
Póki co nie istnieją jeszcze skuteczne szczepionki na wszystkie przenoszone przez kleszcze choroby. Można się zaszczepić jedynie na kleszczowe zapalenie mózgu, które mogą przenosić wszystkie postacie rozwojowe tych pajęczaków – od osobników dorosłych, przez nimfy i niemal niewidoczne larwy. Szczepienia wykonuje się jeszcze zimą lub na początku wiosny. Zapewniają zabezpieczenie przez cały okres aktywności pasożytów, czyli od kwietnia do października.
Pierwsze objawy kleszczowego zapalenia mózgu pojawiają się po około dwóch tygodniach od zakażenia. Przypominają nieco grypę. W 70-80 proc. przypadków choroba zostaje w tej fazie zahamowana i się dalej nie rozwija. U pozostałych wirusy przedostają się do centralnego układu nerwowego, gdzie mogą wywołać zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych lub mózgu.
Inną bardzo groźną chorobą, na którą można zapaść po zetknięciu z kleszczami jest borelioza. Charakterystycznym dla niej objawem jest stopniowo rozszerzające się zaczerwienienie wokół miejsca ugryzienia. Niestety objaw ten nie zawsze występuje, jednak boreliozę można skutecznie leczyć odpowiednio wcześnie podanym antybiotykiem.
Dr Aleksandra Gliniewicz z PZH mówi, że skuteczną metodą zabezpieczenia przed kleszczami jest odstraszanie ich substancjami chemicznymi – tzw. repelentami. Istnieją także stworzone w tym celu środki roślinne, jednak w dużym stężeniu mogą podrażniać skórę. Otrzymywany z goździków eugenol jest mutagenem, zaś citronellol źle wpływa na rozrodczość i układ nerwowy. Od lat, za najskuteczniejsze, uważane są preparaty zawierające syntetyczny DEET.
Przed kleszczami można się też zabezpieczyć zakładając na spacer w rejony występowania kleszczy koszule z długimi rękawami, długie spodnie, skarpety, buty zakrywające stopę. Niektóre firmy produkują też odzież impregnowaną substancjami odstraszającymi – zwłaszcza permetryną – mówi dr Gliniewicz. Na rynku pojawiła się też permetryna w sprayu, która pozwala nadać zwykłym ubraniom właściwości odstraszające kleszcze.
Jeśli jednak, pomimo podjętych przez nas środków ostrożności, kleszcz się do nas przyczepi nie można, w celu jego usunięcia, smarować go tłuszczem czy przypalać. Najlepiej chwycić go plastikową pęsetką i wykręcić w przeciwna stronę do ruchu wskazówek zegara.
Nie należy także zapominać o zabezpieczeniu przed atakiem kleszczy naszych zwierząt – psów i kotów. One także narażone są na roznoszone przez nie choroby, głównie babeszjozę. Jej objawy to wysoka gorączka, blade, zażółcone śluzówki oraz ciemna barwa moczu. W wypadku zakażenie konieczne jest szybkie podjęcie leczenia. W przeciwnym wypadku zwierze może tego nie przeżyć. Rozwiązaniem może być stosowanie odstraszających kropli aplikowanych na skórę (raz na 4 tygodnie) lub (mniej skutecznych) obroży z repelentami. Trzeba jednak pamiętać, że w przypadku kotów permetryna może być szkodliwa. Ponadto na niektóre środki, na przykład fipronil – kleszcze już się uodporniły.